Pod względem ochrony przed przestępstwami internetowymi większość krajów Afryki nadal znajduje się na szarym końcu światowych rankingów. Oszustwo na tak zwanego nigeryjskiego księcia na stałe weszło do kanonu przekrętów i stało się synonimem próby wyłudzenia danych bankowych. Wiele rządów podejmuje próby zerwania z tymi stereotypami i promuje inicjatywy związane z cyberbezpieczeństwem. Jednym z największych tego rodzaju przedsięwzięć było powołanie w Togo Afrykańskiego Centrum Cyberbezpieczeństwa.

Władze Togo od dawna podejmują działania mające uczynić z kraju centrum nowoczesnych technologii na kontynencie. W marcu 2022 roku w Lomé, stolicy Togo, odbył się pierwszy Afrykański Szczyt Cyberbezpieczeństwa. Konferencja miała na celu położenie kamienia węgielnego pod rozwój panafrykańskich instytucji zajmujących się walką z przestępczością w internecie i promowaniem kultury cyberbezpieczeństwa – założenia te zawarto w Deklaracji z Lomé ogłoszonej po szczycie.

—REKLAMA—

Już wcześniej na poziomie administracyjnym Togo rozwijało instytucje mające walczyć z cyberprzestępczością. Powołano Narodową Agencję Cyberbezpieczeństwa i Urząd Ochrony Danych Osobowych, a także ratyfikowano Konwencję Unii Afrykańskiej o Cyberbezpieczeństwie i Ochronie Danych Osobowych z 2014 roku. Dokument w założeniach miał ułatwić ujednolicenie prawa dotyczącego internetu w krajach afrykańskich. Wprowadzanie w życie jego postanowień zajmuje jednak znacznie więcej czasu, niż zakładano, dlatego duże nadzieje wiązane są z inicjatywami takimi jak te podejmowane przez władze Togo.

Inicjatywa togijskiego rządu spotkała się z uniwersalnym poparciem partnerów zagranicznych. W powołaniu Afrykańskiego Centrum Cyberbezpieczeństwa aktywny udział brała Komisja Gospodarcza Narodów Zjednoczonych do spraw Afryki. Minister gospodarki cyfrowej i transformacji Cina Lawson oświadczyła, że celem Togo jest stanie się przykładem dla pozostałych państw Afryki, jak wspólnie z partnerami międzynarodowymi i sektorem prywatnym dbać o bezpieczeństwo w internecie.

Cina Lawson.
(Salamanca010203, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0)

Skala przestępczości internetowej w Afryce jest zatrważająca i wykazuje tendencję wzrostową. W pierwszej połowie 2021 roku analitycy firmy Kaspersky odnotowali 81 milionów działań o charakterze przestępczym. Wśród sprawców dominowali internauci z trzech krajów: Nigerii, Kenii i Republiki Południowej Afryki. W przypadku wszystkich wymienionych państw odnotowano wzrost liczby przestępstw internetowych w stosunku do 2020 roku o średnio 19,3%. Szacuje się, że rocznie cyberprzestępczość kosztuje cały kontynent ponad 4 miliardy dolarów.

Działające na kontynencie firmy telekomunikacyjne nie są przygotowane na taką skalę ataków. Również rządy coraz lepiej zdają sobie sprawę z zagrożenia ze strony hakerów nie tylko dla zwykłych użytkowników, ale również dla firm. Zauważalna jest też postępująca specjalizacja grup przestępczych. Niektóre nadal próbują wykorzystywać znane od lat metody, takie jak wspomniany „nigeryjski książę”, jednak na lokalny rynek docierają również nowe sposoby ataków. Najpopularniejszym w 2021 roku było stosowanie ransomware – oprogramowania blokującego dostępu do danych, które jest dezaktywowane po zapłaceniu okupu.



Cyberbezpieczeństwo to nie tylko przestępstwa, ale również fake newsy wykorzystywane często do rozbudzania sporów politycznych. Jaskrawym przykładem wykorzystania fałszywych informacji na potrzeby wewnętrzne jest Nigeria. Jednym z bardziej znanych przykładów jest pogłoska, iż Muhammadu Buhari nie żyje, a jego rolę odgrywa znaleziony w Sudanie aktor. Podczas kampanii prezydenckiej posługiwano się również bardziej wyrafinowanymi fake newsami. Atiku Abubakar, główny kontrkandydat obecnego prezydenta, miał jakoby otrzymać poparcie działaczy LGBT, co w nigeryjskich realiach społecznych oznacza polityczny pocałunek śmierci. Obie te informacje szybko zdementowano, ale i tak zdołały wywołać niepokoje wewnętrzne

Wykorzystywanie przez Federację Rosyjską dezinformacji w sieci jest powszechnie znane (pisaliśmy o tym ostatnio w tym artykule). Oskarżenia o bycie rosyjskim trollem na stale zagościły w dyskusjach, a efektywność działań propagandy jest niemożliwa do zignorowania. W przypadku operacji wymierzonych w afrykański internet Moskwa napotkała jednak niespodziewanego przeciwnika – francuski wywiad. Działania Paryża nie umknęły uwadze moderatorów, którzy zidentyfikowali osiemdziesiąt cztery konta na Facebooku i czternaście na Instagramie oraz kilkanaście grup kierowanych przez francuskich wojskowych.

Głównymi polami bitew były wiadomości dotyczące sytuacji w Egipcie, Libii, Sudanie i Republice Środkowoafrykańskiej. Przedstawiciele obu państw, za pośrednictwem fałszywych kont, komentowali wzajemnie swoje wpisy, wdawali się w długie dyskusje, a nawet próbowali zapraszać się do znajomych w celu lepszej inwigilacji.

Afrykański internet rozwija się tak szybko, że władze państw nie potrafią za nim nadążyć. Wiele inicjatyw, mimo że słusznych i przemyślanych, wydaje się spóźnione przynajmniej o kilka lat. Kraje nie mają funduszy na aktywne działanie w sferze cyberbezpieczeństwa, dlatego dla stabilnej i bezpiecznej przyszłości kluczowe są inicjatywy panafrykańskie koordynowane z zagranicznymi partnerami.

Zobacz też: TikTok w rękach żołnierzy zagraża bezpieczeństwu narodowemu USA

Shahid Abdullah