Wojska podległe Południowej Izbie Operacyjnej dotarły na przedmieścia Damaszku. Na szczycie w stolicy Kataru, Ad‑Dausze, ministrowie spraw zagranicznych Iranu i Rosji wzywają Baszszara al‑Asada do negocjacji z opozycją. W mniej niż dwa tygodnie od rozpoczęcia ofensywy HTS rząd, który przez wielu zaczął być traktowany jako „zło konieczne”, może przejść do historii.

Wspomniane we wczorajszym sprawozdaniu przemieszczenie kluczowych wojsk pod Hims mogło przynieść pewne efekty. Walki o miasto nadal się toczą. Reżim Asada najwidoczniej nie jest jednak w stanie walczyć jednocześnie na trzech frontach – północy, południu i wschodzie.

Natarcie na Damaszek

Rebelia na południu okazała się całkowitym sukcesem, a oddziały pod dowództwem utwo­rzo­nej wczoraj Południowej Izby Operacyjnej miały przejąć całą muhafazę Daraa. Rebelianci kontrolują również przeważającą większość terenów muhafaz As‑Suwajda i Al‑Kunajtira. Wojska prorządowe kolejny raz popadły w rozsypkę, pozwalając opozycjonistom na dotarcie na obrzeża Damaszku.

Siły z południa miały zająć miejscowość Darajja, położoną tuż obok wojskowego lotniska Mazzih. Oznacza to, że rebelianci stoją na administracyjnych granicach Damaszku. W innej miejscowości aglomeracyjnej, Dżaramanie, protestujący obalili popiersie Hafiza al‑Asada. Miejscowość jest zamieszkana w sporej mierze przez chrześcijan i druzów, flaga tych drugich widoczna jest na filmie.

Według Muhammada Rahmuna, ministra spraw wewnętrznych Syrii, Damaszek jest dobrze zabezpieczony i rebelianci nie będą w stanie go zająć. To kolejna szumna zapowiedź, która zapewne będzie weryfikowana w najbliższym czasie. Istotną kwestią w nadchodzącej walce może być morale sił prorządowych, które przynajmniej częściowo zdają sobie sprawę z krytycznej sytuacji reżimu. Plotki o ucieczce Asada z kraju bynajmniej nie pomogą w tej kwestii.

Weźmy na przykład to nagranie, które właśnie zdobywa popularność w mediach społecz­noś­cio­wych. Widoczny tu człowiek podaje się za żołnierza sił rządowych. Czy jest nim naprawdę – nie wiadomo. Ale to, jak pomstuje nie tylko na prezydenta i jego żonę, lecz także na Rosjan i Irańczyków (23. sekunda), prawdopodobnie nie jest odosobnionym stanowiskiem.

Wschód

W poprzednim sprawozdaniu wspominaliśmy o próżni, jaką wojska Asada pozostawiły na terenach pustynnych w centralnej części kraju. Chaos na razie najlepiej wykorzystują rebelianci z At-Tanf, amerykańskiej bazy przy granicy z Jordanią, wykorzystywanej również przez pozostałości Wolnej Armii Syrii, korzystające z zachodniego parasola. Rebelianci ze wschodu zajęli między innymi Palmyrę – niewielkie miasto słynące ze stanowisk archeolo­gicz­nych i ciężkich walk z Da’isz toczonych w tym regionie.

Co gorsza dla rządu, rebelianci posuwają się coraz bardziej na zachód i zbliżają się do Damaszku od północnego-wschodu. Wyzwolili między innymi więzienie w Adrze, około dwudziestu kilometrów na północny wschód od stolicy. Natarcie to zapewne przerwie (lub już przerwało) komunikację między Damaszkiem i Himsem wzdłuż drogi M-5.

