Zgodnie z przewidywaniami szwajcarska Rada Federacji wybrała nowy samolot bojowy dla tamtejszych sił powietrznych. Tryumfatorem okazał się faworyzowany przez minister obrony Violę Amherd F-35A Lightning II. Alpejskie państwo otrzyma trzydzieści sześć myśliwców. Oprócz propozycji Lockheeda Martina o kontrakt rywalizowały Boeing F/A-18E/F Block III Super Hornet, Dassault Rafale i Eurofighter Typhoon.

F-35A okazał się najtańszą ze wszystkich propozycji pod względem łącznego kosztu służby całej floty przez trzydzieści lat. Łącznie wydatki mają sięgnąć 15,5 miliarda franków szwajcarskich (63,8 miliarda złotych). Lockheed górował nad konkurentami także pod względem potencjału bojowego (zwłaszcza świadomości sytuacyjnej i przeżywalności na polu walki), wsparcia logistycznego i współpracy przemysłowej.

Równolegle z Lightningami Szwajcaria kupi także pięć systemów Patriot z wyrzutniami M903 i pociskami MIM-104E w ramach programu BODLUV 2020 (BODengestützte-Luft-Verteidigung), zakładającego kompleksowe odświeżenie szwajcarskiej obrony przeciwlotniczej i wycofanie między innymi przestarzałych brytyjskich systemów Rapier. Tu z kolei oferta Raytheona górowała nad ofertą Eurosama z systemem SAMP/T. Trzecim uczestnikiem przetargu miał być izraelski Rafael z Procą Dawida, ale ostatecznie nie złożył oficjalnej oferty.



Oczywiście kwestia nowych myśliwców dla szwajcarskiej Luftwaffe nie jest jeszcze zamknięta. Wręcz przeciwnie – można wręcz oczekiwać, że to dopiero początek nowego tomu sagi, gdyż pozyskanie samolotów bojowych napotyka ostry sprzeciw w społeczeństwie. W referendum przeprowadzonym dopiero we wrześniu ubiegłego roku Szwajcarzy zgodzili się na zakup 30–40 samolotów, a budżet programu ustalono na 6 miliardów franków (prawie 25 miliardów złotych). Niemniej przy frekwencji 59,4% za głosowało zaledwie 50,1% uczestników (8670 głosów różnicy między opcjami „tak” i „nie”).

Sprawie nie pomagają również doniesienia o braku obiektywizmu minister Amherd. Nikt nigdy nie zarzucił jej wprost, że jest zwolenniczką Lightninga II z powodów pozamerytorycznych, ale atmosfera wokół przetargu w ostatnich miesiącach – kiedy zaczęły się pojawiać głosy, iż jest to „przetarg na F-35” – może stać się punktem wyjścia do podważenia decyzji, i to podwójnego.

Z jednej strony można oczekiwać protestów sprowadzających się do tego, że powinien był wygrać inny samolot, z drugiej – że w ogóle nie należało organizować żadnego przetargu. Jak pisaliśmy kilka dni temu, Gruppe für eine Schweiz ohne Armee (grupa dla Szwajcarii bez sił zbrojnych), pacyfistyczny ruch polityczny dążący do likwidacji szwajcarskiego wojska jako takiego, już grozi, że w przypadku wyboru amerykańskiego samolotu wystąpi z inicjatywą referendum w tej sprawie. Pomysł zyskał poparcie Zielonych. Część krytyków ostrzega również, że wybór amerykańskiego samolotu oznaczać będzie nawiązanie bliższych relacji z USA i tym samym stanowić zagrożenie dla neutralności.

Włoskie F-35A.
(Aeronautica Militare)



Wiosną 2019 roku w bazie Payerne zorganizowano testy wszystkich kandydatów. Każda próba odbywała się z wykorzystaniem jednego lub dwóch samolotów, które w ciągu czterech dni wykonały osiem zadań. Wcześniej dostawcy mieli okazję do zapoznania się z przewidzianymi scenariuszami, okolicznym terenem i procedurami obowiązującymi w szwajcarskiej przestrzeni powietrznej. Jeden lot wykonano w nocy. Z przetargu został wykluczony Saab JAS 39E Gripen. Szwajcarzy chcieli bowiem przetestować jedynie samoloty będące w gotowości operacyjnej już wtedy, a to, że Gripen E ma wejść do służby znacznie wcześniej, niż planowane są dostawy myśliwców dla Szwajcarii, nie miało znaczenia.

W ramach współpracy przemysłowej Lockheed Martin zaproponował między innymi produkcję w Szwajcarii 400 osłon kabiny i ich powłok oraz powierzenie jej serwisowania tego elementu na całą Europę. Jako że Helwetom zależy na autonomii operacyjnej sił zbrojnych, tamtejsze przedsiębiorstwa będą mogły w ograniczonym zakresie realizować proces utrzymania silników i płatowców. Lockheed Martin zaoferował także utworzenie cybernetycznego centrum doskonalenia. Współtworzyłyby je również lokalne firmy z branży cyberbezpieczeństwa Kudelski Group i Nozomi.

Technicy z 33. Eskadry Utrzymania z bazy Eglin przygotowują F-35 do przeglądu. Serwisowanie F-35 jest bardzo drogie, ponieważ powłoka stealth wymaga szczególnego traktowania.
(USAF / Andrea Posey)

Ciekawym elementem propozycji Lockheeda jest możliwość zmontowania czterech F-35 bezpośrednio w Szwajcarii w celu zapoznania tamtejszych sił powietrznych i przemysłu z konstrukcją F-35A. Jest to niebłaha zachęta, potencjalnie otwierająca zupełnie nowe drogi rozwoju przed firmą wybraną do tego przedsięwzięcia (najpewniej koncernem RUAG), zarazem jednak oznacza konieczność dużych inwestycji w imię skromnych korzyści materialnych. Utworzenie linii montażowej byłoby drogie i na pewno nie ma uzasadnienia ekonomicznego dla czterech egzemplarzy.



Na marginesie warto przypomnieć, że w tym roku zaczęły się całodobowe dyżury szwajcarskich myśliwców w systemie obrony powietrznej kraju. O każdej porze dnia i nocy przez siedem dni w tygodniu gotowe do startu będą dwa F/A-18. Główną bazą jest Payerne, a bazami rezerwowymi są Emmen i Meiringen. Przez wiele lat myśliwce dyżurowały jedynie w godzinach od 8.00 do 12.00 rano i od 13.30 do 17.00 po południu, a od 1 stycznia 2019 roku para dyżurna F/A-18 pełniła codzienną służbę od godziny 6.00 do 22.00, w tym w weekendy i święta.

Obecnie w szwajcarskim lotnictwie służy trzydzieści F/A-18C/D i trzydzieści pięć F-5E/F. Te drugie są już sukcesywnie wycofywane. Amerykanie kupili dwadzieścia dwa egzemplarze, które po modernizacji będą odgrywały rolę „agresorów” w szkoleniu pilotów myśliwskich US Navy.

Zobacz też: Lockheed zintegruje Bradleye i AMPV z systemem MAPS. W kolejce Abramsy i Strykery

(20min.ch)

US Air Force / Alex R. Lloyd