Przemawiając 2 marca na pokładzie hangarowym USS Gerald R. Ford (CVN 78), prezydent Donald Trump zadeklarował, że marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych powinna posiadać dwanaście lotniskowców. Wedle wcześniejszych zapowiedzi Trump miał w przemówieniu nawoływać do podniesienia amerykańskich wydatków na zbrojenia. Skończyło się jednak raczej na patriotycznej retoryce ku pokrzepieniu serc, afirmacji sukcesów rodzimego przemysłu i… odniesieniach do bitwy o Midway.

Wybór miejsca oświadczenia nie był przypadkowy, gdyż wielokrotnie krytykowany za opóźnienia lotniskowiec w marcu lub kwietniu ma rozpocząć próby morskie. Wprowadzenie go do służby ma zaś zakończyć blisko pięcioletni okres, w którym – od ostatniego rejsu USS Enterprise (CVN 65), zakończonego w 2012 roku – US Navy posiada praktycznie tylko dziesięć zamiast wymaganych jedenastu tego rodzaju jednostek.

Deklaracja o zwiększeniu liczby okrętów lotniczych US Navy wydaje się jednak obiecywaniem gruszek na wierzbie. Dwanaście lotniskowców marynarka miałaby bowiem co najwyżej przez trzy lata, pomiędzy oddaniem do służby Johna F. Kennedy’ego (CVN 79), planowanym na 2022 rok, a wycofaniem Nimitza (CVN 68) w 2025 roku. Jeżeli jednak budowa drugiego lotniskowca typu Ford – już i tak opóźniona o pięć lat – przeciągałaby się nadal, liczba ta osiągnięta zostałaby na jeszcze krótszy czas.

Za prezydentury Ronalda Reagana i u szczytu zimnej wojny, w drugiej połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, amerykańska marynarka posiadała szesnaście lotniskowców, choć w tym zaledwie pięć o napędzie atomowym. Również według opracowania think tanku Hudson Institute z 2015 roku, aby utrzymać ciągłą obecność lotniskowców na trzech najbardziej newralgicznych teatrach działań (Morze Śródziemne, Zatoka Perska, zachodnia część Pacyfiku), US Navy powinna mieć takich okrętów szesnaście.

 Trump dwanaście lotniskowców (fot. US Navy / Mass Communication Specialist 3rd Class Nathan Burke)

USS John C. Stennis (CVN 74) i USS Ronald Reagan (CVN 76) podczas wspólnych ćwiczeń na Morzu Filipińskim w czerwcu 2016
(fot. US Navy / Mass Communication Specialist 3rd Class Nathan Burke)

Według poglądu przedstawionego w niedawnym opracowaniu CSBA liczba dwunastu dużych lotniskowców jest optymalna dla US Navy. Ich dotychczasowe zadania w zakresie odstraszania i udziału w konfliktach lokalnych powinno jednak przejąć dziesięć nowych, mniejszych jednostek oznaczanych CVL (lotniskowiec lekki). Lotniskowce atomowe typu Nimitz lub Ford wchodziłyby zaś do akcji tylko w przypadku ryzyka konfliktu z równorzędnym przeciwnikiem. Co ciekawe, miałyby wtedy działać w parach po dwa, mając na pokładach ponad setkę maszyn jednej, wspólnie zarządzanej grupy powietrznej.

Żywiołowe, owacyjnie przyjmowane przemówienie Donalda Trumpa nie obyło się jednak też bez małej wpadki. Ku radości marynarzy i przemysłowców oraz konsternacji ekspertów wojskowych prezydent zapowiedział bowiem, że US Navy, mająca w tej chwili najmniej okrętów od czasów pierwszej wojny światowej, wkrótce stanie się największa w swojej historii. W dzisiejszych realiach trudno będzie przekroczyć liczbę 6678 okrętów posiadanych przez amerykańską marynarkę pod koniec drugiej wojny światowej.

(breakingdefense.com, navy.mil)

US Navy / Mass Communication Specialist 3rd Class Cathrine Mae O. Campbell