Stany Zjednoczone regularnie przypominają Izraelowi, że uznają podmiotowość Palestyny i oczekują, iż po zakończeniu wojny rozpoczną się prace nad trwałym pokojem opartym na rozwiązaniu dwupaństwowym. Jednocześnie Amerykanie naciskają na zwiększenie dopływu pomocy humanitarnej do Strefy Gazy. Rząd Binjamina Netanjahu opiera się jednak tym naciskom, a niektórzy jego ministrowie snują marzenia o wypędzeniu Palestyńczyków, co powoduje rosnącą frustrację w administracji Bidena.
Sekretarz stanu Antony Blinken podczas wywiadu udzielonego Thomasowi Friedmanowi dwa dni temu w Davos podkreślił, że na przestrzeni ostatnich lat państwa arabskie i szerzej państwa muzułmańskie zaczęły wykazywać gotowość do normalizacji stosunków z Izraelem w sposób gwarantujący jego bezpieczeństwo. Warunkiem takiego rozwoju sytuacji jest jednak opracowanie drogi ku niepodległości państwa palestyńskiego. A do tego z kolei niezbędna jest reforma we władzach Autonomii Palestyńskiej. Blinken dodał, że osiągnięcie długofalowej stabilności regionalnej na Bliskim Wschodzie będzie wymagało trudnych decyzji i umysłu otwartego na tę perspektywę, ale jest możliwe.
Szczególnie istotne jest to, że gotowość do normalizacji wykazuje Arabia Saudyjska. Następca tronu książę Muhammad ibn Salman, do facto władca królestwa, dał do zrozumienia, że jest gotów na rapprochement z Państwem Żydowskim, o ile tylko będzie istniała perspektywa na ustanowienie niepodległości Palestyny. Podczas ubiegłotygodniowej wizyty Blinkena w USA Netanjahu oświadczył Amerykaninowi, że normalizacja z Saudami nie wchodzi w grę, jeśli ceną ma być państwowość palestyńska.
BREAKING: ⚡ Israeli Prime Minister Benjamin Netanyahu just rejected a proposal from US Secretary of State Antony Blinken during his visit to Israel last week that allows for ANY Palestinian state. The Israeli view just to be very clear is the no state solution. Which… pic.twitter.com/MRP1HF8fZO
— Deep Barot (@deepbarot) January 18, 2024
Zapytany przez Friedmana, czy Izrael ma premiera, który mógłby skorzystać z nadarzającej się sposobności, aby stworzyć stabilny system bezpieczeństwa, Blinken odparł, że „to są decyzje, które muszą podjąć Izraelczycy”.
– To doniosła decyzja, którą musi podjąć kraj jako całość – kontynuował sekretarz stanu. – Jaki chce obrać kurs? Czy widzi, i czy potrafi schwycić, okazję, która naszym zdaniem istnieje? To oni będą musieli podjąć tę decyzję. […] To jest punkt zwrotny. Prezydent Biden często o tym mówi. To punkt zwrotny pod względem geostrategicznym. Myślę, że to także punkt zwrotny dla Bliskiego Wschodu. A kiedy dociera się do punktu zwrotnego, trzeba podejmować twarde decyzje.
Słowa Blinkena odebrano jako krytykę pod adresem obu przywódców: Bibiego Netanjahu i utrzymującego się przy władzy na Zachodnim Brzegu Mahmuda Abbasa. Ten drugi ma jednak prawie 90 lat, uznawany jest powszechnie za skorumpowanego, a znaczna część arabskiej „ulicy” uznaje go na dobrą sprawę za kolaboranta, którego Izrael trzyma na krótkiej smyczy. Nawet najwięksi optymiści rozumieją, że jednym z warunków osiągnięcia niepodległości przez Palestynę jest odsunięcie Abbasa od władzy lub po prostu jego śmierć.
Jeżeli scenariusz Blinkena miałby się ziścić, na tym etapie problemem jest Bibi – którego kurczowe trzymanie się władzy i przepychanie deformy sądownictwa jest sposobem na uniknięcie więzienia za łapownictwo i defraudację – i jego rząd oparty na prawicowej ekstremie. Nawet jeśli sam Bibi dałby się przekonać do ustępstw, na pewno nie udałoby się to z jego ministrami, takimi jak Itamar Ben Gwir z partii prawicowych turboradykałów Żydowska Siła czy bodaj jeszcze gorszy prawicowy radykał Becalel Smotricz z Partii Religijnego Syjonizmu. Na ich usunięcie z rządu nie ma zaś co liczyć, bo bez nich rząd upadnie, i to z hukiem.
Podczas wczorajszej konferencji prasowej Netanjahu wprost zapowiedział, że będzie stawiał opór Stanom Zjednoczonym w kwestii palestyńskiej niepodległości. Przypomniał przy tym, że większość Izraelczyków sprzeciwia się ustanowieniu prawdziwie niepodległej Palestyny, a on sam zawsze będzie tego przeciwnikiem. Warunkiem jakichkolwiek dalszych porozumień ma być zachowanie przez Izrael kontroli w zakresie struktur bezpieczeństwa na wszystkich ziemiach na zachód od rzeki Jordan.
