Izraelskie siły powietrzne coraz częściej przeprowadzają naloty na Bejrut. Za każdym razem celem jest jakiś prominent z wierchuszki Partii Boga. Tym sposobem wyeliminowano już praktycznie wszystkich najbliższych współpracowników jej sekretarza generalnego – Hasana Nasr Allaha. Dziś nastąpiły kolejne uderzenia, składające się w sumie na największy nalot na Bejrut od 2006 roku. A celem mógł być właśnie wódz Hezbollahu.

Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę, iż dziś po raz pierwszy Chejl ha-Awir zaatakował Bejrut w kilku miejscach jednocześnie. Według służby prasowej Cahalu bomby spadły na kwaterę główną Hezbollahu. Nie potwierdzono wprawdzie, iż to Hasan Nasr Allah był zasadniczym celem, ale większość obserwatorów tego konfliktu sądzi, iż jest to naj­praw­do­po­dob­niej­szy scenariusz. Wstępne informacje płynące z Libanu mówią o zbombardowaniu sześciu budynków.

Ledwie trzy dni temu rzecznik Cahalu, kontradmirał Daniel Hagari, zapytany o sekretarza generalnego Partii Boga, oświadczył, że żaden członek organizacji terrorystycznej nie może liczyć na to, iż na głowę nie spadnie mu bomba.

Przypomnijmy: pierwszy nalot na Bejrut w styczniu tego roku zakończył się śmiercią zastępcy szefa Hamasu Saleha al‑Aruriego. W lipcu zabito Fuada Szukra, prawą rękę wodza Hezbol­lahu, Hasana Nasr Allaha, a we wrześniu – Ibrahima Akila, Alego Karakiego i – wczoraj Muhammada Husajna Sarura, odpowiadającego za program dronów Hezbollahu i za jego jednostki obrony przeciwlotniczej.

Po dzisiejszych nalotach Hagari oświadczył, że cele znajdowały się w południowym Bejrucie, w leżącej na obrzeżach miasta dzielnicy Dahija, uchodzącej za jeden z ośrodków władzy Hezbollahu. Chodziło o zniszczenie ośrodków dowodzenia Hezbollahu, ukrytych pod cywilnymi budynkami mieszkalnymi. Nie wspomniał jednak ani słowem o sekretarzu generalnym Partii Boga.

Według niektórych źródeł Amerykanie mieli zostać poinformowani o nalocie z wyprze­dze­niem, wprawdzie dopiero wtedy, kiedy samoloty były już w powietrzu, ale jednak. To kolejna poszlaka wskazująca na próbę zabicia Nasr Allaha. Normalnie Izraelczycy robią swoje i nie przejmują się informowaniem Waszyngtonu. Tak było w przypadku poprzednich nalotów na Bejrut, tak też było w przypadku nalotu na Al-Hudajdę. Z drugiej strony źródła Baraka Rawida z serwisu Axios dementują informację o uprzednim powiadomieniu.

Kancelaria premiera Izraela opublikowała zdjęcie pokazujące Netanjahu zatwierdzającego nalot na Bejrut. Wykonano je w Nowym Jorku, gdzie Bibi przyleciał, aby wygłosić przemówienie na posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Według źródeł Rawida pierwsze narady w sprawie ewentualnej likwidacji Nasr Allaha odbyły się w środę, tuż przed wylotem Bibiego do USA. Netanjahu musiał wydać rozkaz przeprowadzenia nalotu na krótko przed wystąpieniem w ONZ.

Aktualizacja (20.50): Sky News Arabia cytuje przedstawiciela amerykańskiej społeczności wywiadowczej, który stwierdził, że Nasr Allah nie mógł przeżyć ataku, jeśli znajdował się w budynku lub pod nim. Stacja zwraca również uwagę, iż źródła w libańskich strukturach bezpieczeństwa sądzą, że opóźnienie w ogłoszeniu przez Hezbollah losu sekretarza generalnego zwiększa prawdopodobieństwo jego śmierci.

