Według niemieckiego ministra obrony Borisa Pistoriusa przerwanie dwóch kabli na Bałtyku nie jest przypadkowe, ale stanowi akt sabotażu i przykład działań hybrydowych. Wprawdzie Pistorius nie sprecyzował, kto bezpośrednio odpowiada za ich uszkodzenie, jednak tropy wskazują na Moskwę i Pekin. Służby wytypowały już podejrzany statek: chiński masowiec Yi Peng 3 (IMO: 9224984). 225-metrowa jednostka, która w piątek opuściła rosyjską Ust-Ługę i wykonywała „specyficzne” manewry nad kablami. Yi Peng 3 obecnie stoi w południowej części Kattegatu w asyście duńskich okrętów (jego położenie można śledzić tutaj).

Dla przypomnienia: wczoraj rano doszło do uszkodzenia podwodnego kabla tele­komu­ni­ka­cyj­nego C‑Lion 1, łączącego Finlandię z całą Europą Środkową. Oddany do użytku w 2016 roku C-Lion 1 jest jedną z kluczowych instalacji przesyłowych na dnie Morza Bałtyckiego i jedynym łączącym państwa nordyckie z tą częścią Europy. Kilka godzin później Litwini poinformowali o uszkodzeniu innego kabla komunikacyjnego, łączącego Litwę z Szwecją. Do uszkodzenia drugiego kabla miało dojść dzień wcześniej. Według przedstawicieli spółki Cinia, zarządzającej fińskim kablem, do uszkodzenia mogło przyczynić się wiele czynników, jednak nie można było wykluczyć działania „siły zewnętrznej”.

Do bardziej kategorycznej konkluzji doszedł Pistorius. Podczas posiedzenia Rady Europejskiej oświadczył, że ani on, ani nikt inny nie wierzy, że te kable zostały uszkodzone przypadkowo w praktycznie tym samym czasie. Nie wierzy również w wersję, że przypadkowo zrzucone kotwice przypadkowo spowodowały ich przerwanie. Dlatego apeluje o ustalenie sprawcy zdarzenia.

Uszkodzenie obu instalacji nastąpiło na szwedzkich obszarach morskich, stąd rolę wiodącą w śledztwie ma Sztokholm. Szwedzcy śledczy przekazali, że wciąż gromadzone są informacje i analizowane wszystkie możliwe scenariusze, włącznie z celowym działaniem. Podobne śledztwa prowadzą rządy Finlandii i Estonii, współpracując przy tym z sojusznikami i spółkami nadzorującymi oba kable. Eksperci są jednak podobnego zdania co Berlin – uszkodzenia nie mogą być powiązane ze zjawiskami naturalnymi.

Po przeanalizowaniu trasy chińskiego masowca Yi Peng 3 można bezpośrednio połączyć jego pozycję i ruchy z wystąpieniem awarii obu instalacji. Armatorem Yi Penga 3 od początku miesiąca jest chińska spółka Ningbo Yipeng Shipping. Armator w dyspozycji ma również drugi masowiec: Yi Peng (IMO: 9224996).

Yi Peng 3 dotarł do rosyjskiego portu w Zatoce Fińskiej 10 listopada po rejsie z Kairu. Według zapisów systemu automatycznej identyfikacji (AIS) statek znajdował się na wysokości litewsko-szwedzkiego kabla niedzielnego ranka. To wtedy systemy kontrolne zauważyły zanik sygnału. Pojawiają się też informacje, że w początkowej fazie rejsu na pokładzie jednostki przebywać miał rosyjski pilot.

Następnie załoga masowca od około godziny 14.00 do 22.00 (według czasu UTC) wyłączyła system AIS w obszarze, gdzie doszło do przerwania C‑Lion 1. W poniedziałek około godziny 8.00 UTC Yi Peng 3 zboczył z kursu i obrócił się w kierunku krzyżówki obu kabli, a następnie krążył nad nimi przez około półtorej godziny. Następnie załoga skierowała jednostkę na docelowy kurs i kontynuowała podróż.

