W nigeryjskich mediach pojawiły się doniesienia o śmierci samozwańczego emira Boko Haram Abubakra Shekaua. Dowódca najbrutalniejszej organizacji terrorystycznej na świecie nie został jednak zabity przez siły rządowe. Shekau zginął 19 maja w osławionych lasach Sambisa z ręki oddziału bojowników lojalnych wobec tak zwanego Państwa Islamskiego.
Rozłam w Boko Haram doprowadził do zaciętej rywalizacji o kontrolę nad północną Nigerią. Prowadzona przez Abu Musaba al-Barnawiego frakcja związała się z Da’isz, zyskując dostęp do wsparcia, które umożliwiło prowadzenie skuteczniejszej walki. Obie grupy różniły się jednak przede wszystkim pod względem wyboru celów. Abubakar Shekau, prowadząc kampanię terroru, często atakował meczety, bazary i inne miejsca uczęszczane przez cywilów, podczas gdy grupa podległa Da’isz skupiła się niemal wyłącznie na uderzeniach na cele wojskowe.
Walki między oddziałami terrorystów rozpoczęły się kilka dni wcześniej. Bojownicy lojalni wobec Da’isz, otoczywszy samozwańczego emira, wezwali go do zrzeczenia się wszystkich tytułów, oddania władzy i złożenia broni. W operacji miało wziąć udział wielu bojowników wyszkolonych na Bliskim Wschodzie. Shekau wiedząc, że nie uda mu się uciec, miał próbować popełnić samobójstwo, strzelając sobie w klatkę piersiową. Według informacji, do których dotarli dziennikarze Daily Trust, umierającego bojownika wywlekło z pola walki kilku towarzyszy broni, którzy przeżyli starcie. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że dowódca Boko Haram wykrwawił się.
W mediach pojawiła się jednak również druga wersja wydarzeń tego dnia. Baana Duguri, dowódca bojowników w regionie, informował swojego zwierzchnika o otoczeniu Shekaua i jego towarzyszy broni około 18.30 czasu miejscowego. Nie widząc możliwości ucieczki, emir miał popełnić samobójstwo, wysadzając się w powietrze.
For those reaching out to me, I'm keeping tabs on the multiple reports that Shekau has been killed by ISWAP. The news is becoming more and more likely, but not yet definitive from my side. If the longest lasting terrorist leader has been killed, that will be a huge turning point.
— Bulama Bukarti (@bulamabukarti) May 20, 2021
O pokryty gęstą dżunglą obszar znany jako lasy Samibisa od lat toczą się walki między terrorystami a nigeryjskimi siłami zbrojnymi. Bojownicy wykorzystują warunki naturalne do prowadzenia walki partyzanckiej, a w głębi lasu zakładają stałe bazy, które co jakiś czas niszczy rządowe lotnictwo. Generał broni Tukur Buratai już w 2016 roku dumnie informował o zdobyciu całkowitej kontroli nad lasami Sambisa i ambitnych planach co do przyszłości tego miejsca. Planowano otwarcie dużego centrum szkoleniowego, w którym siły rządowe miały doskonalić metody walki w dżungli.
Rzeczywistość szybko jednak zweryfikowała te plany. Na obszar lasów Sambisa szybko wrócili terroryści, założyli nowe bazy i kontynuowali działania zbrojne. Po rozłamie wewnątrz Boko Haram to tutaj skupiła się większość walk. Nigeryjczycy częściowo się wycofali, pozwalając terrorystom kontynuować wojnę na wyniszczenie, która doprowadziła do zaskakującego rezultatu – śmierci jednego na najgroźniejszych terrorystów na świecie.
Frakcja al-Barnawiego ochoczo korzystała z możliwości, jakie oferowało związanie się z tak zwanym Państwem Islamskim – nie tylko ze wsparcia materialnego, ale również z sieci powiązań umożliwiających szkolenie bojowników. Szacuje się, że około 300 osób wyjechało na Bliski Wschód, aby podnosić kwalifikacje pod okiem członków Da’isz. Wśród nich znaleźli się zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Po powrocie zamieszkali w stanie Borno na północy kraju. Według nieoficjalnych informacji najwięcej terrorystów zamieszkało po powrocie we wsi Shuwaram.