Skala zniszczeń sugeruje użycie kierowanych laserowo bomb GBU-28 o wagomiarze 2270 kilogramów, które mogą być zrzucane z F-15I/IA. Bomby te opracowano w błyskawicznym tempie przed operacją „Pustynna Burza” z myślą o niszczeniu umocnionych podziemnych stanowisk dowodzenia. Ostatecznie zrzucono… aż dwie sztuki. W późniejszych latach Izrael pozyskał co najmniej sto egzemplarzy.

Aktualizacja (21.40): Pojawił się pierwszy oficjalny komentarz ze strony patrona Hezbollahu – Iranu. Współpracownik najwyższego przywódcy i były przewodniczący Zgromadzenia Konsultatywnego Ali Laridżani stwierdził, że „zabójstwa nie rozwiążą problemów Izraela” i że „kiedy zabija się przywódców ruchu oporu, ich miejsce zajmuje kto inny”. Laridżani powiedział również, że Izrael przekracza czerwone linie wytyczone przez Teheran, ale w gruncie rzeczy jest to pusta retoryka, gdyż reżim ajatollahów wyraźnie nie zamierza iść na wojnę w obronie Hezbollahu.

Jonathan Lord z think tanku Center for a New American Security w rozmowie z Breaking Defense ujął to dobitnie: „Hezbollah istnieje po to, aby ochraniać Iran, a nie na odwrót. Król nie kładzie się, aby ratować pionka”. Hezbollah z powodzeniem stworzył wrażenie, iż jest organizacją w dużej mierze niezależną, ale jego niezależność ograniczała się do szczebla taktycznego i operacyjnego. Na szczeblu strategicznym nie ulegało wątpliwości, iż Partia Boga musi robić to, co jest korzystne dla Iranu. Odstąpienie od tego zobowiązania mogłoby oznaczać odcięcie nie tylko od dostaw irańskiego uzbrojenia, ale także pieniędzy i informacji.

Już kilka dni temu Barak Rawid, powołując się na źródła w izraelskim wywiadzie, pisał, iż Hezbollah poprosił Irańczyków o przeprowadzenie ataku na Izrael, tak aby odciągnąć część sił atakujących Liban, ale ci odpowiedzieli, że „nie jest to właściwy moment”.

Aktualizacja (22.10): W ciągu minionej godziny Hezbollah odpalił w stronę Izraela co najmniej 65 pocisków rakietowych. Około połowy wycelowano w miasto Safed. Większość została strącona, ale dwie uderzyły w miasto. Lekko ranna została 68-letnia kobieta, a kilka domów zostało poważnie uszkodzonych.

Aktualizacja (22.10): W związku z dynamicznie zmieniającą się sytuacją Netanjahu wróci do Izraela już dziś. Tymczasem jak dowiedział się brytyjski The Telegraph, podróż premiera do USA – która ściągnęła mu na głowę gromy ze strony przeciwników politycznych oraz krewnych i przyjaciół zakładników Hamasu – została pomyślana jako maskirowka. Miała ona przekonać Nasr Allaha, iż nic mu nie grozi, bo operacja na taką skalę nie mogłaby się odbyć, kiedy premier jest za granicą.

Aktualizacja (23.50): Operacja „Strzały Północy” toczy się swoim rytmem. Niezależnie od tego, czy Nasr Allah zginął, izraelskie lotnictwo niszczy kolejne budynki zidentyfikowane jako wykorzystywane przez Hezbollah. Samoloty bojowe po raz kolejny wróciły nad dzielnicę Dahija, ale tym razem – po raz pierwszy w tej wojnie – celem nie są ludzie ze szczytu hierarchii Hezbollahu. Izraelczycy twierdzą, że zlokalizowali i zniszczyli magazyny, w których Hezbollah przechowywał jedną ze swoich najcenniejszych broni – pociski przeciwokrętowe. Trwają również naloty na stanowiska wyrzutni Hezbollahu w południowym Libanie.

Aktualizacja (01.30): Na razie nie ma informacji o losie Hasana Nasr Allaha. Reuters informuje, powołując się na źródła zbliżone do Partii Boga, iż jej członkowie nie mają kontaktu z sekretarzem generalnym. Trwają uderzenia lotnicze w Bejrucie.

Będziemy kontynuować sprawozdanie z Libanu w następnym artykule.

x.com/IAFsite