Koncern Northrop Grumman i amerykański Departament Obrony opublikowały pierwsze zdjęcia bombowca B-21 Raider wykonane podczas prób w locie. To ekscytujący moment dla miłośników lotnictwa, głównie dlatego, że po raz pierwszy możemy zobaczyć najnowocześniejszy samolot świata z profilu. Dotychczas na dobrej jakości zdjęciach widywaliśmy go en face albo en trois quarts, a zdjęcia wykonane po spottersku „zza płotu” miały za słabą jakość.
Teraz wreszcie możemy się dobrze przyjrzeć „półce” krawędzi natarcia, cesze, która pospołu z niekonwencjonalnym oszkleniem kabiny zyskała już Raiderowi przydomek „wkurzony wróbel”. Nieoficjalnie wiadomo, że takie wyprofilowanie płatowca w części widocznej z przedniej półsfery – opracowane dzięki modelowaniu komputerowemu w zakresie, który byłby trudno wyobrażalny w czasach prac nad B-2A Spiritem – ma zapewnić zupełnie rewolucyjne obniżenie wykrywalności samolotu.
Możemy również dobrze się przyjrzeć bocznym oknom. Ten element wzbudził kontrowersje ze względu na to, że widoczność z kabiny pilotów będzie na pewno gorsza niż w Spiricie. Z drugiej strony żyjemy w epoce, w której eksperymentalny X-59 QueSST ma w ogóle nie mieć okien z przodu, jedynie kamery. Nad kabiną widać oznaczne przerywaną linią klapy, przez które będą wylatywać fotele załogi w razie katapultowania. Czerwono-srebrny szpikulec pod nosem Raidera to próbnik do zbierania danych o parametrach lotu. W służbie liniowej, rzecz jasna, go nie będzie.
Porównując obie sylwetki z podobnej perspektywy, widzimy, że płatowiec Spirita jest bardziej – z braku lepszego słowa – wypukły. Grzbiet kadłuba Raidera opada ku krawędzi spływu szybciej i bardziej jednostajnie. Doskonale też widać, jak głęboko w płatowiec B-21 wtopiono silniki. Na poniższym ujęciu można by ich wręcz nie zauważyć, gdyby się nie wiedziało, gdzie są. W B-2A tymczasem przewody napędu wyraźnie wystają ponad powierzchnię skrzydła.
Stąd też charakterystyczne ząbki – mają obniżać echo radiolokacyjne krawędzi wlotów powietrza. W klasycznych płatowcach krawędzie te są jednym z najbardziej smakowitych kąsków dla nieprzyjacielskich stacji radiolokacyjnych. Innym dobrym źródłem odbicia fal radaru są wewnętrzne ruchome elementy silnika, zarówno od strony wlotu powietrza, jak i od strony dyszy. Dlatego F-22A Raptor ma charakterystyczne spłaszczone dysze, nie ma to związku ze sterowaniem wektorem ciągu, ale właśnie z cechami stealth.
Tymczasem w maszynach takich jak Spirit i Raider problem rozwiązano przez głębokie otunelowanie silników i umieszczenie ich na górnej powierzchni płata, tak aby zminimalizować ryzyko, iż naziemna stacja radiolokacyjna będzie mogła zapuścić żurawia do środka. W przypadku B-21 podejście to rozwinięto do ekstremum. Wydaje się, że aby zajrzeć do jego silnika, naziemna stacja radiolokacyjna musiałaby stać praktycznie na tej samej wysokości, na której leci bombowiec. A o tym nie ma co marzyć.
Raider powtarza bowiem planowany (a nie urzeczywistniony) układ aerodynamiczny Spirita. Ten według wstępnych założeń miał działać wyłącznie na dużych wysokościach. Rozwinięcie konstrukcji pod kątem penetracji nieprzyjacielskiej przestrzeni powietrznej na małej wysokości wymusiło zmianę kształtu płatowca, między innymi dodanie „zęba” na krawędzi spływu bezpośrednio za silnikami.
