Borykające się z cięciami budżetowymi USAF anulowało zamówienie na osiemnaście rozpoznawczych, bezzałogowych RQ-4 Global Hawk. Jednocześnie po raz kolejny wydłużono – tym razem do 2020 roku – przewidywany czas służby leciwych U-2.
Powodem takiej decyzji są nie tylko względy finansowe, ale również techniczne. RQ-4 swoimi możliwościami ciągle nie może równać się z U-2. Ponadto USAF stale jest w sporze z producentem Global Hawka odnoście problemów z utrzymaniem należytego poziomu gotowości operacyjnej, deklarowanych możliwości oraz stale rosnącej ceny. Mimo że U-2 wszedł do służby 56 lat temu i wymaga pilota, jednocześnie może zabrać więcej urządzeń rozpoznawczych oraz wytwarza na pokładzie ponad dwa razy więcej energii, co również przekłada się na możliwość instalowania kolejnych urządzeń. USAF zatrzyma w służbie ponad 50 RQ-4, ale anulowanie zamówienia powinno być dla jego producenta sygnałem ostrzegawczym, że albo poprawi swój samolot albo straci kolejne zamówienia.
Nie tylko USAF zrezygnował z RQ-4. Także Korea Południowa chciała je nabyć jednak z powodu wzrostu ceny oraz ciągle zmienianych terminów dostawy zdecyduje się na inny samolot: izraelski Heron lub amerykański Reaper. W międzyczasie U-2 nie ustają w lotach nad Koreą. Stacjonują tam trzy amerykańskie maszyny, które na zmianę stale obserwują strefę zdemilitaryzowaną. Zwykle w powietrzu jest jedna maszyna, ale w sytuacjach kryzysowych rozpoznanie mogą prowadzić wszystkie trzy na raz.
Niektóre U-2 są w służbie ponad 40 lat i mają na koncie ponad 30 tysięcy wylatanych godzin. Jedna z tych maszyn trzy razy lądowała bez podwozia, ale za każdym razem powracała do służby. U-2 maja zasięg ponad 11 tysięcy kilometrów, latają na pułapie ponad 20 kilometrów, a misja rozpoznawcza trwa zwykle około 12 godzin. Wszystkie samoloty są zmodernizowane do standardu Block 20, co oznacza, że spokojnie mogą być w służbie do końca obecnej dekady, a przynajmniej do momentu, gdy RQ-4 lub jakiś inny UAV osiągnie poziom wystarczając do zastąpienia weteranów.
(strategypage.com)