Jak łatwo było przewidzieć, zajęcie przez Etiopczyków zachodniego Tigraju nie zakończyło walk. Separatyści nadal stanowią poważne zagrożenie, a na niektórych odcinkach przeszli do kontrofensywy. W ostatnich kilku dniach zaatakowali miasta w sąsiednim regionie administracyjnym Amhara, a nawet ostrzelali stolicę Erytrei.
Jako wsparcie dla walczących Addis Abeba wycofała żołnierzy z Somalii i skierowała ich do walki w Tigraju. Decyzja ta może zapowiadać kolejną ofensywę skierowaną wobec tigrajskiej stolicy, Mekelie, lub atak mający przejąć wschodnią część regionu.
Podjęta przez Etiopię decyzja dotyczy 3 tysięcy żołnierzy stacjonujących w Somalii na mocy umowy dwustronnej. Nie są to siły będące częścią oddziałów pokojowych działających na mocy mandatu Unii Afrykańskiej, lecz dodatkowe oddziały wspierające oddziały somalijskie w ich walce z Asz‑Szabab. Tak poważna redukcja wsparcia międzynarodowego dla Mogadiszu może oznaczać gwałtowne pogorszenie sytuacji w Rogu Afryki i dać okazję ekstremistom do podjęcia ofensywy.
17 listopada premier Abiy oświadczył, że czas na dobrowolne poddanie się Tigrajczyków już minął, i zapowiedział przeprowadzenie kolejnej operacji, której celem będzie zdobycie Mekelie i ostateczne podporządkowanie Addis Abebie zbuntowanego regionu. Przedmieścia tigrajskiej stolicy od kilku dni są bombardowane przez etiopskie siły powietrzne. Regionalna telewizja TigrayTV wyemitowała materiały ukazujące zniszczenia budynków cywilnych. Rząd centralny stanowczo odrzuca wszelkie oskarżenia i zapewnia, że naloty są precyzyjne, a bomby spadają wyłącznie na cele wojskowe.
Nobel peace prize winner Prime minister Abiy Ahmed is bombing his own people in Tigray. Sad that the rest of Africa is just watching as an individual bombs his own people. This is totally unacceptable. #IStandWithTigray pic.twitter.com/ZWCd6pWGdG
— Lord Abraham Mutai (@ItsMutai) November 16, 2020
Ofensywa w kierunku Mekelie może okazać się jednak znacznie większym wyzwaniem niż zajęcie zachodniego Tigraju. Górzysty teren sprzyja obrońcom, a miejscowi separatyści to zaprawione w boju siły mające doświadczenie w walce z wojskiem regularnym. Premier Abiy stanowczo odrzuca możliwość pokojowego rozwiązania kryzysu i zamierza całkowicie złamać opór Tigrajczyków. Nieoficjalnie na rozpoczęcie rokowań z separatystami mają naciskać Kenia i Uganda.
Przedłużanie działań w Tigraju pogorszy i tak złą sytuację w regionie. Komisarz ds. Uchodźców w Sudanie Abdallah Suleiman poinformował, że obecnie w przygranicznych obozach zarejestrowano 24 944 etiopskich uchodźców przybyłych z terenów objętych walkami. Przybyli zostali rozdzieleni do obozów w As-Sad, Al-Lugdi i Umm Rakubie. Komisarz dodał, że planowane jest otwarcie nowych obozów dla tigrajskich uchodźców w Ar-Rahadzie and At-Tunejdzie. Wraz z objęciem walkami Amhary i Erytrei spodziewany jest napływ kolejnych tysięcy cywilów do Sudanu.
Amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo potępił atak Tigrajczyków na lotnisko w Asmarze i oskarżył przywódców Tigrajskiego Ludowego Frontu Wyzwolenia o próbę destabilizowania regionu.
.@SecPompeo: “The United States strongly condemns the attack carried out by the Tigray People’s Liberation Front (TPLF) on the airport in Asmara, Eritrea, on November 14. We are deeply concerned by this blatant attempt by the TPLF to cause regional instability….”
— Ryan Browne (@rabrowne75) November 17, 2020