Według nigeryjskich służb wywiadowczych kamieniem milowym w rozwoju współpracy obu grup było spotkanie przy brzegu jeziora Czad, gdzie ustalono szczegóły dotyczące dalszego wsparcia dla frakcji Boko Haram. Reprezentujący lokalnych terrorystów imam Mustafa Goni miał być jedynym Afrykaninem obecnym podczas rozmów. Po spotkaniu przedstawiciele Da’isz mieli spotkać się również z kilkoma najważniejszymi dowódcami polowymi.
Niedługo później zaobserwowano mobilizację bojowników przygotowujących się do ciężkich walk. Mieszkańcy Borno informowali, że grupy terrorystów uzbrojonych w granatniki przeciwpancerne i broń maszynową przygotowują się do operacji na dużą skalę. Spodziewano się raczej ataków na żołnierzy lub miejscowe grupy samoobrony, lecz grupa zamierzała uderzyć na swoich rywali ukrywających się w lasach Sambisa. Jaki był cel tych działań? Według nigeryjskiego wywiadu frakcja powiązana z Da’isz miała negocjować z Abubakrem Shekauem możliwość podziału wpływów i przeniesienie części baz do dżungli z powodu zagrożenia ze strony samolotów rządowych bombardujących słabiej zamaskowane kryjówki. Rozmowy szybko się załamały i doprowadziły do zaognienia konfliktu między terrorystami, co z kolei doprowadziło do walk o dostęp do lasów.
Specjalista do spraw bezpieczeństwa Kabiru Adamu uważa, że nawet jeśli Shekau żyje, frakcja powiązana z Da’isz odniosła strategiczny sukces. Rosnąc w siłę i z sukcesem rzucając wyzwanie najkrwawszej organizacji terrorystycznej na świecie, pokazała, że jest siłą z którą należy się liczyć. Likwidacja dowódcy Boko Haram mogłaby przyczynić się do ponownego zjednoczenia nigeryjskich bojowników, co byłoby złą wiadomością dla Abudży, która nadal nie wypracowała skutecznej strategii walki z bojownikami działającymi na północy kraju (w lutym poświęciliśmy tej kwestii artykuł: Nigeria: Dotychczasowa strategia walki z Boko Haram skazana na klęskę). Długofalowym celem grupy nadal pozostaje ustanowienie kalifatu wokół jeziora Czad.
Sytuacja w Nigerii
Nigeria składa się z kilkuset grup etnicznych i religijnych. Spójność społeczna jest ogromnym problemem, którego nie rozwiązano od czasu uniezależnienia się od Wielkiej Brytanii. Kraj boryka się z problemami natury społeczno-politycznej, z których największym jest walka z islamistyczną Boko Haram, kontrolującą znaczną część stanów północnych. Ekstremiści regularnie odnoszą sukcesy w starciach z wojskiem, któremu nie ustępują pod względem wyposażenia.
Równie niebezpiecznie wygląda sytuacja na południu. Zazwyczaj uwagę władz przyciągały działania zwolenników niepodległej Biafry, jednak uaktywniły się również grupy paramilitarne działające rzekomo w imieniu mieszkańców delty Nigru. W tym przypadku konflikt, choć mniej medialny niż walka przeciw Boko Haram, jest znacznie groźniejszy dla państwa. Uderzenia na instalacje naftowe mogą zniechęcić inwestorów zagranicznych i poważnie naruszyć wizerunek Nigerii przyjaznej wielkim koncernom. Napięcia etniczne i religijne podsyca plaga fake newsów.
Zobacz też: Rosyjsko-egipskie ćwiczenia na Morzu Czarnym
(dailytrust.com)