Kilka dni temu na kanałach medialnych kontrolowanych przez talibów pojawiły się informacje i zdjęcia sugerujące, jakoby zestrzelili oni nad Afganistanem uzbrojonego bezpilotowca MQ-9B Reaper należącego do sił powietrznych Stanów Zjednoczonych. Amerykanie zaprzeczają tym rewelacjom, mówiąc, że warta 64,2 miliona dolarów maszyna nie została zestrzelona, lecz doznała awarii.

Jak podaje rzecznik sił NATO w Afganistanie, major Bariki Mallya, bezzałogowiec rozbił się 28 października około godziny 1.30 w prowincji Paktika z powodu awarii silnika. Wieczorem tego samego dnia maszynę zniszczono, by zapobiec przejęciu przez wroga jej objętego tajemnicą wyposażenia. Mallya nie odniósł się do autentyczności zdjęć zamieszczonych przez talibów ani też nie ujawnił, w jaki sposób „dobito” wrak MQ-9.

Wedle nieoficjalnych informacji, jakie uzyskał od operatorów dronów serwis Air Force Times, standardową procedurą w takich wypadkach jest zrzucenie na pozostałości maszyny bomby o wagomiarze od 227 do 907 kilogramów. Najprawdopodobniej skazany na zagładę bezzałogowiec został też dodatkowo rozpędzony przed upadkiem, aby zmaksymalizować destrukcję jego wyposażenia elektronicznego.

Anonimowi oficerowie wskazują na stan łopat śmigła wraku, z których jedna bardziej uległa zniszczeniu, co ich zdaniem dowodzi, że silnik Reapera zaprzestał pracy jeszcze przed uderzeniem w ziemię. Zwrócili też uwagę na fakt, że z dość dziwnie ułożonych pocisków Hellfire w tajemniczy sposób znikły laserowe głowice naprowadzające, co sugeruje udział w operacji raczej amerykańskich sił specjalnych niż lotnictwa.

Zobacz też: MQ-9 Reaper zestrzelony nad Jemenem

(airforcetimes.com)

General Atomics