W ostatnich dniach coraz więcej okrętów rosyjskiego Wojenno-morskogo Fłota wchodzi na Morze Śródziemne. Większość analityków podejrzewa, że ma to związek z kryzysem na granicy Ukrainy – okręty mają albo wspierać inwazję, albo też angażować zasoby rozpoznawcze (i bojowe) NATO, aby nie można było ich skierować na pomoc naszym wschodnim sąsiadom.

Wczoraj Cieśninę Gibraltarską przeszedł krążownik rakietowy „dalekiej strefy morskiej i oceanicznej” Marszał Ustinow projektu 1164 Atłant (NATO: Slava). Fakt ten ustalono na podstawie danych z systemu automatycznej identyfikacji statków AIS. Rosyjskie okręty często wyłączają transpondery, aby utrudnić ustalenie ich położenia, dlatego pojawiły się spekulacje, że dane zostały sfałszowane, ale przeważająca większość obserwatorów doszła do wniosku, że jednak są prawdziwe. Razem z krążownikiem cieśninę przeszedł także zbiornikowiec Wiaźma, który regularnie towarzyszy mu w długich rejsach.



Przypomnijmy, że Ustinow, wraz z między innymi fregatą projektu 22350 Admirał fłota Kasatonow i dużym okrętem ZOP (bolszoj protiwołodocznyj korabl) projektu 1155 Wice-admirał Kułakow, uczestniczył w kontrowersyjnych ćwiczeniach u wybrzeży Irlandii, które Rosjanie ostatecznie zgodzili się przenieść poza irlandzką wyłączną strefę ekonomiczną pod naciskiem tamtejszych rybaków. Pisaliśmy wówczas, że ćwiczenia mogą być przykrywką mającą umożliwić Rosjanom majstrowanie przy kablach podmorskich łączących Europę i Amerykę Północną. Wyjaśniałoby to także, dlaczego Rosjanie zgodzili się na przesunięcie strefy ćwiczeń.

Okazało się, że owszem ćwiczenia były przykrywką, ale mającą na celu ukryć – przynajmniej tymczasowo – cel rejsu Marszała Ustinowa. Obecnie na Morzu Śródziemnym znajdują się dwa z trzech krążowników projektu 1164 – Ustinow i okręt flagowy Floty Oceanu Spokojnego Wariag (pierwotnie noszący złowrogie w tym kontekście imię Czerwona Ukraina). Trzeci, Moskwa, jest okrętem flagowym Floty Czarnomorskiej i przebywa na Morzu Czarnym, w swojej bazie macierzystej w Sewastopolu. Jeszcze nie wiadomo, czy Wariag i Ustinow mają w planach przejście Dardaneli i Bosforu. Na razie, po raz pierwszy od 2016 roku, mamy do czynienia z obecnością dwóch jednostek projektu 1164 na Morzu Śródziemnym, co samo w sobie jest zdarzeniem godnym odnotowania.

Okręty projektu 1164 są uzbrojone w pociski P-1000 Wułkan o zasięgu szacowanym na 700 kilometrów. Są one wersją rozwojową wcześniej stosowanych pocisków P-500 Bazalt. W przypadku Ustinowa, na którym zmodyfikowano wyrzutnie i zwiększono ich odporność termiczną, zasięg Wułkanów miał wzrosnąć rzekomo do 1000 kilometrów dzięki przyspieszaczom rakietowym. Krążowniki dysponują też stosunkowo silnym uzbrojeniem przeciwlotniczym: ośmioma blokami po osiem wyrzutni systemu S-300F Fort o maksymalnym zasięgu 75 kilometrów przy użyciu pocisków 5W55RM. Wyrzutnie znajdują się za kominami, a przed nadbudówką z radiolokatorem 3R41 Wołna.

Poniższy film pokazuje użycie między innymi systemu S-300F na Wariagu.

Na Morzu Śródziemnym przebywają także inne okręty Floty Oceanu Spokojnego poza Wariagiem. W tym miesiącu Kanał Sueski przeszły wraz ze swoim okrętem flagowym także okręt projektu 1155 Admirał Tribuc i zbiornikowiec projektu 1159B Boris Butoma. Nie ma za to pewności co do tego, gdzie znajdują się Kasatonow i Kułakow. Niepotwierdzone jeszcze doniesienia mówią, że oba okręty również weszły na Morze Śródziemne.



Kilka dni temu do portu w Tartusie w Syrii weszło sześć rosyjskich okrętów desantowych, które pod koniec stycznia przeszły kanał La Manche. W skład formacji wchodzą okręt desantowy Piotr Morgunow projektu 11711 oraz pięć okrętów desantowych projektu 775: Oleniegorskij gorniak, Gieorgij Pobiedonosiec, Korolow, Minsk i Kaliningrad. Pierwsze trzy należą do Floty Północnej, reszta – do Floty Bałtyckiej.

