W Kambodży przybierają na sile pogłoski o trwającej w kraju budowie bazy chińskiej marynarki wojennej. Premier Hun Sen stanowczo zdementował te doniesienia.
Premier zabrał głos dopiero po liście od wiceprezydenta USA Mike’a Pence’a, który wyraził zaniepokojenie możliwością powstania chińskiej bazy w Kambodży. Co ciekawe, Hun Sen, rządzący krajem twardą ręką od ponad trzydziestu lat, wygłosił oświadczenie podczas posiedzenia rządu transmitowanego na żywo na Facebooku. Podkreślił, że konstytucja Kambodży zabrania stacjonowania na terenie kraju jakichkolwiek obcych wojsk.
Mimo wszystko obawy pozostają. Kambodża jest już de facto państwem wasalnym Chin, uzależnionym od pomocy gospodarczej i militarnej ze strony Pekinu. Kraj jest położony wprawdzie nad wrzynającą się w głąb lądu Zatoką Tajlandzką, ale ewentualna baza i tak dawałaby chińskiej marynarce wojennej szerokie możliwości. Po pierwsze: umożliwiłaby szachowanie Wietnamu oraz nadzór nad Tajlandią i Malezją. Po drugie: Chiny zyskałyby zwiększoną zdolność projekcji siły w południowej części spornego Morza Południowochińskiego i strategicznie ważnej cieśniny Malakka.
Zobacz też: Waszyngton żąda od Kambodży spłaty długów wojennych
(scmp.com)