Sytuacja w Sudanie jest obecnie jednym z naj­więk­szych kryzysów humani­tar­nych na świecie. Wojna między siłami rządowymi a Siłami Szybkiego Wsparcia generała Mohameda Hamdana Dagalo „Hemed­tiego” trwa od kwietnia 2023 roku, a rozwiązanie jest tak samo daleko, jak było dwa, trzy lub cztery miesiące temu. Na zmaganiach generałów oczy­wiś­cie naj­bar­dziej cierpi ludność cywilna. Społeczność między­naro­dowa zaczyna dostrzegać, że sytuacji nie da się dłużej ignorować.

Niezależna Między­naro­dowa Misja Ustalania Faktów ONZ w Sudanie rekomenduje powołanie międzynarodowych sił pokojowych mogących, z poparciem Rady Bezpieczeństwa, ustabilizować pogrążony w chaosie kraj. Skala przemocy stosowana przez obie strony przypomina skalą ludobójstwo w Rwandzie. Podobnie jak wówczas niezbędna może okazać się dobrze zorganizowana operacja wymuszająca na stronach zaprzestanie walk i rozpoczęcie rozmów. Kraj w dużej mierze został już zdewastowany przez wojnę generałów.

Symbolem upadku może być miasto Al-Faszir, które od początku konfliktu pozostawało jednym z najbezpieczniejszych w kraju. Dwa­dzieś­cia lat temu mieszkało w nim około ćwierci miliona ludzi. Pięć lat później było to już pół miliona. Obecnie przebywa tam około 2 milio­nów Sudań­czyków.

Odparcie przez wojsko ofensywy bojowników Sił Szybkiego Wsparcia tylko na chwilę odsunęło wizję katastrofy. Zdobycie miasta ma kluczowe znaczenie, ponieważ to ostatni duży ośrodek miejski w Darfurze nadal kontrolowany przez rząd. SSW zmieniły więc taktykę. Tym razem zamiast iść na otwartą konfrontację, zachowują się podobnie jak Rosjanie pod Charkowem: ostrzeliwują miasto.

Od początku stycznia 2024 roku sytuacja w Sudanie dras­tycz­nie się pogarsza. Niemal cały kraj objęły walki między siłami rządowymi a bojownikami z Sił Szybkiego Wsparcia. Niewielka różnica w wyposażeniu i wyszkoleniu obu stron sprawia, że kon­fron­ta­cje są krwawe i długotrwałe, a raz zdobyte pozycje rzadko przechodzą w ręce przeciwnika.

Działalność SSW to nie tylko bombardowanie miast czy starcia z sudańskim wojskiem. Jako następcy dżandżawidów robią to, z czego są najbardziej znani: masakrują bezbronnych cywilów. Najbardziej życiu Sudańczyków zagraża nie wojna, lecz to co ze sobą sprowadziła – widmo klęski głodu. Niszczony kraj nie jest w stanie poradzić sobie z zapewnieniem żywności i usług publicznych. Tam, gdzie trwają, lub do niedawna trwały, działania zbrojne, rolnictwo zostało niemal całkowicie zniszczone.

Przeciągająca się wojna domowa doprowadziła do poważnych zmian w gospodarce kraju. Uzależniony od eksportu ropy naftowej Sudan z powodu działań SSW i ataków na instalacje stracił ogromne fundusze. Taki los spotkał między innymi pola wydobywcze Balila w Kordofanie Zachodnim. Tylko w tej prowincji doszło do zniszczenia lub uszkodzenia instalacji wydobywczych na aż dziesięciu polach. Szabrownicy i dywersanci atakują zarówno pola naftowe, jak i rafinerie czy biura.

Ostatnia decyzja o otwarciu korytarzy humanitarnych stworzy cienki strumień wsparcia dla Sudańczyków, którzy jednak potrzebują znacznie większej pomocy. Niemniej układ z Genewy jest kroczkiem w dobrym kierunku. Specjalny wysłannik Stanów Zjedno­czo­nych Tom Perriello ujawnił szczegóły porozumienia. Zakłada ono otwarcie trzech korytarzy huma­ni­tar­nych: zachodni z Adre do Darfuru, północny przez drogę Dabar do Port Sudanu i południowy przez Sennar. Obie strony zadeklarowały bez­pie­czeń­stwo tych tras. Był to kluczowy element, ponieważ wiele organizacji między­naro­do­wych wstrzymało wsparcie huma­ni­tarne z powodu braku tego rodzaju gwarancji.

Porozumienie z Genewy przy­pie­czę­to­wuje założenia przyjęte w deklaracji z Dżuddy. Podpisana przez obie walczące strony 11 maja 2023 roku, zobowiązywała do ochrony cywilów i przestrzegania prawa między­naro­do­wego. Wzniosłe deklaracje nie wytrzymały jednak zderzenia z rzeczywistością. Nie minął nawet tydzień od zamknięcia rozmów w Dżuddzie, a walki wznowiono z takim samym okru­cień­stwem i zaciekłością jak wcześniej.

Szukanie poparcia dla misji

Problemem może okazać się zorganizowanie międzynarodowych sił pokojowych. Jeśli ciężar zorganizowania misji weźmie na siebie Rada Bezpieczeństwa, spodziewany jest opór ze strony Rosji. Moskwa, za pośrednictwem najemników związanych z Grupą Wagnera, jest jedną ze stron próbujących aktywnie wpływać na sytuację w Sudanie. Działania Kremla zorientowane są na umacnianie swoich wpływów, a nie pomoc cywilom. Strategicznym celem jest zabezpieczenie bazy marynarki wojennej w Port Sudanie.

Inną możliwością jest próba powołania misji pod egidą Unii Afrykańskiej. Organizacja miała na celu wspieranie inicjatyw panafrykańskich, jednak opieszałość i, jak na ironię, brak inicjatywy sprawiają, że sami mieszkańcy kontynentu nie pokładają zbyt wielu nadziei w jej działaniach. Niewątpliwym atutem tego rozwiązania byłaby jednak próba załatwienia afrykańskiego problemu przez samych Afrykanów. Jakikolwiek scenariusz zostanie zastosowany, będzie on wymagał współpracy ze strony władz Sudanu, które obecnie bardziej niż pokojem zainteresowane są przeciąganiem wojny na wyniszczenie.

US Marine Corps / Cpl. Janessa K. Pon