100-milimetrowa gładkolufowa armata przeciwpancerna T-12 wzięła udział w akcji gaszenia pożaru szybu naftowego w Ust’-Kut w obwodzie irkuckim w Rosji. Żołnierze z Centralnego Okręgu Wojskowego udali się na miejsce katastrofy na polecenie ministra Siergieja Szojgu.

Do pożaru w szybie naftowym, którego właścicielem jest Irkutskaja nieftianaja kompanija, doszło 30 maja. Na skutek rozszczelnienia instalacji wydobywczej nastąpił zapłon ropy, a konstrukcja szybu została zniszczona. W reakcji na pożar władze obwodu irkuckiego podjęły decyzję o utworzeniu grupy roboczej, która miała zająć się zażegnaniem kryzysu.

Żołnierze po dotarciu na miejsce ustawili się w odległości 180 metrów od źródła ognia. Celem ostrzału było usunięcie uszkodzonej głowicy szybu. Uczestnicy akcji ratunkowej wcześniej wykonali obwałowanie o wysokości 4 metrów wokół miejsca pożaru, aby ograniczyć szkody spowodowane ostrzałem.

Strzelanie rozpoczęło się w nocy z 6 na 7 czerwca. Seria strzałów umożliwiła umieszczenie nad otworem głowicy przeciwwybuchowej, która ograniczyła wypływ płynu złożowego. Pożar ostatecznie zakończył się 7 czerwca.

Zastosowanie armat holowanych do walki z pożarami szybów naftowych stosowane jest od wielu lat. Podobną taktykę wykorzystano w Polsce podczas erupcji ropy w Karlinie w grudniu 1980 roku. Wtedy do walki z ogniem wysłano armatę kalibru 85 milimetrów oraz dwie haubice: kalibru 122 i 155 milimetrów.

Zobacz też: Pożar w rosyjskiej bazie okrętów podwodnych to „ćwiczenia”

(mil.ru, ria.ru)

Jurij Kuczinskij, CC BY-SA 3.0