Miejsca wystąpienia uszkodzeń oddalone są od siebie o mniej więcej 53 mile morskie (około 100 kilometrów). Oczywiście nie można ze stuprocentową pewnością przyjmować, że to chiński statek stoi za incydentami, ale na tę chwilę prawdopodobieństwo jest bardzo wysokie.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie. Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują.

Konfliktom nie grozi zamknięcie, jeśli jednak nie dopniemy budżetu tą drogą, będziemy musieli w przyszłym miesiącu na pewien czas przywrócić reklamy Google.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

GRUDZIEŃ BEZ REKLAM GOOGLE 96%

Generalnie rzecz biorąc, marynarka wojenna może jedynie eskortować obcą jednostkę, dopóki ta przestrzega przepisów prawa żeglugowego. Dotyczy to na przykład rosyjskich okrętów i statków „badawczych”, o których pisaliśmy kilka tygodni temu. Tym razem może być jednak inaczej.

Chińskiemu masowcowi towarzyszy obecnie okręt patrolowy Rota (P525) typu Diana duńskiej marynarki wojennej. Według zapisów AIS statek od kilku godzin „przetrzymywany” jest na duńskich wodach pod okiem duńskiego patrolowca. Wcześniej masowiec eskortowała między innymi fregata rakietowa Niels Juel typu Iver Huitfeldt, a teraz w jego stronę zmierza okręt zabezpieczania prac nurkowych Søløven.

Są to najpoważniejsze ruchy podjęte przez państwa regionu bałtyckiego na przestrzeni dwóch lat różnych incydentów związanych z rosyjską ingerencją w infrastrukturę krytyczną. Oczywiście może to być jedynie czasowe przetrzymanie jednostki, ale podjęcie takich działań, a tym bardziej wejście grup abordażowych na pokład, jest sztywno regulowane przez prawo międzynarodowe.

Duńczycy już wcześniej wykazywali „twardą rękę”. W czasie operacji przeciwpirackich na wodach Zatoki Gwinejskiej duńska flota nie wahała się otwierać ognia. Było to bardzo pragmatyczne podejście, jeśli wziąć pod uwagę późniejsze konsekwencje wynikające z zatrzymywania i osadzania piratów w krajowych więzieniach. Niewykluczone więc, że możemy być świadkami pewnego przełomu w bałtyckiej samowolce Rosji i Chin. W ubiegłym roku to chiński statek zniszczył gazociąg Balticconnector. Nie zapominamy też o obu nitkach gazociągu Nord Stream.

Należy też pamiętać, że dołączenie Szwecji i Finlandii do Sojuszu Północnoatlantyckiego nie sprawia, wbrew popularnym opiniom, że Bałtyk stanie się w tym momencie morzem wewnętrznym NATO. Wręcz przeciwnie. Dla Moskwy Morze Bałtyckie wciąż będzie strategicznym obszarem, a na jego utratę nie może sobie pozwolić. Dlatego coraz częściej wykorzystywane będą działania hybrydowe poniżej progu wojny, aby podkreślać swoje aspiracje wokół naszego regionu.

Zastępca dowódcy Dowództwa Sojuszniczych Sił Morskich MARCOM, wiceadmirał Didier Maleterre, powiedział, że Rosjanie rozwinęli wiele doktryn z zakresu morskich działań hybrydowych. Ma to na celu zakłócanie funkcjonowania europejskich gospodarek poprzez właśnie niszczenie kabli przesyłowych, gazociągów i rurociągów. Aż 99% procent informacji na świecie przesyłanych jest za pośrednictwem podmorskich kabli telekomunikacyjnych. Same międzynarodowe transakcje finansowe przesyłane „po dnie” opiewają na kwotę 10 bilionów (sic!) dolarów dziennie. Dlatego należy zadać pytanie, czy państwa europejskie i NATO gotowe są, aby twardo zapobiegać takiemu ryzyku.

Forsvaret