Ostatnie dwa dni w Syrii nie przyniosły spokoju. Siły rebeliantów nadal stoją pod Hamą i toczą walki z siłami rządowymi. Kolejne miejscowości zmieniają właścicieli, trudno jednak doszukać się przełomowych zdobyczy którejś ze stron. Siły Haj’at Tahrir asz-Szam (HTS) najpraw­do­po­dob­niej planują przystąpić do oblężenia Hamy. W tym celu zajęły dwie góry na północ od miasta. Przeszkodą w podejściu pod Hamę nadal jest miejscowość Kimhana.

Siły rebelianckie umacniają swoją władzę w Aleppo. HTS wydała komunikat ogłaszający amnestię dla osób pełniących służbę w armii, policji, siłach pomocniczych i innych organi­za­cjach podległych Damaszkowi. Warunkiem uzyskania amnestii ma być zgłoszenie się do odpowiednich struktur wraz z bronią i dokumentami. Podobne oświadczenie wydała również Syryjska Armia Narodowa.

HTS wystosowała ponadto oświadczenie skierowane do Kurdów w mieście, zapewniający o potępieniu działań Da’isz wobec Kurdów. Różnorodność społeczeństwa syryjskiego ma być według HTS siłą, a nie słabością. Z ust byłych członków Al-Kaidy takie zdanie brzmi co najmniej osobliwie, ale na ten moment wydaje się, że HTS nie atakuje żadnych mniejszości w mieście. Dobre traktowanie mniejszości etnicznych i religijnych może wynikać z przyczyn czysto praktycznych. Reżim Baszszara Al-Asada często jest postrzegany jako obrońca mniejszych grup przed dominacją sunnitów, a wybicie tego argumentu przyniosłoby istotne korzyści polityczne.

Między dwiema grupami rebelianckimi doszło ostatnio do tarć. Według HTS oddziały podległe SNA miały dokonać grabieży w elektrociepłowni w Aleppo. HTS miała zaś pojmać kilku protureckich bojowników i zażądała oddania kontroli nad lotniskiem w Kuwajris. Z związku z sytuacją SNA wydała kolejne oświadczenie, które oskarża HTS o monopolistyczną politykę i tworzenie podziałów wewnątrz zwolenników rewolucji.

Kwestia kurdyjska

Na podziały między HTS i SNA zapewne liczą zarówno Kurdowie, jak i rząd w Damaszku. Ci pierwsi w ciągu ostatnich godzin rozpoczęli ataki na kontrolowane przez wojska rządowe Dajr az-Zaur. Według SDF zajęto siedem wsi, w tym Chaszam – miejsce słynnej bitwy między siłami Stanów Zjednoczonych i Grupą Wagnera. Ziemie te znajdowały się na pół­noc­nym brzegu Eufratu i stanowiły swego rodzaju przyczółek sił rządowych. W walkach miało wziąć udział lotnictwo amerykańskie, między innymi samoloty bliskiego wsparcia A-10 Thunderbolt II. Według oficjalnych informacji Departamentu Obrony celem uderzeń byli bojownicy Da’isz, a operacja nie miała bezpośredniego związku z ofensywą HTS.

Generał dywizji sił powietrznych Patrick Ryder oświadczył, że wśród zniszczonych celów znalazły się czołg T-64 i trzy mobilne wyrzutnie pocisków rakietowych. Te ostatnie odpaliły wcześniej pociski, które wylądowały na terenie MSS Euphrates – wysuniętej bazy amerykańskich sił zbrojnych w tym regionie. Cały oddział uznano wobec tego za bezpośrednie zagrożenie dla amerykańskich żołnierzy i potraktowano go zgodnie z tradycyjną doktryną dla takich sytuacji: użyto przytłaczającej siły US Air Force. Ryder podkreślił, że operację przeprowadzono jedynie w samoobronie, niezależnie od szerszego kontekstu ofensywy syryjskich rebeliantów.

Nie wiadomo, czy opublikowane w mediach społecznościowych nagrania pokazujące Warthogi faktycznie pochodzą z obecnej fazy wojny. Generał Ryder przyznał jednak, iż samoloty tego typu wykonały loty bojowe także 29 listopada. Nie można więc wykluczyć, że poniższy film powstał przy którejś z tych dwóch okazji.

