Pojęcie roju jest kojarzone przede wszystkim z dronami, aczkolwiek w tym kontekście mówi się także o bezzałogowcach morskich i lądowych. Rosjanie postanowili położyć większy nacisk na rozwój oprogramowania pozwalającego działać w roju robotom wojsk lądowych. Rozwiązanie to ma pozwolić na skuteczniejsze zwalczanie wrogich pojazdów bezzałogowych.
Rosja jako jedno z pierwszych państw zwróciła uwagę na możliwość wykorzystania robotów na polu walki. Bezzałogowce Nieriechta, Soratnik (na zdjęciu) i Uran-9 były wykorzystywane bojowo w Syrii. Zdobyte tam doświadczenia posłużyły do dalszego rozwoju konstrukcji, aczkolwiek główny nacisk położono na mniej wcześniej znane Marker i Kungas.
Kungas to w zamierzeniu duża rodzina obejmująca małe i średnie kołowe roboty. Z kolei Marker to platforma gąsienicowa przenosząca różnorodne uzbrojenie. Jeden z wariantów zakłada nawet opracowanie samobieżnego moździerza kalibru 120 milimetrów. Taki pojazd stworzył by zupełnie nową jakość na polu walki.
Przeprowadzenie ćwiczeń mających sprawdzić możliwości jakie dają roboty, w tym walki zrobotyzowanych oddziałów, zapowiedziano jeszcze na pierwsza połowę tego roku. Nie będą to jednak manewry na wielką skalę. Udział w nich mają wziąć grupy liczące po pięć platform, przede wszystkim Markerów i Kungasów.
Trudno tez wnioskować o zaawansowaniu rosyjskich prac nad systemami autonomicznymi, bowiem „rojowość” Kungasa ogranicza się obecnie to możliwości obsługi kilku robotów przy użyciu jednej konsoli. Z drugiej strony od kilku miesięcy napływają sygnały, że rosyjski przemysł obronny uznaje zwalczanie systemów autonomicznych przeciwnika za główne zadanie robotów na polu walki przyszłości.
Zobacz też: „Centr 2019″ pod znakiem bezzałogowców
(c4isrnet.com)