Dzisiaj w 56. Bazie Lotniczej w Inowrocławiu podpisano umowę na dostawę dziewięć­dziesięciu sześciu śmigłowców uderzeniowych AH-64E Apache Guardian dla 1. Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych. Oprócz samych maszyn zamówiono szeroki pakiet serwisowy i logistyczny oraz szkoleniowy. Tym samym Polska stanie się posiadaczem drugiej co do wielkości – po Stanach Zjedno­czonych – floty śmigłowców rodziny Apache.

Tytuł ten kosztował niemałą kwotę. W sierpniu ubiegłego roku amerykańska agencja DCSA określiła, że maksy­malna kwota trans­akcji (uwzględ­nia­jąca maszyny, części zamienne i wyposa­żenie towa­rzy­szące) będzie wynosić 12 miliardów dolarów. W ostatecznym rozrachunku wartość kontraktu wyniosła około 10 miliardów dolarów.

Dla zapewnienia prawidłowego wdrożenia AH-64E do Sił Zbrojnych na podstawie zawartej rok temu umowy szkoleniowej z rządem Stanów Zjednoczonych pierwsi piloci i inżynierowie ukończyli już szkolenia w USA. Obecnie proces ten jest kontynuowany.

Zakup Apache’ów budzi niemałe kontrowersje. Z jednej strony polscy lotnicy otrzymają długo wyczekiwane narzędzie, gwarantujące bezpieczne (stosunkowo) i skuteczne wykonanie powierzonego zadania. Obecnie trzonem Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych są przestarzałe radzieckie śmigłowce Mi-24D/W. Te, o zgrozo, nie dysponowały od lat uzbrojeniem kierowanym, a trwogi dodaje fakt, że uzupełniały je leciwe (i o zerowej wartości bojowej) śmigłowce Mi-2.

Pewną „wyspę nowoczesności” stanowi siódemka polskich śmig­łow­ców wsparcia pola walki W-3PL Głuszec. Te, mimo zastosowania nowoczesnej głowicy opto­elek­tro­nicz­nej, wraz ze sprzężonym z nim modułem uzbrojenia, również nie mają w arsenale pocisków kierowanych. AH-64E odeślą w niepamięć wszystkie bolączki sprzętowe, które trapiły polską flotę śmigłowców bojowych.

Sam kontrakt zawiera w sobie jednak łyżeczkę dziegciu w beczce miodu. Mowa oczywiście o liczbie maszyn. Bezpie­czeń­stwo nie ma ceny, jednak jego koszty powinno się opty­ma­li­zo­wać. Po pierwsze: budżet obronny Rzeczpospolitej nie jest z gumy. Niestety powszechną praktyką stało się, że aby zrealizować jeden program, odracza się znacząco w czasie drugi. Tak stało się ostatnio z nowymi okrętami podwodnymi dla Marynarki Wojennej, a Dywizjon Okrętów Podwodnych jest w równie ciężkiej sytuacji.

Należy pamiętać również, że koszt zakupu to jedynie niewielki procent wszystkich kosztów, jakie należy ponieść w całym cyklu życia danego uzbrojenia. Osobnym aspektem jest szkolenie, a w zasadzie konieczność ogromnej rozbudowy całego zaplecza szkoleniowego, i infrastruktura dla prawie setki maszyn.

Śmigłowce zostaną rozdzielone pomiędzy 56. Bazę Lotniczą w Inowrocławiu oraz bazy w Malborku i Świdniku, gdzie powołana do życia będzie nowa baza. Tymczasem 49. Baza Lotnicza w Pruszczu Gdańskim naj­praw­do­po­dob­niej zostanie całkowicie pominięta.

Jak wiadomo, nasza redakcja zgłaszała wątpliwości co do uzbra­jania naszych śmigłowców w pociski kierowane AGM-114R2 Hellfire, a wręcz pała niechęcią do obecności Stingerów. Integracja naszych pocisków Piorun winna być jednym z priorytetów w negocjacjach, a skala zamówienia powinna dać nam dość siły przebicia, aby takie ustępstwo wymusić.

Oczywiście ogromną wartością dodaną ma być offset, który udało uzyskać w czasie negocjacji. W Polsce serwisowane będą elementy AH-64E, między innymi radaru i systemu celow­ni­czo-obser­wa­cyj­nego M-TADS/PNVS. Najbardziej cieszy jednak offset z zakresu serwisu silników. Polski przemysł będzie w stanie wykonywać prace do poziomu D włącznie (to najwyższy, trzeci poziom wsparcia) przy silnikach turbo­wało­wych: T-700-701D, CT7-2E1 i CT7-8E. Silniki te są wykorzystywane również w innych śmigłowcach pozostających na wyposażeniu Sił Zbrojnych RP, takich jak AW101, AW149 czy S-70i Black Hawk, oraz wielu innych europejskich maszyn.

Głównym beneficjentem offsetu będą Wojskowe Zakłady Lotnicze Nr 1 – łódzka centrala, która będzie serwisować płatowce, i oddział w Dęblinie odpowiedzialny za silniki.

US Army / Ruediger Hess