US Air Force A-10 Thunderbolt II close air support aircraft making a low-altitude flight over Deir Ez-Zor countryside in eastern Syria.

[image or embed]

— Status-6 (Military & Conflict News) (@archer83able.bsky.social) December 3, 2024 at 2:06 PM

Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w wyniku amerykańskich nalotów zginęło sześciu członków 104. Brygady Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej.

Większym problemem dla SDF jest północ. Kurdowie stracili na rzecz SNA terytoria na północ od Aleppo, a teraz muszą się mierzyć z ostrzałem artyleryjskim w okolicach miasta Manbidż. Pojawiają się również informacje o sprowadzeniu kolejnych sił protureckich na ten odcinek.

Strona prorządowa

Pomimo braku na ten moment zapowiadanej kontrofensywy wojska prorządowe i ich sojusznicy nie pozostają bierne. Lotnictwo rosyjskie i syryjskie nadal dokonuje uderzeń na terytoria kontrolowane przez rebeliantów. W ciągu ostatnich godzin wydaje się, że piloci mają za zadanie atakować przede wszystkim cele w pobliżu tworzącego się nowego frontu. Oczywiście bomby i pociski spadają także na cele cywilne, w tym na szpitale. W przypadku Rosjan jest to norma od samego początku ich interwencji w Syrii.

Wsparciem dla Asada mają być proirańskie bojówki z Iraku. Pierwsze pododdziały najpewniej przekroczyły już granicę, nie wiadomo jednak, gdzie dokładnie zostaną rozlokowane. Głośną informacją okazała się rzekoma ucieczka z Tartusu rosyjskiej floty, w tym fregat rakietowych Admirał Gorszkow i Admirał Gołowko projektu 22350 (ta druga dopiero w ubiegłym miesiącu zawinęła do Syrii). Oficjalnym powodem wyjścia w morze są ćwiczenia. Ale czy były zaplanowane już wcześniej, czy też zorganizowano je naprędce w reakcji na działania rebeliantów – nie wiadomo.

Tło międzynarodowe

W państwach regionu trwają wytężone wysiłki mające wypracować koncepcję, jak rozwiązać trwającą eskalację w regionie. Dzisiaj podczas konferencji prasowej przedstawiciel ministerstwa spraw zagranicznych Kataru, Madżid al-Ansari, poinformował, że Katar współpracuje z Turcją i innymi partnerami w celu zakończenia walk w Syrii. Z Turcją rzekomo rozmawiają też Rosjanie i Irańczycy. Ankara z racji mocnych powiązań z SNA i mniej jasnych z HTS, jak również z powodu statusu regionalnego mocarstwa, jest najważniejszym aktorem zewnętrznym, który miałby dyskutować o przyszłości konfliktu w Syrii.

Pojawiły się również ciekawe doniesienia na temat planów ZEA i Stanów Zjednoczonych, których przedstawiciele mieli rozmawiać o zdjęciu sankcji z Syrii w zamian za poluzowanie powiązań Damaszku z Iranem. Rozmowy te toczono jeszcze przed ofensywą rebeliantów. Emiraty, jak wspominaliśmy wcześniej, mają całkiem poprawne relacje z Syrią. Rozwiązanie to, według libańskich mediów, miał sugerować Izrael, co miało by stanowić element polityki „kija i marchewki”. Doniesienia są trudne do zweryfikowania.

Niezależnie jednak od amerykańskich planów warto wspomnieć o jednym ze skutków obecnej ofensywy. Od lat konflikt syryjski znajdował się na niskim szczeblu intensywności, a reżim Asada zaczęto traktować jako „zło konieczne”. W maju 2023 roku, po raz pierwszy od dwunastu lat, prezydent Syrii pojawił się na szczycie Ligi Państw Arabskich. Obecne wydarzenia burzą ten obraz, co mocno uderza w autorytet Baszszara al-Asada. Oczywiście nie oznacza to, że dni władzy Alawitów w Damaszku są policzone. Siły prorządowe nadal stanowią istotną siłę, kontrolującą kluczowe obszary kraju. Pewien mit został jednak obalony.

Anas Alkharboutli / dpa / Alamy Live News