Próby szantażu atomowego są stan­dar­dową zagrywką Kremla. Najnowsza odsłona tego spektaklu odbyła się wczoraj podczas posiedzenia stałego zespołu Rady Bezpieczeństwa Narodowego Rosji do spraw odstraszania nuklearnego. Władimir Władimirowicz Putin przedstawił wówczas projekt zmian w doktrynie jądrowej. Jak łatwo się domyślić, chodzi o obniżenie progu użycia broni atomowej przez Rosję.

Posiedzenia zespołu odbywają się regularnie dwa razy do roku. Środowe spotkanie było regularne, jednak nowością była telewizyjna transmisja początku posiedzenia. Transmitowany fragment ograniczył się do wystąpienia Putina, w którym poinformował on o wpłynięciu projektu zmian w doktrynie jądrowej.

Jakie zmiany zaproponowano? Jakikolwiek atak na Rosję przez państwo nieatomowe, za to z udziałem lub wsparciem państwa atomowego, miałby być uznawany za wspólny akt agresji przeciwko nie tylko Federacji Rosyjskiej, ale całemu Państwu Związkowemu Białorusi i Rosji (ZBiR). Trudno uznać to za rozszerzenie rosyjskiego parasola atomowego na Białoruś, jest to raczej kolejna próba zmuszenia Alaksandra Łukaszenki do większej uległości wobec Moskwy.

Wracając do meritum. W myśl proponowanych zmian Moskwa może zdecydować o użyciu broni jądrowej „po otrzymaniu wiarygodnych informacji o zmasowanym uruchomieniu środków napadu powietrznego i kosmicznego oraz przekroczeniu przez nie granicy państwo­wej”. Wśród owych środków Władimir Putin wymienił samoloty lotnictwa strategicznego i taktycznego, pociski manewrujące i hipersoniczne, bezzałogowce i inne statki powietrzne.

Widać tutaj jasną aluzję do dwóch spraw. Pierwszą są prowadzone przez Ukrainę ataki na dużą skalę z użyciem bezzałogowców, często przerobionych samolotów lekkich i ultralekkich, przeciwko rosyjskiej infrastrukturze wojskowej i krytycznej. Ostatnim przykładem jest atak na skład amunicji w Toropcu pod Twerem. Komercyjne zdjęcia dostarczone Planet Labs pokazują, że zniszczenia są duże, aczkolwiek ich pełnej skali i znaczenia dla frontu nie da się jeszcze w pełni oszacować.

Deklaracje Kremla mają więc zniechęcić Ukrainę do podobnych akcji w przyszłości. Drugi cel to zniechęcenie państw Zachodu do zezwolenia na użycie dostarczanej przez nie broni, przede wszystkim pocisków balistycznych ATACMS i pocisków manewrujących Storm Shadow, do atakowania celów na terenie Rosji, o co Kijów od miesięcy bezskutecznie zabiega. W ostatnich tygodniach pojawiły się informacje, że Waszyngton i Londyn są skłonne zmienić stanowisko. Taki krok skomplikowałby sytuację rosyjskich oddziałów na froncie.

Na szczęście Rosjanie zawsze mogą liczyć na „niezawodnie zawodnego” kanclerza Niemiec. W Nowym Jorku, gdzie odbywa się doroczna sesja Zgromadzenia Ogólnego ONZ, Olaf Scholz stwierdził, że wysłanie Ukrainie pocisków manewrujących Taurus jest sprzeczne z jego „osobistymi przekonaniami”. Ogłoszenie planowanych zmian w rosyjskiej doktrynie atomowej podczas sesji ONZ nie jest przypadkowe, ma wzmocnić przekaz.

Rosyjska doktryna

Jak proponowane zmiany mają się do stanu obecnego? Aktualna doktryna odstraszania obowiązująca od roku 2020 zakłada możliwość użycia przez Rosję broni jądrowej przeciwko państwu nieatomowemu. Założenia te obowiązują jednak już od roku 2010. W lutym tego roku Financial Times napisał o wycieku doku­men­tów na temat rosyjskich kon­cepcji użycia tak­tycz­nej broni jądrowej. Zbiór dokumentów z lat 2008–2014 obejmujący sce­nariu­sze gier sztabowych i prezentacje dotyczące zasad wykorzystania taktycznej broni jądrowej pokazuje, jak kształtowały się koncepcje i założenia obecnej doktryny.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1600 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

STYCZEŃ BEZ REKLAM GOOGLE 97%

Podkreślmy, że cały czas rozmawiamy o systemach taktycznych, a nie stra­te­gicz­nych. Warunki ich użycia to między innymi: zatopienie 20% podwod­nych nosicieli pocisków balis­tycznych, 30% wielo­zada­niowych atomowych okrętów podwod­nych, trzech lub więcej krą­żow­ni­ków, jedno­czesne znisz­czenie głównego i zapasowego centrum dowo­dzenia ob­ro­ny wy­brze­ża, duża inwazja zagra­ża­jąca istnie­niu państwa, prze­pro­wadzona na przykład przez Chiny.

To wyższy próg, niż wcześniej przy­pusz­czano, ale tak naprawdę nic nowego. Założenia przedstawione w dokumentach niewiele odbiegają od koncepcji z późnego okresu zimnej wojny, kiedy chińską inwazję uważano w Moskwie za realne zagrożenie, chociaż w Pekinie obawiano się odwrot­nego sce­nariusza. Powiedzmy też sobie szczerze: utrata dwóch czy trzech boomerów albo sześciu innych atomowych okrętów podwodnych to nie jest mało.

Także użycie broni jądrowej w przypadku zagrożenia poważną klęską nie jest niczym dziwnym. Część obser­wa­to­rów zwraca nawet uwagę, że założenia przyjęte przez Moskwę niewiele różnią się od francuskiej doktryny jądrowej, a niekiedy wydają się nawet łagodniejsze. Dodajmy jeszcze, że scenariusze gier sztabowych obejmowały tak­tycz­ne uderzenia atomowe, tak na polu walki, jak i deeskalacyjne, przeciwko Chinom, NATO oraz sprzymierzonym z USA Japonii i Korei Południowej, a nawet Iranowi, Korei Północnej i Azerbejdżanowi.

Jak widać, proponowane zmiany nie wnoszą tak naprawdę nic nowego. To kolejna zagrywka psychologiczna, mająca wpłynąć na decydentów najważniejszych państw zachodu, aby nie podejmowali decyzji nie będących po myśli Moskwy. Poniżej niepełna lista rosyjskich gróźb atomowych na przestrzeni ostatniego ćwierćwiecza.

Zwróćmy przy tym uwagę, że dostawy zaawan­so­wa­nego uzbrojenia dla Ukrainy są prze­kro­cze­niem cienkiej czerwonej linii wyznaczonej przez Rosję na początku inwazji na Ukrainę. Natomiast w ciągu przeszło dwóch i pół roku wojny Ukraina z powodzeniem przekraczała wszystkie rosyjskie czerwone linie nie prowokując uderzeń jądrowych.

Andreas Umland ze Sztokholmskiego Centrum Studiów Wschodnioeuropejskich zwraca uwagę, że decyzja o ewentualnym użyciu broni atomowej przez Rosję zostanie podjęta w oparciu nie o opublikowane dokumenty, lecz o kalkulacje polityczne. Jeżeli Władimir Putin uzna, że „zrzucenie bomby” zwiększy jego potęgę, to zrobi to niezależnie od jakiejkolwiek doktryny. Ta ostatnia jest bowiem elementem szerszej wojny psychologicznej, zmierzającej do zastraszenia przeciwników.

Alexander Beltyukov, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0