Żadne z putinowskich czudo-orużyj nie miało okazji zaprezentować swoich rzekomo ogromnych możliwości bojowych podczas wojny w Ukrainie. Pojawiały się wprawdzie pogłoski, że czołgi T-14 Armata trafiły na front i że samoloty bojowe piątej generacji Su-57 odpalały pociski manewrujące przeciw celom w Ukrainie, ale za każdym razem była to kaczka dziennikarska albo perfidna fabrykacja. Rosjanie już w marcu zapewniali o użyciu pocisków hipersonicznych Kinżał, ale wówczas brakowało konkretnych dowodów. Kinżały pojawiły się później, lecz w dawkach iście homeopatycznych. Krótko mówiąc: Rosja stworzyła bronie potiomkinowskie, które, owszem, ładnie wyglądają i prezentują ciekawą filozofię taktyczną, ale które zarazem albo wciąż nie nadają się do użycia bojowego, albo nadają się, ale istnieje za mało egzemplarzy, by uzasadnić angażowanie zaplecza logistycznego.
Dowodzący siłami rosyjskimi w Ukrainie generał Siergiej Surowikin oświadczył tydzień temu, że Su-57 regularnie wykonują loty bojowe w ramach „specjalnej operacji wojskowej”. Dowodów (czy choćby poszlak) potwierdzających te słowa oczywiście brak, ale Surowikin twierdzi, że najnowsze rosyjskie myśliwce z powodzeniem niszczą cele powietrzne i lądowe.
Niemniej prace nad Su-57 trwają dalej. Rosyjska Objedinionnaja awiastroitielnaja korporacyja poinformowała dziś o oblocie zmodernizowanej wersji tego samolotu. Przede wszystkim płatowiec jest już przystosowany do instalacji silników „drugiego etapu”, czyli jednostki napędowej oznaczonej roboczo Izdielije 30, zamiast przejściowo używanych AŁ-41F1 z myśliwców Su-35S. Brak docelowych silników od samego początku stanowi przeszkodę w dalszym rozwoju Su-57. Ich produkcja ma się rozpocząć dopiero po 2025 roku. Dlatego czasem można spotkać się określeniem samolotu „seryjnym prototypem”.
Zastosowano również nowy pakiet awioniki, umożliwiono integrację z nowymi typami uzbrojenia (co zapewne obejmuje pociski hipersoniczne Griemlin, których próby mają ruszyć w przyszłym roku), a także wprowadzono system „inteligentnego wsparcia” załogi. Co oznacza ten ostatni termin, nie wyjaśniono. Być może chodzi o elementy sztucznej inteligencji mające ułatwiać pilotowi jednoczesne kierowanie ruchami maszyny w powietrzu, obsługę uzbrojenia i nadzorowanie czujników. Inna opcja to coś na kształt amerykańskiego systemu ALIS, mającego ułatwiać obsługę naziemną.
Oblot przeprowadzono 21 października nad lotniskiem Instytutu Lotniczo-Badawczego imienia M.M. Gromowa w Żukowskim. W kabinie zasiadł pilot doświadczalny OKB Suchoja Siergiej Bogdan. Maszyna spędziła w powietrzu pięćdziesiąt sześć minut, lot przebiegł bez problemów.
Plany konstruktorów niezmiennie pozostają ambitne. W ubiegłym roku pojawiły się zapowiedzi opracowania wersji dwumiejscowej, która miała pełnić funkcję samolotu dowodzenia i kontroli współpracującego z bezzałogowcami bojowymi S-70 Ochotnik‑B. Zapowiadano, że każdy Su-57 będzie mógł kontrolować czwórkę „lojalnych skrzydłowych”. Kwestia ewentualnego wykorzystania takiej maszyny do celów szkolnych zeszła na drugi plan.
W sierpniu tego roku dyrektor Objedinionnoj awiastroitielnoj korporacyi Jurij Slusar zapewniał, że trwają prace i negocjacje z klientem, czyli zapewne rosyjskim resortem „obrony”. Ale jeśli jesteśmy dopiero na etapie przystosowywania płatowca do nowych silników, trudno się spodziewać, żeby wersja dwumiejscowa pojawiła się jeszcze w latach 20. – o ile w ogóle kiedykolwiek się pojawi. Skończy zapewne tak samo jak wersja dla marynarki wojennej.
Pod koniec 2020 roku pisaliśmy, że serwis Avia.Pro informuje o zaawansowanych pracach nad wersją pokładową Su-57. Pierwszy egzemplarz miał wznieść w powietrze pod koniec bieżącego roku, co zbiegało się z ówcześnie planowanym końcem remontu i modernizacji lotniskowca Admirał Kuzniecow w stoczni Zwiezdoczka w Murmańsku. Oczywiście wiemy, że po serii nieszczęśliwych wypadków powrót Kuzniecowa do służby nie nastąpi szybciej niż w 2024 roku (i ponownie: o ile w ogóle).
Су-57 БЛА ,,ОХОТНИК"красота и мощь👍 pic.twitter.com/WxCQwQ2Bwo
— еленка (@rpmubhsTjQbJZ5b) February 21, 2021
Problematyczne jest dostarczenie nawet podstawowej wersji dla Sił Powietrzno-Kosmicznych Federacji Rosyjskiej w liczbie większej niż defiladowo-propagandowa. Do końca 2024 roku rosyjskie siły powietrzne mają otrzymać dwadzieścia dwa Su-57, a do 2028 roku ich liczba ma wzrosnąć do „zawrotnego” poziomu siedemdziesięciu sześciu egzemplarzy. Według pierwotnych planów już w 2020 roku w służbie w rosyjskich silach powietrznych miało być około 150 Su-57.
Także w ubiegłym roku wicepremier Jurij Borisow mówił, że istnieje duże i rosnące z każdym rokiem zainteresowanie Su-57, ponieważ rosyjskie wojska lotnicze wprowadzają maszynę do służby. Wersja dwuosobowa miała jeszcze bardziej zwiększyć jego potencjał eksportowy. Zainteresowanie może i jest, ale kontraktów eksportowych nie widać, a inwazja na Ukrainę powoduje, że wiele krajów rezygnuje z Rosji jako dostawcy uzbrojenia. Martwiąca jest dla odbiorców nie tylko możliwość realizacji płatności z powodu sankcji, ale także rosyjskie zdolności realizacji kontraktów.
Dla porządku dodajmy, że według najnowszych informacji krążących w runecie Su-57 zaangażowano do obrony terytorium Rosji przed ukraińskimi atakami. Rzekomo miały one zestrzelić kilka ukraińskich samolotów (Su-24 lub Su-27), które zapuściły się nad obwód biełgorodzki, aby tam zaatakować cele naziemne.
Zobacz też: Wielkie plany szwedzkiej marynarki wojennej w 500. rocznicę powstania