Masowiec Tutor (IMO: 9942627), po­ważnie uszkodzony przez siły Ansar Allah, najprawdopodobniej poszedł na dno. Całą załogę ewakuowano już wcześniej. 229-metrowy statek był własnością greckiego armatora Kritona Lendu­disa i jego przedsiębiorstwa Evalend Shipping. To drugi statek zatopiony przez Hutich w toku ich walki przeciwko żegludze czerwono­morskiej.

Według wieczornego komunikatu United Kingdom Maritime Trade Operations, komórki informacyjnej podlegającej brytyjskiej marynarce wojennej, Tutor zatonął na pozycji 14°19’N, 41°14’E. W informację naj­wy­raź­niej wkradł się błąd, ponieważ te współrzędne wypadają na erytrejskim lądzie. Niemniej wszystko wskazuje, iż Tutor na­prawdę zatonął u wybrzeży Erytrei.

Pod względem taktycznym atak na Tutora był szczególnie ciekawy że względu na użycie bezzałogowego pojazdu nawodnego (USV) z ła­dun­kiem wybuchowym. Statek – działający pod banderą liberyjską – został unieruchomiony 12 czerwca rano 66 mil morskich na południowy zachód od Al-Hudajdy. UKMTO informowała wówczas, że Tutor został trafiony w rufę przez mały pojazd nawodny, długi na 5–7 metrów i pomalowany na biało.

12 czerwca po godzinie 16.00 czasu polskiego UKMTO poinformowała, że statek nabiera wody do maszynowni i dryfuje. Następny komunikat mówił o trafieniu Tutora przez nie­ziden­ty­fi­kowany pocisk. Niedługo potem całą 24-osobową załogę trzeba było ewakuować. Niestety okazało się, że jeden z marynarzy zaginął.

Pozostałych marynarzy podjął amerykański krążownik USS Philippine Sea (CG 58) we współpracy z francuską marynarką. Z krążownika zostali przekazani na lotniskowiec USS Dwight D. Eisenhower (CVN 69), a potem na ląd.

Trzeba podkreślić, że przez pół roku wojny z żeglugą na Morzu Czerwo­nym Huti ani razu nie porazili żadnego statku morską amunicją krążącą. Wszystkie dotychczasowe sukcesy były dziełem pocisków balistycznych, pocisków manewru­ją­cych i szeroko zdefi­nio­wa­nych dronów. Nie znaczy to jednak, że nie podejmowano takich prób.

Obecność łodzi bezzałogowych w pobliżu szlaków żeglugowych odno­to­wano już pod koniec ubiegłego roku, ale pierwszą znaną próbę użycia nawodnego drona „kamikaze” w obecnej fazie konfliktu Huti podjęli 4 stycznia tego roku. Pojedynczy USV dotarł około 42 mile morskie od wybrzeża, po czym eksplodował kilka mil morskich od statków handlowych i okrętów koalicji. Poza tym siły zachodnie wielokrotnie niszczyły takie drony poszukujące celów.

Wczoraj w internecie pojawiło się wykonane z pokładu Tutora nagranie, dzięki któremu możemy się przyjrzeć dronowi „kamikaze”. Widać, że w zamyśle miał wyglądać jak dau rybacki. W tym samym celu na pokładzie znajdują się dwie lub trzy kukły. Nawet minimalne prawdo­po­do­bień­stwo wyrządzenia krzywdy niewinnym rybakom sprawia, że większość cywilnych ochroniarzy (właśnie takich jak ci, których widzimy na filmie z Tutora) może się zawahać przed pociąg­nięciem za spust. Łodzie bezzałogowe tego rodzaju są powszechnie stosowane przez Hutich, na ogół mają konstrukcję mieszaną – z drewna i włókna szklanego.

W styczniu tego roku jeden taki USV utkwił na lądzie nad cieśniną Bab al-Mandab. Znaleziono na nim 25 kilogramów materiału wybuchowego C4 i 50 kilogramów TNT. Ładunki te podłączono do zapalników kontak­towych. Jak pisze serwis The War Zone, w przeszłości podczas prób ataków na statki dronom zawsze towarzyszyła druga jednostka, trzymająca się w odległości mniej więcej dwóch mil. Tym razem żadnego takiego towarzysza nie zauważono.

Huti byli niegdyś pionierami użycia uzbrojenia tej klasy. Największy sukces odnieśli 30 stycznia 2017 roku, kiedy za pomocą niewielkiej zdalnie sterowanej łodzi dokonali ataku na saudyjską fregatę rakietową Al-Madina. W ataku zginęło dwóch marynarzy. Stan fregaty określany był jako bardzo ciężki, do portu w Dżud­dzie dotarła jednak samodzielnie po sześciu dniach żeglugi.

Pierwszym statkiem zatopionym przez Hutich był masowiec Rubymar (IMO: 9138898), zaata­kowany 18 lutego i porażony dwoma pociskami przeciwokrętowymi. Trans­portujący 22 tysiące ton nawozu statek zatonął w pobliżu archipelagu Hanisz, na północny zachód od miasta Mokka. Szanse na to, iż zaginiony marynarz z Tutora jeszcze żyje, są mikroskopijne. Najpewniej trzeba będzie go uznać za czwartą ofiarę cywilną kampanii Hutich po trzech członkach załogi masowca True Confidence (IMO: 9460784).

W kontekście uratowania załogi Tutora przez amerykański krążownik odnotujmy również los statku M/V Verbena (IMO 9522075), który 13 czerwca – dzień po ataku na Tutora – został trafiony dwoma pociskami nieustalonego typu. Statek pod banderą Palau należy do ukraińskiej spółki i jest obsadzony przez częściowo polską załogę. Wskutek ataku jeden marynarz, Nepalczyk, doznał poważnych obrażeń i został ewakuowany przez Amerykanów.

15 czerwca po południu Verbena znów wzywała pomocy, gdyż kapitan uznał, iż załoga musi czym prędzej opuścić pokład. Najbliżej, w odległości zaled­wie ośmiu mil morskich, znajdowała się wówczas irańska fregata Dżamaran typu Mudże. Irańczycy całkowicie zignorowali wezwania. Pomocy udzielił za to masowiec Anna Meta (IMO: 9514406).

dpa picture alliance / Alamy Stock Photo