Być może piloci USAF-u już za parę lat nie będą mieli powodów, aby zazdrościć Luke’owi Skywalkerowi z „Gwiezdnych wojen” jego rezolutnego asystenta, w postaci pokładowego robota R2-D2 (na ilustracji w towarzystwie Anakina). Laboratorium badawcze sił powietrznych pracuje bowiem nad analogicznym rozwiązaniem.
Przedsięwzięcie o nazwie Skyborg – która najprawdopodobniej wzięła się od słów sky („podniebny”) i cyborg – przewiduje opracowanie sztucznej inteligencji, w zależności od potrzeb mogącej odgrywać rolę dodatkowego członka załogi, lojalnego skrzydłowego, samodzielnego pilota, a także ucznia i nauczyciela.
– Nie chcę, żeby był to kolejny projekt, który żyje i umiera wyłącznie w laboratorium – mówi Will Roper, asystent sekretarza sił powietrznych do spraw zakupowych, technicznych i logistycznych. – Chcę zobaczyć jego prawdziwe demonstracje w ciągu kilku lat. I będę naciskał, żeby stało się to nawet wcześniej.
Najpierw sztuczna inteligencja ma nauczyć się latać na symulatorze, współdziałając z pilotem i walcząc przeciw „wrogim” pilotom. Następnie, gdy SI zacznie sama obsługiwać bezzałogowe QF-16 i XQ-58 Valkyrie czy latające cele serii BQM, sprawdzone będzie, jak radzi sobie ona z identyfikacją celów i czy komunikaty, które przekazuje swoim ludzkim partnerom, są spójne i prawdziwe.
– Spodziewam się, że pierwsze rzeczy, które opracujemy, nie będą tak seksowne, jak mogliby je sobie wyobrazić filmowcy, lecz całkowicie zmienią obraz walki – przewiduje Roper.
Z czasem SI zacznie podejmować własne decyzje. A że czyniła to będzie szybciej niż człowiek, to do niej może należeć postanowienie o użyciu uzbrojenia czy o innych reakcjach na nagle pojawiające się zagrożenie. Później, gdy posiądzie już ona odpowiednie doświadczenie, będzie mogła stać się bogatym i nieśmiertelnym źródłem wiedzy dla przyszłych pokoleń pilotów i nowych generacji cybernetycznych umysłów.
Na pytanie, czy sztuczna inteligencja nie wyeliminuje ludzkiego pilota, Will Roper odpowiada, że raczej się na to nie zanosi. Wręcz przeciwnie, z osoby pilotującej szybkie i śmiercionośne narzędzie walki miałby on przeistoczyć się w lidera formacji nie mniej zabójczych i szybkich zrobotyzowanych broni.
Zobacz też: Chiny boją się scenariusza jak z „Terminatora”
(c4isrnet.com)