Brytyjska flota samolotów transportowych C-130J-30 – noszących w Royal Air Force oznaczenie Hercules C.4 – ma przed sobą jeszcze tylko dwa miesiące służby. Zgodnie z planami zapisanymi w opublikowanym w marcu 2021 roku raporcie Defence in a Competitive Age wszystkie maszyny zostaną skreślone ze stanu i sprzedane, a zanim to nastąpi, pozostało im do wykonania już tylko jedno zadanie.
Karol III urodził się 14 listopada, ale zgodnie z blisko 300-letnią tradycją brytyjski monarcha świętuje urodziny dwukrotnie – prywatnie w faktyczną rocznicę przyjścia na świat i oficjalnie w dzień dobrany tak, aby można było liczyć na dobrą pogodę i obchody na świeżym powietrzu. Karol wybrał trzecią sobotę czerwca, czyli w tym roku siedemnasty dzień miesiąca. Częścią obchodów będzie defilada lotnicza, w której wezmą udział między innymi trzy Herculesy.
Uświetniwszy urodziny nowo koronowanego króla (dziś jeszcze nie, ale w czerwcu już będzie po koronacji), Herculesy będą już tylko czekały na formalne wycofanie ze służby, co ma nastąpić 30 czerwca. Pierwotnie zakładano, że stanie się to już z końcem 2022 roku, ale termin przesunięto o pół roku ze względu na problemy z dostępnością A400M Atlasów.
Jak powiedział pułkownik Gareth Burdett, dowódca Skrzydła Transportu Lotniczego (i pilot Herculesa), w czynnej służbie pozostaje już tylko sześć z czternastu C-130J. Pozostałe już przekazano przedsiębiorstwu Marshall Aerospace, które ma je przygotować do sprzedaży. Procedurę organizuje Defense Equipment Sales Authority (DESA) – jednostka organizacyjna ministerstwa obrony odpowiedzialna za sprzedaż niepotrzebnego wyposażenia z zasobów brytyjskich sił zbrojnych.
Oczekiwanej ceny nie ujawniono. Będzie ona przedmiotem negocjacji pomiędzy DESA a zainteresowanymi podmiotami. Po wycofaniu C-130 RAF-owi pozostanie do dyspozycji osiem C-17A, czternaście A330 Voyagerów i dwadzieścia dwa A400M (z czego ostatni wciąż nie został dostarczony).
Jak już pisaliśmy, decyzja o wycofaniu Herculesów już w 2023 roku jest kontrowersyjna. Analiza przeprowadzona przez International Institute for Strategic Studies wskazuje, że ogólna redukcja samolotów transportowych zapisana w raporcie Defence in a Competitive Age stoi w sprzeczności z planami zwiększenia globalnej aktywności przez Wielką Brytanię zapisanymi w tym samym dokumencie.
Co gorsza, A400M wciąż nie osiągnęły pełni możliwości. Pułkownik Burdett przyznaje, że chociaż Airbus Defence & Space oraz brytyjski resort obrony poczyniły znaczące postępy w kwestii zagwarantowania dostępności maszyn, RAF „wciąż nie doczekał się wszystkich korzyści obiecanych w broszurze reklamowej”. Największe problemy od zawsze sprawiają silniki Europrop TP400.
Zwolennicy wycofania C-130J argumentują, że strata będzie nieodczuwalna i da się robić więcej przy mniejszych zasobach, ponieważ A400M dysponuje prawie dwukrotnie większym udźwigiem niż Hercules – 37 ton wobec 19 ton. Z drugiej strony nie każde zadanie będzie wymagało aż tak dużych zdolności, a przecież jeden A400M nie może wykonywać dwóch zadań w tym samym momencie i przewozić ładunków w dwa miejsca jednocześnie.
Bez szczegółowych danych o zadaniach wykonywanych przez Air Mobility Force nie da się odpowiedzieć na pytanie, czy utrata potencjału w średnim przedziale ładowności będzie dla RAF-u bolesna. Niemniej utrata jednej trzeciej samolotów tak czy inaczej będzie odczuwalna i może doprowadzić do sytuacji, w której zabraknie pewnej liczby samolotów do jednoczesnego wykonania wszystkich zadań.
Dodatkowo dzięki mniejszym rozmiarom Herculesa na jednym lotnisku może jednocześnie stacjonować więcej C-130J niż A400M. Ten współczynnik (Maximum on Ground) określa maksymalną wojskową przepustowość danego lotniska w sytuacji operacyjnej, to znaczy po znacznym przekroczeniu pokojowych norm cywilnych. Z tych przyczyn inni operatorzy A400M – Francja i Niemcy – zdecydowali się na zakup kilku C-130J-30 i KC-130J-30, które użytkują we wspólnej eskadrze.
Pułkownik Burdett zapewnia, że nie będzie żadnych problemów, gdyż zawczasu we wszystkich najbardziej krytycznych dziedzinach usunięto lukę w możliwościach, która mogłaby pozostać po wycofaniu Herculesów. Obecnie luka istnieje tylko „w bardzo niszowych” kwestiach.
Od czasu wprowadzenia do służby w RAF-ie w latach dziewięćdziesiątych Herculesy C.4 były zaangażowane w niezliczone operacje brytyjskich sił zbrojnych na całym świecie. Przez wiele lat stanowiły podstawowy typ samolotu transportowego RAF-u. W ostatnich latach znaczenie lotnictwa transportowego uwidocznił zwłaszcza most powietrzny do Kabulu związany z ewakuacją zagranicznych żołnierzy i współpracujących z nimi Afgańczyków. Brytyjskie samoloty w ciągu kilkunastu dni wywiozły z Afganistanu około 15 tysięcy ludzi.
Dostawy wycofywanych teraz C-130J rozpoczęły się w 1999 roku. Wielka Brytania kupiła dziesięć C-130J i piętnaście C-130J-30. Te pierwsze, oznaczone Hercules C.5, już wycofano i sprzedano do Stanów Zjednoczonych, Bahrajnu i Bangladeszu. Z piętnastu Herculesów C.4 jeden został utracony w Iraku w 2017 roku. Ze względu na wysokie zapotrzebowanie operacyjne ze strony dowództwa, mimo relatywnie młodego wieku, brytyjskie Herculesy znajdują się w światowej czołówce, jeśli chodzi o liczbę wylatanych godzin w przeliczeniu na egzemplarz.
Zobacz też: Rosja werbuje afgańskich komandosów do walki w Ukrainie