Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu poinformował, że przekazanie pierwszych egzemplarzy czołgów podstawowych T-14, bojowych wozów piechoty T-15 i wozów zabezpieczenia technicznego T-16 (BREM-T) z partii eksperymentalno-przemysłowej nastąpi dopiero w 2022 roku. Oznacza to kolejne przesunięcie terminu dostaw cudownej broni Putina. Informacje płynące z Rosji są jednak nieścisłe, gdyż podczas targów przemysłu obronnego IDEX 2021 w Abu Zabi główny projektant Urałwagonzawodu, Andriej Tierlikow, informował, że w 2022 roku do rosyjskich wojsk pancernych trafiać będą egzemplarze seryjne.

Jeszcze wcześniej Kreml zapowiadał, że przekazanie pojazdów na platformie Armata odbędzie się nie później niż w 2021 roku. Po oświadczeniu rosyjskiego ministra przemysłu i handlu Dienisa Manturowa 3 sierpnia 2020 roku zapanował huraoptymizm. Potwierdził on, że produkcja seryjna czołgów podstawowych T 14 Armata odbywa się bezproblemowo, zaś testy na poligonach rosyjskich i szkolenia załóg nie odstają od założonego harmonogramu.

Rosyjscy inżynierzy i mechanicy mieli zażegnać wszelkie problemy z rodzimym systemem kierowania ogniem, a konkretnie z urządzeniami celowniczymi opracowywanymi przez holding Szwabe. Manturow zaznaczył, że rozwiązano już także problemy z silnikiem – który ma wreszcie cechować się pożądanymi parametrami technicznymi – i kamerami termowizyjnymi.



Telenowela o dostawach Armaty do rosyjskich sił zbrojnych trwa więc w najlepsze od listopada 2019 roku. Wtedy właśnie szef Rostiechu Siergiej Czemiezow zapewniał, że T-14 pojawią się w jednostkach najpóźniej na początku 2020 roku. Żołnierze mieli otrzymać dwanaście seryjnych czołgów T-14 i cztery wozy zabezpieczenia technicznego T-16. Warto dodać, że opóźnienia dostaw dla krajowych wojska pancernych z pewnością negatywnie odbijać się będą na przyszłym eksporcie, o który Moskwa usilnie zabiega.

IDEX 2021. Przedstawiciele Urałwagonzawodu i władz ZEA oglądają model T-14 w malowaniu pustynnym.
(Urałwagonzawod)

W sierpniu 2018 roku rosyjskie ministerstwo obrony zamówiło 132 wozy bojowe na platformie Armata, w tym ciężkie bojowe wozy piechoty T-15. W sierpniu 2020 roku podano, że według stanu na tamten czas powstało nie więcej niż dwadzieścia czołgów T‑14 w wersjach prototypowych i przedseryjnych. Z jednej strony Rosjanie snują plany o zmniejszeniu załogi czołgu do dwóch osób, a w perspektywie o zbudowaniu wersji bezzałogowej, nie potrafiąc z drugiej strony oddać gotowego czołgu w wersji zasadniczej.

Podobnie sprawa wygląda w przypadku kolejnej innowacyjnej broni, która miała wzmocnić potencjał rosyjskich sił zbrojnych, a konkretnie: floty podwodnej w zakresie atakowania celów lądowych. Pocisk hipersoniczny 3M22 Cyrkon ma być odpalany zarówno z jednostek nawodnych, jak i z okrętów podwodnych. Do tej pory Cyrkony testowano z fregaty Admirał Gorszkow projektu 22350. Raz pocisk trafił w cel lądowy na Uralu oddalony o 500 kilometrów, drugi raz – w cel morski. Według bieżących informacji próby spod wody ma przeprowadzić załoga Kazania projektu 885M Jasień-M. Nowy reprezentant tego typoszeregu miał dołączyć do Siewierodwińska projektu 885 (bez „M”) w marcu 2020 roku. Wówczas miała też pojawić się szansa na kilkakrotnie już przekładane pocisku 3M22.



Jak się jednak okazuje, najwcześniej będzie można to zrobić dopiero w czerwcu, a i to przy założeniu, że wszystko pójdzie zgodnie z planem podczas przyjęcia Kazania do służby. W ostatni dniach bowiem agencja informacyjna TASS opublikowała wiadomość o kolejnym opóźnieniu chwili oddania okrętu podwodnikom. Przyczyną jest konieczność wykonania jeszcze jednej serii testów stoczniowych przez Siewmasz. Specjaliści sprawdzą poprawność działania podzespołów i mechanizmów, co oznacza, że wystąpiły pewne problemy, choć rosyjskie media nie zdradzają, jakie dokładnie.

Przyjęcie do służby Kazania już kilkakrotnie odkładano. Pierwszy raz planowano oddać go marynarce wojennej w 2017 roku. Później systematycznie przekładano to z roku na rok, ale za każdym razem na drodze stawały bliżej niesprecyzowane problemy techniczne. W marcu 2020 roku podawano, że na okręcie pojawił się szereg usterek systemów pomocniczych i agregatów pokładowych, które są nie do przyjęcia dla rosyjskiego ministerstwa obrony. Być może problemów wciąż nie zażegnano.

W ostatnim czasie podjęto decyzję o uruchomieniu równoległej serii testów Cyrkonów w locie – z platform nawodnych i podwodnych – co ma wpłynąć na przyspieszenie rozwoju pocisków. Wykonywanie prób zgodnie z programem da przepustkę do wprowadzenia ich do służby na rosyjskich okrętach nawodnych i podwodnych w pierwszej połowie 2022 roku.



Według niektórych źródeł problemy Kazania mają skłonić marynarkę do odpalenia pocisków tego typu z wyrzutni pionowych okrętu podwodnego K-560 Siewierodwińsk. Załoga tej jednostki ma pewne doświadczenie w wystrzeliwaniu pocisków zdolnych do atakowania celów lądowych. W kwietniu 2019 roku Siewierodwińsk zacumowany w bazie morskiej rosyjskiej Floty Północnej Zapadnaja Lica, znajdującej się na Półwyspie Kolskim, we fiordzie czterdzieści pięć kilometrów od granicy z Norwegią, odpalił pocisk 3M-14E.

Jeżeli Moskwie będzie się spieszyć, niewykluczone, że nie zaczeka na to, aż wszystkie problemy Kazania staną się historią. Według harmonogramu testów Cyrkonów z grudnia 2020 roku w bieżącym roku odbędą się cztery starty z wyrzutni pokładowych Admirała Gorszkowa i trzy z wyrzutni Siewierodwińska.

Zobacz też: Indie: Kolejne podejście do samolotów AEW&C

(tass.ru, thebarentsobserver.com)

Vitaly V. Kuzmin, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International