A propos więzień – brytyjski The Guardian opisuje historię, Alego Hasana al-Alego, który w 1986 roku wpadł w ręce syryjskich żołnierzy w północnym Libanie. Przez cały ten czas rodzina nie miała prawie żadnych wiadomości na temat jego losu; jego brat, Mo’ammar, dowiedział się tylko, że Ali został aresztowany za agitację polityczną. Po niemal czterdziestu latach wożenia z więzienia do więzienia Ali odzyskał wolność w Hamie, wraz z innymi więźniami uwolnionymi przez HTS. Podobnych przypadków jest w Syrii więcej i zapewne będzie ich jeszcze więcej w miarę wyzwalania kolejnych zakładów karnych i katowni.

Trzeba jednak mieć na uwadze, że oprócz więźniów politycznych na wolność wychodzą też przestępcy kryminalni i terroryści, rebelianci nie mają bowiem ochoty, a często nawet możliwości, aby weryfikować, kto za co trafił za kraty. Łączną liczbę więźniów w całym kraju szacowano (przed obecną fazą wojny domowej) na 136 tysięcy.

Północ

Walki o Hims nadal trwają, a siły HTS mają nacierać na miasto z północy i północnego wschodu. Niewiele wiadomo o wydarzeniach w samym mieście, rebelianci dokonali postępów, jednak trudno ocenić, jak znaczące są to zmiany. Niemniej dosłownie na kilka chwil przed publikacją niniejszego sprawozdania HTS pochwaliła się opanowaniem miasta.

Według Toma Coopera wojska rządowe w Himsie wycofują się w stronę Damaszku lub na wybrzeże. W kierunku syryjskich portów kierują się również siły rosyjskie i irańskie, które na tym etapie najwidoczniej pogodziły się z upadkiem Asada.

W Hamie mają się pojawiać zalążki „normalnej” władzy, a nawet drogówka. HTS, idąc wzorem południowców, wydała również komunikat skierowany do władz Jordanii. Treść publikacji jest bardzo podobna, obliczona na wytworzenie dobrych relacji między rebeliantami a połud­nio­wym sąsiadem Syrii. Rebelianckie przymilanie się do Jordanii wydaje się sensowne. Hipo­te­tyczny nowy reżim będzie musiał zyskać legitymację, jednocześnie Jordania wydaje się naj­bez­piecz­niej­szym sąsiadem. Irak jest proirański, Liban w kryzysie, Izrael jest… Izraelem. Turcja natomiast niezależnie od władzy w Damaszku będzie stanowić zagrożenie dla integralności terytorialnej państwa. W samej Jordanii zwołano Radę Bezpieczeństwa Narodowego prowadzoną przez króla.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1600 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

STYCZEŃ BEZ REKLAM GOOGLE 92%

Oprócz awansów czynionych Jordanii HTS cały czas produkuje oświadczenia mające na celu zdobycie zaufania zarówno opinii między­naro­dowej, jak i lokalnych społeczności. Jedną z ciekawszych decyzji jest zakaz strzelenia w powietrze, co w kulturze arabskiej jest popularnym gestem zadowolenia stosowanym przy licznych okazjach. Jakkolwiek widowiskowe, zwłaszcza z amunicją smugową, takie zachowanie jest niebezpieczne dla otoczenia i może powodować panikę wśród cywili.

Kwestia kurdyjska

Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) zajęły południowy brzeg Eufratu, jednak nie wydaje się, żeby zamierzały iść dalej na zachód. Według Toma Coopera SDF muszą mierzyć się z oporem lokalnych społeczności arabskich, które bardziej sprzyjają rebeliantom. Zdominowane przez Kurdów SDF nie pierwszy raz stają w obliczu napięć polityczno-etnicznych.

Proturecka Syryjska Armia Narodowa (SNA), pomimo nawiązywania do dziedzictwa Wolnej Armii Syrii, obecnie skupia się przede wszystkim na walce z SDF w okolicach Manbidżu. Wydaje się jednak, że starcia mają bardzo ograniczoną skalę.

