Zastępca ministra nauki Republiki Korei Oh Tae-Seog w wywiadzie dla Bloomberga poinformował, że rząd w Seulu zrezygnował z planów wysyłania satelitów we współpracy z Rosją. Zerwany przez Koreę w styczniu 2023 roku kontrakt o wartości blisko 60 miliardów wonów (46 milionów dolarów) to kolejny oznaka spadku pozycji rosyjskich usług w sektorze kosmicznym.
Korea Południowa do tej pory aktywnie współpracowała z rosyjskimi inżynierami, czego efektem była między innymi pierwsza koreańska rakieta kosmiczna KSLV-1 Naro, która zadebiutowała w 2013 roku. Oh zwrócił uwagę, że zdolność do samodzielnego wynoszenia satelitów w kosmos jest konieczna z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego. W ramach tego podejścia w połowie 2022 roku Korea po raz pierwszy w historii z powodzeniem wystrzeliła w kosmos opracowaną w pełni samodzielnie rakietę Nuri, która z powodzeniem dostarczyła na orbitę sześć satelitów o łącznej masie ponad tysiąca kilogramów.
Obecnie trwają prace nad nosicielem, który będzie mógł transportować na orbitę większe, bardziej wyspecjalizowane ładunki. Koreańczycy spodziewają się, że rozwój krajowych rozwiązań sprawi, iż po zakończeniu wojny w Ukrainie i stopniowym normalizowaniu stosunków z Rosją oferta rosyjskich usług kosmicznych nie znajdzie odbiorców w Korei.
Historia współpracy na linii Seul–Moskwa rozpoczęła się w latach 90. Efektem tego było wyniesienie w 1999 roku, a następnie w kolejnych latach ośmiu satelitów obserwacyjnych, z czego ostatni KOMPSAT-5 został wystrzelony w 2013 roku. Zerwana umowa dotyczyła wystrzelenia trzech aparatów.
Oprócz kosmosu Korea i Rosja aktywnie współpracowały na polu wojskowym. Między innymi dzięki temu na przełomie XX i XXI wieku do koreańskich wojsk lądowych trafiły czołgi T-80 i bojowe wozy piechoty BMP-3. Obok dostaw gotowych systemów uzbrojenia Rosja aktywnie współpracowała w Koreańczykami w zakresie obrony przeciwlotniczej, czego efektem jest system KM-SAM, który stanowi bliźniacze rozwiązanie do produkowanego przez Ałmaz-Antiej systemu S-350E Witiaź.
Obecność w kosmosie jest jednym z aspektów rywalizacji w regionie. Sąsiadujące z Koreą Południową Chiny, Japonia i formalnie pozostająca w stanie wojny Korea Północna dysponują obecnie dużo większym potencjałem. Zwłaszcza Korea Północna budzi obawy w Seulu. Ambitny i forsowny program rozwoju sił strategicznych Koreańskiej Armii Ludowej niejako ubocznie stworzył całą flotę rakiet, które oprócz przenoszenia głowic jądrowych mogą także stanowić nośniki dla statków kosmicznych.
Plany Seulu dotyczące skokowego rozwoju sektora kosmicznego są ambitne. Prezydent Yoon Suk-yeol ogłosił, że do 2032 roku, Korea posadzi na powierzchni Księżyca swój statek kosmiczny. Oprócz aspektów bezpieczeństwa koreańskie władze mają też na dzieje na zyski, jakie może przynieść sektor pozaziemski. Obecne szacunki wskazują, że Korea Południowa to około 1% całego udziału w światowym rynku kosmicznym; Oh Tae-Seog planuje, że do 2045 udział ten wzrośnie dziesięciokrotnie. Na ten cel rząd w Seulu do 2027 roku ma przeznaczyć dodatkowe 750 miliardów wonów.
W cieniu ambitnych planów, rosnących kompetencji i dużych pieniędzy odbywa się upadek niedawnego partnera Koreańczyków. Rosyjski przemysł kosmiczny, w dużej części czerpiący z dorobku ZSRR, do momentu wybuchu wojny w Ukrainie był jedną z najsilniejszych gałęzi gospodarki. Od momentu rozpoczęcia napaści na Ukrainę 24 lutego 2022 roku wskutek nakładanych sankcji maleje rynek zbytu dla rosyjskich usług kosmicznych. Pomimo planów zakończenia udziału Rosji w programie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) po 2024 roku w dalszym ciągu realizowane są misje dostarczające zaopatrzenie i transportujące ludzi.
W ostatnim czasie jednak doszło do bardzo niepokojących usterek układu chłodzenie w dwóch statkach zadokowanych do ISS. Ze statków Progriess MS-21 oraz Progriess MS-22 nastąpił wyciek amoniaku, a do awarii doszło w odstępie dwóch miesięcy. Oficjalnie Roskosmos stwierdził, że w obu wypadkach winnymi wycieku są mikrometeoryty, które przebiły obudowy statków, doprowadzając do rozszczelnienia.
Usterki ujawniły zwątpienie w zdolności rosyjskiego przemysłu kosmicznego. Obecnie oprócz stałej obecności rosyjskiego kosmonauty na ISS Federacja Rosyjska nie ma żadnych osiągnięć. Główną przyczyną jest niedofinansowanie Roskosmosu i zastój techniczny. Wojna w Ukrainie praktycznie całkowicie zatrzymała jakiekolwiek szanse na duże misje kosmiczne z udziałem Rosji. W 2022 roku ze współpracy w bezzałogowej misji na Księżyc wycofała się Europejska Agencja Kosmiczna, co w praktyce uniemożliwia jej ukończenie.
Mimo to rosyjskie władze robią dobrą minę do złej gry. Krótko po ogłoszeniu decyzji ESA Władimir Putin zapowiedział, że Roskosmos samodzielnie wyśle sondę na Srebrny Glob. Podobnie pompatycznie wygłaszane są tezy o własnej stacji kosmicznej, której budowa miałaby się rozpocząć już w 2028 roku. Mając jednak na względzie rosnące problemy finansowe i odcięcie od zachodnich komponentów, trzeba powiedzieć, że realizacja tych planów wymaga cudu.
Zobacz też: Radziecki wahadłowiec Buran padł ofiarą wandali