Na wszystkich zdjęciach z rejsu było widać, że okręty szły dość głęboko zanurzone, co oznacza, że przewoziły jakiś ładunek. Oczywiście jest możliwe, że portem docelowym tego ładunku była właśnie Syria. Wiele się wyjaśni, kiedy okręty wyjdą z Tartusu – przekonamy się wtedy, czy wciąż są tak samo obciążone i, rzecz jasna, czy kierują się w stronę Dardaneli. Rosjanie zapowiedzieli chęć przejścia cieśnin czarnomorskich w tym tygodniu w odniesieniu do sześciu okrętów desantowych i okrętu podwodnego Rostow-na-Donu projektu 636.3 Warszawianka. Dla tego ostatniego byłby to powrót do domu, gdyż jego portem macierzystym jest Noworosyjsk w Kraju Krasnodarskim.



Konwencja z Montreux wymusza zgłoszenie takiego rejsu z wyprzedzeniem. Ale sama zapowiedź może być kolejną metodą dezinformacji. Dopóki okręty nie wejdą na wody Dardaneli, będziemy skazani na domysły. Trzeba jednak mieć na uwadze, że Rostow-na-Donu jest przystosowany do odpalania pocisków manewrujących 3M14 systemu Kalibr-PŁ i używał ich bojowo przeciwko celom w Syrii. Jeżeli wybuchnie wojna, użycie Kalibrów będzie logicznym elementem działań ofensywnych nawet w konflikcie na niewielką skalę. Operacje desantowe zakrojone na dużą skalę raczej nie wchodzą w grę, ale sama obecność okrętów desantowych i hipotetyczna groźba ataku dywersyjnego w rejonie Odessy zmusi Ukraińców do rozciągnięcia sił.

Siły NATO przeprowadziły tymczasem zapowiedziane w ubiegłym miesiącu dwudniowe ćwiczenia lotniskowców. Biorą w nich udział amerykański USS Harry S. Truman (CVN 75), francuski Charles de Gaulle (R91) i włoski Cavour (C 550) wraz ze swoimi grupami okrętów wspomagających.

NATO-wskie okręty na Morzu Śródziemnym. Formację prowadzi krążownik USS San Jacinto (CG 56) typu Ticonderoga oraz francuski niszczyciel Forbin (D620) i włoski Andrea Doria (D 553) typu Horizon/Orizzonte.
(US Navy / Mass Communication Specialist 3rd Class Bela Chambers)

Uczestnicy ćwiczeń starali się unikać konfrontacyjnej retoryki, ale trudno uznać, że nie miały one związku z sytuacją na Ukrainie. Jest to nie tylko demonstracja daleko idącej interoperacyjności członków sojuszu, ale też demonstracja siły. I to oszałamiającej siły. Sama grupa lotniskowcowa Trumana (lotniskowiec, krążownik, pięć niszczycieli i norweska fregata Fridtjof Nansen) mogłaby zetrzeć w proch rosyjskie bazy w Tartusie i Humajmim wraz ze wszystkimi stacjonującymi tam siłami. Po dodaniu zespołów włoskiego i francuskiego przewaga NATO na Morzu Śródziemnym staje się miażdżąca. Na Morzu Śródziemnym prawdopodobnie nadal przebywa również wielozadaniowy okręt podwodny USS Georgia (SSGN 729).



Wcześniej grupa uderzeniowa Trumana uczestniczyła w ćwiczeniach „Neptune Strike 22”, podczas których całą grupę oddano pod dowództwo Morskich Sił Uderzeniowych i Wsparcia NATO (STRIKFORNATO). Był to pierwszy taki przypadek od zakończenia zimnej wojny. Doniosłości tej decyzji odejmuje wszakże osoba dowódcy STRIKFORNATO – jest nim zawsze dowódca amerykańskiej 6. Floty, co oznacza, że postępowaniem grupy Trumana tak czy inaczej zawiadywał oficer US Navy. Obecnie stanowisko piastuje wiceadmirał Eugene H. Black. Ćwiczenia dobiegły końca 4 lutego. W „Neptune Strike 22” uczestniczyła także grupa uderzeniowa Cavoura oraz okręty 2. Stałego Zespołu Morskiego NATO (SNMG2) i 2. Stałego Zespołu Przeciwminowego NATO (SNMCMG2).

Z ćwiczeniami lotniskowców wiąże się najpewniej obecność kolejnej rosyjskiej jednostki na tym akwenie – średniego okrętu zwiadowczego SSW-231 Wasilij Tatiszczew projektu 864 Mieridian, w kodzie NATO oznaczonych Vishnya. Wszystkie jednostki zbudowano na zamówienie Związku Sowieckiego w latach 1985–1988 w Stoczni Północnej imienia Bohaterów Westerplatte w Gdańsku. Okręty mają 94,4 metra długości i wyporność pełną około 3400 ton. Kilka dni temu Tatiszczew zbliżył się do wybrzeży Francji i odbył niezbyt profesjonalną konwersację z fregatą Aconit.

Aktualizacja (14.15): Zgodnie z zapowiedziami Korolow, Minsk i Kaliningrad weszły na Dardanele i zmierzają w kierunku Morza Czarnego, gdzie powinny dotrzeć dziś w nocy lub jutro rano. Pozostałe trzy okręty z tego ugrupowania mają podążyć ich śladem również jutro.

Zobacz też: Algieria: Francja musi się rozliczyć z historią testów broni atomowej

LPHOT Seeley, Royal Navy