Pułkownik US Army Ryan Dillon poinformował, że bezzałogowiec MQ-9 Reaper należący do amerykańskich sił powietrznych zniszczył czołg T-72 używany przez syryjskie wojska rządowe. Do zdarzenia doszło 10 lutego opodal miejscowości At-Tabidża położonej w prowincji Dajr az-Zaur.

Według pojawiających się informacji poczynania czołgu były bacznie obserwowane przez siły koalicji z powietrza. Dodatkowo posiłkowano się meldunkami spływającymi od amerykańskich żołnierzy znajdujących się na ziemi. Gdy T-72 znalazł się w odległości, która umożliwiała prowadzenie skutecznego ognia przeciwko Syryjskim Siłom Demokratycznym i wspierającym ich działania Amerykanom, operator bezpilotowca zaatakował czołg i skutecznie wykluczył go z dalszych działań. Według szczątkowych raportów użyto amunicji JDAM lub pocisku Hellfire.

Generał broni Jeffrey Harrigian, szef Dowództwa Centralnego, powiedział, że podjęciu decyzji o zniszczeniu czołgu towarzyszyła tak zwana mgła wojny, gdyż nie było stuprocentowych informacji odnośnie do narodowości załogi w nim przebywającej. Innymi słowy może oznaczać to, że przed atakiem nie potwierdzono, czy w czołgu była rosyjska czy syryjska załoga. Z kolei pułkownik Dillon stwierdził, że zanim Reaper odpalił pociski, porozumiewano się z Rosjanami drogą telefoniczną. W tym miejscu należy podkreślić, że wszyscy członkowie załogi syryjskiego T-72 zginęli.

Do zdarzenia doszło w tym samym dniu, w którym syryjska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła izraelski myśliwiec wielozadaniowy F-16I.

Zobacz też: Uderzenie odwetowe za strącenie Su-25

(military.com)

SSGT. Dean M. Fox, USAF