Siły powietrzne Stanów Zjednoczonych poinformowały, że nowy samolot szkolno-treningowy Boeing T-7A Red Hawk nie osiągnie wstępnej gotowości operacyjnej wcześniej niż wiosną 2027 roku. Oznacza to blisko dwa lata opóźnienia względem pierwotnych założeń. Przyczyną opóźnień są problemy z fotelami wyrzucanymi oraz z oprogramowaniem. Usterka foteli ma być na tyle poważna, że ich użycie może stanowić bezpośrednie zagrożenie dla pilotów.
Przeprowadzone w 2021 roku testy wykazały, że piloci podczas katapultowania mogą być narażeni na wysokie ryzyko wstrząśnienia mózgu, niebezpiecznego przyspieszenia przy otwieraniu spadochronów lub oderwania wizjera z hełmu przy dużych prędkościach.
Przez problemy techniczne przesunięciu uległ również termin przekazania pierwszych maszyn seryjnych. Początkowo zakładano, że ich dostawy nastąpią jeszcze w tym roku, obecnie termin ten wyznaczono na grudzień roku 2025. Problemy techniczne spowodowały również, że decyzji o rozpoczęciu produkcji seryjnej Red Hawka nie należy spodziewać się wcześniej niż w lutym 2025 roku.
Developmental flight testing of the T-7A Red Hawk advanced trainer will likely begin this summer, as ejection seat issues that delayed the program seem headed for resolution soon, according to @Boeing and @usairforce sources.https://t.co/kEfR12HsQ9 pic.twitter.com/G2CH97wFCR
— Air & Space Forces Magazine (@ASForcesMag) April 11, 2023
Nie są to jedyne opóźnienia w programie. Wcześniej na przeszkodzie stanęła pandemia COVID-19, która spowodowała zaburzenie łańcucha dostaw, co przedłużyło prace, i problemem ze zjawiskiem kołysania skrzydła (wing rock) podczas lotu na dużych kątach natarcia. Problem rozwiązano przez modyfikację oprogramowania, bez wpływu na konstrukcję T-7A. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez szefa działu zaopatrzenia sił powietrznych Andrew Huntera obecnie Boeing i USAF pracują nad sukcesywnym usuwaniem usterek.
Hunter powiedział, że próby seryjnych płatowców znajdują się na dobrej drodze. Dwa egzemplarze przechodzą obecnie próby w locie w zakładach Boeinga w St. Louis, a kolejnych pięć znajduje się na końcowym etapie budowy. Latem ma nastąpić oblot. Trzy samoloty zostaną następnie przebazowane do Edwards AFB w Kalifornii, gdzie we wrześniu rozpoczną dalszą serię prób. Hunter dodał, że obecnie trwają analizy nad możliwością przyśpieszenia dostaw.
Honored to have Maj. Gen. Jeannie M. Leavitt, Department of the Air Force Chief of Safety, at our St. Louis site to see the new T-7A Red Hawk, F-15EX, MQ-25 and JDAM production. Taking your cue, @AFSafety General – committed to safety and quality. pic.twitter.com/Ts2tMN7ukM
— Boeing Defense (@BoeingDefense) April 24, 2023
Docelowo siły powietrzne otrzymają 351 samolotów (i czterdzieści sześć symulatorów) na podstawie kontraktu o wartości 9,2 miliarda dolarów przyznanego Boeingowi we wrześniu 2018 roku w ramach programu T-X. Opóźnienia kosztowały do tej Boeinga 367 milionów dolarów strat. Ale przy skali zamówień ze strony USAF-u producent może spać spokojnie – sukces Red Hawka jest i tak już zagwarantowany.
Samolot wzbudza też zainteresowanie na rynku zagranicznym. Boeing oferował już Red Hawka w 2020 roku Królewskim Australijskim Siłom Powietrznym w ramach programu Project Air 6002 Phase 1 i podobno wzbudził on żywotne zainteresowanie jako następca australijskich BAE Hawk Mk 127.
W czasie targów Paris Air Show w 2019 roku przedstawiciel Boeinga szacował, że T-7 może się sprzedać w liczbie 2600 egzemplarzy. Około tysiąca miałoby trafić do wszystkich rodzajów amerykańskich sił zbrojnych, a pozostałe – do innych państw. Wiadomo, że w przetargu organizowanym przez amerykańską marynarkę wojenną Boeing i Saab – samolot powstaje w kooperacji obu firm – wystawią zmodyfikowaną wersję Red Hawka oznaczoną T-7B.
Red Hawki zajmą miejsce eksploatowanych od blisko sześćdziesięciu lat T-38C Talonów, które po wyszkoleniu wielu pokoleń amerykańskich pilotów będą mogły w końcu odejść na zasłużoną emeryturę. W służbie wciąż pozostają 504 egzemplarze. Mimo że używane do tej pory T-38C przeszły modernizację, są to maszyny sprzed sześćdziesięciu lat, których bazą techniczną był myśliwiec Northrop N-156, czyli późniejszy F-5 Freedom Fighter. Dodatkowo są to już maszyny bardzo zużyte.
Zgodnie z danymi Centrum Bezpieczeństwa Sił Powietrznych w latach 1960–2021 doszło do 211 wypadków tak zwanej klasy klasy A z udziałem T-38. Terminem tym określa się najpoważniejsze wypadki, skutkujące albo śmiercią człowieka, albo zniszczeniem lub poważnym uszkodzeniem samolotu. W sześćdziesięciotrzyletniej historii Talona zginęło łącznie osiemdziesięciu sześciu pilotów oraz 149 drugich pilotów i osób na ziemi. W ostatnich latach nasiliła się częstotliwość wypadków i incydentów z udziałem T-38C.
Wprowadzenie do linii Red Hawka będzie stanowić istną rewolucję w systemie szkolenia amerykańskich pilotów.
– Różnica między T-38 a F-35 to jak noc i dzień – mówił w 2019 roku ówczesny szef sztabu US Air Force, generał David L. Goldfein. – W przypadku T-7A różnica ta jest dużo, dużo mniejsza. Dzięki temu piloci wyszkoleni na tym samolocie będą przygotowani lepiej i szybciej.
T-7A jest pierwszym na świecie samolotem opracowanym przy wykorzystaniu inżynierii cyfrowej. Oznacza ona wykorzystanie przy projektowaniu modelowania trójwymiarowego, które może również symulować cały cykl życia danego elementu – projektowanie, produkcję oraz późniejsze utrzymanie. Pozwala to także znacznie przyśpieszyć prace projektowe i między innymi szkolić personel naziemny jeszcze przed produkcją seryjną. Dzięki zastosowaniu nowego podejścia Boeing był w stanie zredukować prace fizyczne konieczne do zbudowania maszyny o 80%.
Zobacz też: Chińskie sztuczne wyspy – niezatapialne lotniskowce czy wioski potiomkinowskie?