Jak donoszą rosyjskie media, Wojenno-Morskoj Fłot wyraził zainteresowanie powrotem do służby śmigłowca zwalczania okrętów podwodnych Mi-14. Te potężne wiropłaty wycofano z linii na skutek nalegań Waszyngtonu. Obecnie coraz głośniej mówi się o ich możliwym wskrzeszeniu.

Po raz pierwszy informację o odkurzeniu leciwych śmigłowców podały media lokalne rosyjskiego Tatarstanu. Według nich Kazańska Fabryka Śmigłowców przygotowuje się do przywrócenia do służby zmodernizowanych wielozadaniowych śmigłowców morskich Mi-14 w konfiguracji zwalczania okrętów podwodnych. Służba prasowa przedsiębiorstwa nie pokusiła się o komentarz tej wiadomości. Bliżej niesprecyzowane źródła zakładowe twierdzą, że przeprowadzono już nieoficjalne dyskusje na temat powrotu maszyn do linii. O możliwy powrót Mi-14 do linii rzekomo pytały już dowództwa dwóch związków operacyjno-strategicznych rosyjskiej marynarki wojennej: Floty Czarnomorskiej i Floty Północnej.

Szacuje się, że początkowe zapotrzebowanie na śmigłowce tego typu wynosić będzie około stu maszyn. Obecnie eksperci uważają, że ponowne zaadaptowanie M-14 do służby jest możliwe i potrwa co najmniej kilka lat. Podzielone zostanie zaś na trzy zasadnicze etapy. W pierwszym trzeba będzie sięgnąć do magazynów sprzętu nieużywanego i wyciągnąć stamtąd dziesięć wycofanych ze służby Mi-14. W drugim poddać śmigłowce głębokiej modernizacji, zaś w trzecim będzie można myśleć o ponownym otwarciu linii produkcyjnej. Wstępnie określa się, że może to potrwać ponad pięć lat. Trzeci etap będzie w dużej mierze zależeć od sukcesu modernizacji wcześniejszych egzemplarzy.

Nowa wersja Mi-14 miałaby zostać wyposażona w nowe silniki, zaawansowaną awionikę i elektronikę. Zmodernizowany Mi-14 charakteryzowałby się lepszą stabilnością po wylądowaniu na wodzie niż jego poprzednik.

(navyrecognition.com; fot. Łukasz Golowanow, Konflikty.pl)