W ciągu ostatnich dziesięciu dni rosyjskie bombowce strategiczne i inne samoloty wojskowe – zwiadu elektronicznego Ił-20 i rozpoznawczy Tu-142 – aż szesnaście razy znalazły się w strefie obrony powietrznej USA. Nie naruszyły amerykańskiej przestrzeni powietrznej, ale wlatywały w północno-zachodnią strefę identyfikacji obrony powietrznej Stanów Zjednoczonych. Chodzi tutaj głównie o rosyjskie bombowce strategiczne Tu-95 zdolne do przenoszenia broni nuklearnej. Przekraczając granicę wspomnianego obszaru, piloci każdorazowo mają obowiązek meldowania się kontroli powietrznej. Jednak żaden z pilotów wlatujących obiektów nie był do tego skłonny. Incydenty wielokrotnie zmuszały amerykańskie myśliwce do poderwania się i zajęcia intruzami. Loty zanotowano zarówno w strefie Alaski, jak i strefie obrony powietrznej Kanady.

– W ciągu ostatniego tygodnia NORAD zidentyfikował rosyjskie samoloty działające w okolicach stref identyfikacji obrony powietrznej USA – powiedział major Beth Smith, rzecznik Dowództwa Północnego Stanów Zjednoczonych (US Northern Command) i Dowództwa Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej (NORAD). Jednak mniej prominentni urzędnicy ostrzegają przed bagatelizowaniem sprawy. Co prawda Smith uznał te loty za jedynie treningowe i rutynowe, ale według oceny anonimowych urzędników są to próby przetestowania amerykańskich reakcji obronnych i systemów dowodzenia i kontroli.

Stany Zjednoczone to nie jedyne państwo, które jest punktem docelowym lotów rosyjskich samolotów. Do podobnych incydentów dochodziło w Europie, gdzie Holendrzy, Brytyjczycy i Duńczycy podrywali myśliwce, aby przechwycić parę rosyjskich bombowców Tu-95, które znalazły się blisko przestrzeni powietrznej tych krajów nad Morzem Północnym. Z kolei na Dalekim Wschodzie bliźniacze operacje wykonuje się w stosunku do Japonii. Do ostatniego tego typu incydentu doszło w sierpniu ubiegłego. Wówczas dwa rosyjskie Tu-95 naruszyły japońską przestrzeń powietrzną, zmuszając do poderwania czterech myśliwców.

(rt.com)