Tło międzynarodowe

Ministrowie spraw zagranicznych Turcji, Rosji i Iranu spotkali w stolicy Kataru, w celu wypracowania rozwiązania dla konfliktu syryjskiego. Do Ad‑Dauhy miał również zawitać saudyjski szef dyplomacji Fajsal ibn Farhan. W rozmowy zaangażowane są podobno również Irak, Jordania i wysłannik ONZ do spraw Syrii. Przedstawiciele Iranu i Rosji mieli wezwać Asada do negocjacji z opozycją, co wydaje się jasnym sygnałem, że nawet jego sojusznicy stracili nadzieję na zwycięstwo. Jeśli władza w Damaszku się zmieni, wpływy między­naro­dowe będą miały istotny wpływ. Należy jednak pamiętać, czy to w przypadku Syrii, czy Jemenu, że wojna domowa wymaga przede wszystkim porozumienia wewnątrz kraju, a działania między­naro­dowe mogą być istotnym impulsem, jednak nie są w stanie rozwiązać całego problemu.

Stanowisko w kwestii syryjskiej zajął prezydent elekt Stanów Zjednoczonych Donald Trump, który skupił się na skrytykowaniu polityki Baracka Obamy. Według Trumpa Stany Zjednoczone nie powinny angażować się w sprawy syryjskie i czekać na rozwój wydarzeń.

Czy to koniec Asada?

Prezydent Syrii najprawdopodobniej nadal przebywa w kraju. Część rodziny rządzącej, między innymi żona prezydenta, miała już uciec z kraju. Według CNN Baszszar al‑Asad nie znajduje się w żadnym z miejsc, gdzie można by się go spodziewać, a rebelianci nie mają żadnych wiarygodnych informacji na temat jego obecnej lokalizacji. Opuszczony przez sojuszników, walczący na wielu frontach prezydent przez większość komentatorów jest już skazany na porażkę.

Przypomnijmy, na co zwracaliśmy uwagę już wczoraj. Według nieoficjalnych informacji zdobytych przez The Wall Street Journal przedstawiciele Jordanii i Egiptu mieli już przeko­ny­wać Asada, żeby wyjechał z kraju i zgodził się na utworzenie rządu przejściowego, w którego skład weszłaby opozycja. Ambasada Jordanii w Waszyngtonie zdementowała jednak te doniesienia.

Upadek władzy w Damaszku wydaje się być już tylko kwestią czasu. Rodzina Asadów włada krajem od 1971 roku. Będzie to więc historyczne wydarzenie, które zmieni układ sił w regionie. Nie oznacza jednak końca problemów w Syrii. Umocnienie nowej władzy zajmie wiele czasu. Nie wiadomo również, jak na upadek Damaszku zareagują regiony na północnym zachodzie zamieszkałe przez alawitów, z których wywodzi się prezydent. Rebelianci nie są również jednolitym ruchem, a wyłonienie władzy, nawet tymczasowej, może być dużym wyzwaniem. Ponadto, walki SNA i SDF będą trwały, tak samo jak działalność Da’isz na peryferyjnych obszarach kraju. Nawet po obaleniu Asada droga do pokoju i stabilizacji będzie długa.

Warto również przypomnieć, że nie bez powodu Zachód przyjmuje bierną postawę wobec rebeliantów. Stany Zjednoczone i Europejczycy pamiętają doświadczenia Arabskiej Wiosny, od której przecież zaczęła się wojna. Hipotetyczna nowa władza zdecydowanie nie będzie liberalną demokracją w stylu zachodnim, ale młodym postrewolucyjnym systemem, który będzie bardzo wrażliwy na wszelkiego typu nadużycia. Na ten moment jednak walka nadal się toczy, a nadmierne wybieganie w przyszłość nie ma dużej wartości. Szybki upadek Asada wieszczono również w 2011 roku. Trzeba jednak przyznać, że obecnie perspektywa ta jest bardzo prawdopodobna.

Anas Alkharboutli / dpa / Alamy Live News