Turcja nie zamierza ustępować pod presją Stanów Zjednoczonych i rezygnować z pozyskania systemu przeciwlotniczego S-400. Informację tę podał, powołując się na źródła w kręgach dyplomatycznych, turecki dziennik Hürriyet, a za nim między innymi rosyjska państwowa agencja prasowa TASS.
Sprawę poruszono jako najważniejszy punkt w trakcie spotkania tureckiego ministra obrony Nurettina Caniklego z amerykańskim sekretarzem obrony Jimem Mattisem. Canikli zapewnił, że S-400 nie stworzy zagrożenia dla systemu obrony powietrznej krajów NATO, a skoro takie zagrożenie jest fikcją, nie ma powodu, aby Ankara rezygnowała ze swoich planów. Z kolei wszelkie sankcje nałożone przez Stany Zjednoczone – takie jak ewentualne ograniczenie udziału Turcji w programie F-35 – „nie pozostaną bez odpowiedzi”.
Amerykanie zasugerowali ponoć, że jeśli Turcja koniecznie chce kupić S-400, to owszem, wolno jej to zrobić, ale nie powinna w żaden sposób wykorzystywać kupionej broni. Strona turecka uznała takie żądanie za nierealne. Turcy podkreślili jednak, iż są gotowi do współpracy z Amerykanami pod kątem udowodnienia, że S-400 nie będzie stanowić zagrożenia dla NATO.
Produkcja pierwszych elementów systemu S-400 dla Turcji ruszyła około dwóch miesięcy temu.
Zobacz też: Amerykańskie MQ-9 w Grecji – przestrogą dla Turcji?
(hurriyet.com.tr, tass.com)