Żołnierz, który ładuje radiostację przez chodzenie w biomechanicznych nakolannikach, układy celownicze haubicy M777 i dron zasilane baterią słoneczną, F/A-18F, MH-60S i okręty wojenne napędzane mieszaniną paliw i olejów z roślin pastewnych lub alg – takie informacje pojawiały się w mediach na przestrzeni ostatnich kilku lat. Według dziennika Stars and Stripes szykujący się do zaprzysiężenia 45. prezydent Stanów Zjednoczonych może chcieć nieco odwrócić ten proekologiczny trend, jego zdaniem podkopujący pozycję amerykańskich dostawców paliw kopalnych.
Krytycy nie mogą wybaczyć opuszczającemu urząd Barackowi Obamie, że zredukował budżet sił zbrojnych o mniej więcej bilion dolarów, w tym samym czasie wydając 120 miliardów na inicjatywy związane z zapobieganiem zmianom klimatu. Polityka Departamentu Obrony zakładała, że do 2025 roku jedna czwarta potrzebnej amerykańskim wojskom energii pochodzić będzie ze źródeł odnawialnych. US Navy i US Marine Corps szły w swoich zamysłach jeszcze dalej.
Solą w oku macierzystej partii Donalda Trumpa są dane takie jak raport General Accounting Office z 2015 roku, podający, że ceny biopaliw kupowanych w latach 2007–2014 w porównaniu z paliwami na bazie ropy były dziesięciokrotnie wyższe. Zakupów ekologicznego surowca dokonywano także wtedy, gdy ceny ropy były korzystne. Do tego dochodzi ograniczony okres przydatności biopaliw do użycia.
W rezultacie w 2016 roku grupa bojowa lotniskowca USS Dwight D. Eisenhower (CVN 69), nazwana na wyrost „Wielką Zieloną Flotą”, wyruszyła w morze z zapasami paliwa składającymi się w 90 procentach z produktów ropopochodnych, a zaledwie w 10 procentach z biopaliw na bazie tłuszczu wołowego – choć celem miało być 50 procent. O ile problem nie dotyczy samego lotniskowca, napędzanego reaktorami atomowymi, o tyle zwraca się uwagę, że biopaliwa mogą być najzwyczajniej w świecie niedostępne przy zaopatrywaniu samolotów i okrętów w paliwo w bazach sojuszniczych.
Udzielając wywiadu agencji The Associated Press, Ken Buck, członek Izby Reprezentantów z ramienia republikanów, powiedział: „Nasze siły zbrojne powinny używać najbardziej efektywnych kosztowo źródeł paliw, a nie marnować pieniądze na eksperymenty z zieloną energią”. Ponoć Trump otacza się w głównej mierze takimi właśnie sceptykami. Całą nadzieją dla ekologów jest desygnowany na stanowisko sekretarza obrony generał US Marine Corps w stanie spoczynku James Mattis, dla którego niezależność żołnierzy na polu bitwy może być ważniejsza niż spory o źródła energii.
Zobacz też: Australijska marynarka wojenna zainteresowana biopaliwami
(stripes.com)