Japoński minister obrony stwierdził, że bardzo możliwe jest anulowanie kontraktu dotyczącego zakupu amerykańskich F-35. Wartość tej umowy opiewa na sumę 4,7 miliarda dolarów. Warunkiem jego realizacji jest zachowanie przez Waszyngton określonych w porozumieniu terminów oraz ceny tych maszyn, która będzie wynosić 113 milionów dolarów za sztukę.
Warunki, jakie stawiają Japończycy są bardzo proste. Cztery ze wszystkich czterdziestu dwóch maszyn maja trafić do służby w japońskich siłach powietrznych do marca 2017 roku, zgodnie z kontraktem, który ma być podpisany do połowy tego roku.
Tokio wydaje się być zniecierpliwione ciągłym oczekiwaniem na sprecyzowanie przez Amerykanów szczegółów dotyczących tego kontraktu. Rządzący zdecydowani są na odstąpienie od zamiaru kupna tych jednostek na rzecz innych maszyn, które zasilą japońskie siły w celu poprawy zdolności obronnych tego państwa. Mogą nimi być wcześniej odrzucone przez Japończyków F/A-18 Super Hornet lub Typhoon.
Japońskie dążenia do zastąpienia swoich myśliwców F-4 napotykają przeszkody, których źródłem jest bardzo kosztowny projekt Joint Strike Fighter. W jego ramach skonstruowany został F-35, który jest najdroższym projektem w historii Pentagonu. Realizacji tego programu towarzysza jednak liczne opóźnienia techniczne oraz przekroczenie kosztów związanych z konstrukcją tej maszyny.
(www.defensenews.com)