– Ze wszystkich terytoriów, z których się ewakuujemy, przychodzi do nas terror, straszliwy terror – przypomniał Bibi. Izrael wycofał się ze Strefy Gazy we wrześniu 2005 roku. – [Kontrola bezpieczeństwa] stoi w sprzeczności z suwerennością, ale co poradzić? Mówię o tej prawdzie naszym amerykańskim przyjaciołom.
Ale rząd wojenny Netanjahu zaczyna trzeszczeć w szwach. Na tej samej konferencji Bibi zapewnił, że nie ukrywał przed ministrem obrony Joawem Galantem szczegółów porozumienia, na którego mocy do zakładników przetrzymywanych w Strefie Gazy dostarczono leki. Porozumienie zakładało, że za całość procesu, z dostarczeniem leków do rąk zakładników, ma odpowiadać Katar. Całość uzgodniono z pominięciem Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca.
Inny członek rządu wojennego, Gadi Eisenkot, były szef sztabu Cahalu, publicznie podważył autorytet premiera. Według Eisenkota w Izraelu trzeba szybko zorganizować wybory parlamentarne, aby odbudować zaufanie narodu do instytucji państwowych. Netanjahu dosłownie kilka godzin wcześniej stwierdził, że o wyborach w trakcie wojny – która może potrwać do 2025 roku – nie może być mowy. Trzeba pamiętać, że nawet wielu zwolenników Netanjahu, nie wspominając już o dosłownie wszystkich jego przeciwnikach, uważa, że jego błędy w znacznej mierze przyczyniły się do tak tragicznych skutków napaści z 7 października.
Eisenkot uważa również, że w krótkiej perspektywie czasowej jedyną nadzieję na ocalenie reszty zakładników – co według Bibiego jest nadrzędnym celem wojny – daje deal z Hamasem. Liczba zakładników szacowana jest obecnie na 132, ale nie wszyscy z tej liczby nadal żyją. Zapewnienia o dokonanym już całkowitym rozbiciu Hamasu uważa zaś za bujdę. „Jako demokracja Państwo Izrael musi po tak poważnym wydarzeniu zadać sobie pytanie: co dalej poczniemy, kiedy mamy przywódców, którzy tak strasznie nas zawiedli?”, powiedział były szef sztabu.
Wiadomo, że Eisenkot, jak i drugi były szef sztabu Cahalu Beni Ganc optują za przyjęciem długotrwałego rozejmu w zamian za uwolnienie wszystkich zakładników. Sprzeciwiają się temu jednak Bibi i minister obrony Joaw Galant. Według ich obu jedynym sposobem na uwolnienie zakładników jest dalsze wywieranie presji na Hamas w toku operacji wojskowej w Strefie Gazy. Rodziny i przyjaciele uwięzionych tracą jednak wiarę w metody Bibiego. Dziś w nocy pod domem premiera w Cezarei ma się odbyć manifestacja, której uczestnicy żądać będą pilnego podjęcia skutecznych kroków na rzecz uwolnienia zakładników.
#New: Eli Shtivi, father of Idan, 28, a volunteer photographer at the Tribe of Nova rave, who was taken hostage by Hamas on October 7, has begun a hunger strike in front of Netanyahu's seaside villa in Caesarea. pic.twitter.com/eKF4akQAuW
— Noga Tarnopolsky נגה טרנופולסקי نوغا ترنوبولسكي (@NTarnopolsky) January 19, 2024
Zapytany, czy wierzy, że Netanjahu nie chce przeciągać wojny po to, aby uniknąć rozliczeń, Eisenkot stwierdził tylko: „Mam nadzieję, że nie”. Najmłodszy syn Eisenkota, starszy sierżant Gal, poległ w Strefie Gazy w ubiegłym miesiącu. Następnego dnia poległ również jego 19-letni bratanek, sierżant Maor. Łącznie w wojnie z Hamasem poległo już 194 żołnierzy.
The IDF announces the death of a soldier who succumbed to wounds sustained during fighting in the southern Gaza Strip on Wednesday, bringing the toll of slain troops in the ground offensive against Hamas to 194.
He is named as Staff Sgt. Ori Gerby, 20, of the Givati Brigade's… pic.twitter.com/3pZqtMR5mK
— Emanuel (Mannie) Fabian (@manniefabian) January 19, 2024
Jerozolima i Waszyngton starają się jednak zbudować most ponad coraz szerszym kanionem ziejącym między oboma sojusznikami. Dziś Biden odbył pierwszą rozmowę telefoniczną z Netanjahu od blisko miesiąca. Poprzednio obaj politycy rozmawiali 23 grudnia. Po dzisiejszej rozmowie Biden stwierdził, że rozwiązanie dwupaństwowe nie jest niemożliwe z Netanjahu u steru w Izraelu. Zasugerował przy tym, że jedną z możliwych opcji byłoby państwo palestyńskie pozbawione własnych sił zbrojnych.