Rosyjskie okręty, które zawinęły sześć dni temu do Hawany, ruszyły wczoraj w dalszy rejs. Na razie nie ma pewności, czy wracają do kraju czy może mają w planach na przykład postój w Wenezueli. Ich wizyta na Karaibach, formalnie w celu przeprowadzenia ćwiczeń z sojuszniczą Kubą, powszechnie odczytywana była jako rosyjska demonstracja siły na amerykańskim podwórku. Zdaniem niektórych analityków miał to być odwet za wsparcie udzielane Ukrainie.

Przypomnijmy: Kubę odwiedziły fregata rakietowa Admirał Gorszkow projektu 22350, oceaniczny holownik-lodołamacz Nikołaj Czikier projektu R-5757, zbiornikowiec Akadiemik Paszyn projektu 23130, a także najbardziej kontrowersyjny w tym gronie podwodny nosiciel pocisków manew­ru­jących K-561 Kazań projektu 885M Jasień-M.

Gorszkowa powitano w Hawanie salwą honorową. Prezydent Kuby Miguel Díaz-Canel złożył potem wizytę na pokładzie fregaty.

Łatwo zrozumieć, dlaczego obecność fregaty i okrętu podwodnego mogła wzbudzić irytację w Waszyngtonie. Ale pozostali dwaj członkowie tego kwartetu również mają za sobą historię działań sugerujących wykorzystywanie ich do celów szpiegowskich. Czikier w marcu 2023 roku podejrzewany był o prowadzenie działań wywiadowczych wokół instalacji gazowych w pobliżu Szet­lan­dów. Z kolei Paszyn w grudniu 2022 roku stanął tuż nad Gazociągiem Transadriatyckim.

W drodze na Kubę rosyjskie okręty przeprowadziły serię ćwiczeń, obejmujących między innymi zwalczanie okrętów nawodnych przeciwnika i obronę przed atakiem z powietrza. W końcowej fazie rejsu przynajmniej część flotylli zbliżyła się na 30 mil do wybrzeża Florydy. Przedstawiciele waszyngtońskiej administracji zapewniali, że rosyjskie okręty są ściśle monitorowane i nie stanowią zagrożenia dla Stanów Zjednoczonych.

Jak wynika z publicznie dostępnych danych z serwisów śledzących ruchy statków i okrętów, Rosjan pilnowały między innymi dwa niszczyciele typu Arleigh Burke – USS Truxtun (DDG 103) i USS Donald Cook (DDG 75) – a także kuter straży wybrzeża USCGC Stone (WMSL 758) typu Legend i kanadyjska fregata HMCS Ville de Québec (FFH 332) typu Halifax. Z powietrza flotyllę obserwowały amerykańskie samoloty patrolowe P-8A Poseidon i kanadyjskie CP-140 Aurora. Pojawiło się też zdjęcie sugerujące udział francuskiej fregaty typu La Fayette, ale nie ma pewności, gdzie i kiedy je wykonano.

Ale też Amerykanie nie pozostali dłużni swoim sąsiadom zza Cieśniny Florydzkiej. W czasie, kiedy w Hawanie przebywali Kazań i spółka, do bazy Guantánamo zawinął wielozadaniowy okręt podwodny USS Helena (SSN 725) typu Los Angeles. Służba prasowa Dowództwa Południowego zapewniła, że rejs Heleny był wcześniej zaplanowany. I to nawet może być prawda – zaplanowanie go z kilkudniowym wyprzedzeniem to także jest „wcześniej”. Ministerstwo spraw zagranicznych Kuby określiło wizytę Heleny jako nieproszoną.

To zresztą nie pierwszy taki manewr ze strony US Navy. Kiedy w zeszłym roku wyspę odwiedził okręt szkolny Pieriekop projektu 887 Smolnyj, Amerykanie wysłali do Guantánamo okręt podwodny USS Pasadena (SSN 752), również typu Los Angeles. Kubańczycy określili wówczas wizytę Pasadeny jako „prowoka­cyjną eskalację”.

Władze Kuby uznają Guantánamo za terytorium nielegalnie okupowane przez USA. Amerykanie zajmują bazę na podstawie porozumienia z 1903 roku.

Okręty podwodne uzbrojone w pociski z głowicami jądrowymi są nie tylko narzędziami uderzenia odwe­to­wego, ale też idealnymi wyko­naw­cami tak zwanego uderzenia dekapi­tu­ją­cego – mającego zlikwi­dować przywód­ców politycz­nych, zanim zdążą wydać rozkazy własnym siłom strate­gicz­nym. Stolica USA leży około 300 kilo­metrów od granicy szelfu kontynental­nego, poza którą dno Atlantyku szybko opada na głębokość ponad 800 metrów. Pocisk manewrujący Kalibr z głowicą termo­nukle­arną pokona tę odległość w czasie poniżej dwudziestu minut, a przez połowę drogi leciałby na wysokości 20 metrów nad poziomem morza, co dodatkowo utrudni wykrycie i jeszcze bardziej ograniczy czas na reakcję.

Kazań przenosi do trzydziestu dwóch pocisków Kalibr i Oniks. Przez kilka­dziesiąt lat zakładano, że nosiciele pocisków manewrujących naj­praw­do­po­dob­niej nie będą wykonywać ataków strategicznych wymierzonych w terytorium Stanów Zjednoczonych. Ta rola miała być powierzona wyłącznie okrętom z pociskami balistycznymi. Zmiana w tej kwestii to stosunkowo nowe zjawisko, ściśle powiązane z wprowadzaniem do służby kolejnych Jasieniów.

Władze kubańskie podkreślały, iż żaden z rosyjskich okrętów uczestniczących w wizycie nie przenosi uzbrojenia nuklearnego.

ministerstwo obrony Rosji, CC BY 4.0