Położona w połowie drogi między Hawajami a Japonią wyspa Wake ponownie nabiera znaczenia strategicznego. W wypadku wojny z Chinami może stać się kluczowym lotniskiem, na które będą mogły wycofać się amerykańskie samoloty po ustanowieniu przez Chiny strefy antydostępowej na zachodnim Pacyfiku.
W tej chwili wyspa, której główną część zajmuje trzykilometrowy pas startowy, należy do Stanów Zjednoczonych, ale prawa do niej roszczą sobie również Wyspy Marshalla. W tej chwili odgrywa rolę drugorzędną, stanowiąc lotnisko zapasowe dla samolotów przemierzających Ocean Spokojny i zaplecze dla testów rakietowych. Opublikowane pod koniec czerwca zdjęcia satelitarne wyspy ukazują jednak prowadzone na szeroką skalę roboty budowlane przy rozbudowie bazy.
Pas startowy zyskał nową nawierzchnię, a dwie płyty postojowe dla samolotów znacznie rozbudowano. Ponadto na wyspie postawiono dużą farmę paneli słonecznych. Wiele wskazuje, że w niedalekiej przyszłości zostaną poczynione kolejne inwestycje, a sama baza zyska strategiczne znaczenie na wypadek konfliktów z Chinami, Rosją czy Koreą Północną. Jej główną zaletą – poza byciem jedynym lotniskiem w promieniu tysięcy kilometrów – jest to, że znajduje się poza zasięgiem chińskich i północnokoreańskich rakiet średniego zasięgu, a prawdopodobnie również na skraju lub poza zasięgiem rakiet pośredniego zasięgu tych państw. Położona 2400 kilometrów na zachód baza Andersen na Guamie znajduje się w zasięgu tych rakiet.
W wypadku konfliktu z Chinami amerykańskie bazy na Dalekim Wschodzie – w Japonii i Korei Południowej – mogą zostać bardzo szybko zniszczone przez chińskie rakiety lub lotnictwo i wyłączone z użycia na długi okres czasu. Atak może zostać przeprowadzony różnymi środkami napadu powietrznego, co utrudni ich obronę i zneutralizuje amerykańskie lotnictwo w regionie już w pierwszym momencie wojny. Baza Andersen jest broniona przez system THAAD, ale w przypadku zmasowanego ostrzału rakietowego istnieje jedynie niewielka szansa na jej ocalenie. Obrona przeciwrakietowa może okazać się skuteczna jedynie w przypadku ataku niewielką liczbą rakiet.
Obrona przeciwrakietowa wyspy Wake może być szybko wzmocniona poprzez rozmieszczenie systemów lądowych czy okrętów z systemem Aegis. Baza znajduje się prawdopodobnie także pod parasolem ochronnym przeciwrakiet rozmieszczonych w Fort Greely na Alasce. Dzięki temu lotnisko na Wake może być dogodną pozycją do wycofania się amerykańskiego lotnictwa z Dalekiego Wschodu, a w drugiej kolejności – odpowiednim miejscem do wyprowadzenia ataków dalekiego zasięgu. W 2019 roku na wyspie po raz pierwszy wylądowały bombowce B-2A Spirit, które wykorzystały bazę jako wysunięty punkt tankowania i przezbrojenia. Co ważne, bombowce zaczęły misję na Hawajach, a nie na Guamie.
Ponadto wyspa Wake w wypadku wojny na Pacyfiku stanie się ważną bazą dla latających cystern obsługujących nie tylko bombowce strategiczne, ale szczególnie samoloty taktyczne, które nie mają dostatecznego zasięgu, aby samodzielnie operować nad oceanem. Z Wake do Chin jest prawie 5 tysięcy kilometrów, więc nawet atak ograniczoną liczbą samolotów taktycznych będzie wymagał dużego zaplecza latających cystern. Gdyby taki atak miał być przeprowadzony z Hawajów dochodzi kolejnych 3700 kilometrów.
Innym rozwiązaniem jest baza na wyspie Midway – położonej 1900 kilometrów na wschód od Wake – ale tamtejsze lotnisko jest mniejsze, ma krótszy pas startowy i nie ma takich możliwości rozbudowy.
Zobacz też: Najważniejsze samoloty wojny na Pacyfiku
(thedrive.com)