Bezpośrednio za kabiną widać odznaki – licząc od nosa – Dowództwa Zaopatrzeniowego Sił Powietrznych, 412. Skrzydła Doświadczalnego i Globalnego Dowództwa Uderzeniowego. Dalej w kierunku krawędzi spływu znajduje się niewielki czworokąt, który może być anteną systemu łączności nowej generacji, o którym wiemy tylko tyle, że istnieje. W tym samym miejscu na dolnej powierzchni płatowca widnieje wysuwana antena.
Dalej widnieje numer seryjny AF 0001, a przed nim – kolejna wielka tajemnica, czyli czarny panel o ząbkowanej przedniej krawędzi ozdobiony srebrną strzałką. Jak już widzieliśmy, takie ukształtowanie ma zabezpieczać elementy płatowca przed wyniuchaniem przez radar. Jest to bodaj jedyne miejsce na całym samolocie, gdzie zastosowano takie rozwiązanie. Wszędzie indziej krawędzie wydają się stopione ze sobą. Sugeruje to, że połączenie w tym właśnie miejscu nie jest równie gładkie i że czarny panel jest wykonany z innego materiału niż otaczające go poszycie.
Przyglądaliśmy się temu miejscu już wcześniej, korzystając z poniższego zdjęcia. Wciąż nie wiadomo, co może się tam znajdować. Jedna z najsensowniejszych hipotez pojawiła się w Air & Space Forces Magazine. Miałoby to być coś na kształt wymiennika ciepła, umożliwiającego sprawne chłodzenie silnika oraz zaawansowanych i mocno się nagrzewających systemów awionicznych bombowca. Współgrałoby to z ząbkowaną krawędzią – takiemu panelowi trzeba by zostawić pewien margines na rozszerzanie się wraz ze wzrostem temperatury, a więc konieczne byłoby zabezpieczenie tego odstępu przed wrogimi radarami.
Na „ogonie” widzimy między innymi wysunięte światła pozycyjne. Przewód ciągnący się za maszyną ma na końcu niewielką sondę, która wraz ze szpikulcem pod nosem tworzy zespół czujników monitorujących parametry lotu. Zwraca też uwagę to, czego nie widać, czyli wylot dyszy lewego silnika. O ile wlot powietrza był przynajmniej lekko widoczny, o tyle drugi koniec tunelu jednostki napędowej jest całkowicie ukryty z tej perspektywy.
W ogólnym rozrachunku nie sposób nie zachwycić się wizualną gładkością płatowca. Właśnie wizualną, bo poszycie Spirita też jest gładkie, ale wyraźnie widać strukturę poszczególnych jego elementów. Raider jest urobiony – jak przyjęło się już mówić w środowisku – z kitu i taśmy klejącej, wszystkie linie podziału wyglądają tak, jakby dosłownie były oklejone taśmą.
Oprócz tego opublikowano jeszcze jedno zdjęcie w locie – tuż po oderwaniu się od ziemi podczas startu z bazy Edwards. Tutaj teoretycznie nie widzimy niczego nowego, ale możemy przyjrzeć się dokładniej podnoszonym trójkątnym pokrywom, które do tej pory oglądaliśmy jedynie z dużej odległości albo pod dziwnym kątem. Niemal na pewno są to pokrywy dodatkowych wlotów powietrza do silnika, wskazuje na to głównie ich położenie. Podobne znajdują się na B-2A, tyle że tam są kwadratowe.
Naszą uwagę zwróciły też dwa elementy widoczny na tym zdjęciu. Poniżej zbliżenie na stosowny fragment kadru. Pierwsza sprawa to prawa lotka. Dobrze widać, że jest wychylona do góry, ale nie widać czegoś innego – odstępu pomiędzy ruchomą a nieruchomą częścią płata. Oczywiście może to być wina jakości zdjęcia. Jest ona bez zarzutu w odniesieniu do całego kadru, ale przybliżenie tak niewielkiego fragmentu musiało skutkować stratą jakości. Możliwe więc, że ta szparka tam jest, tyle że jej nie widzimy. Ale jeśli jej nie ma? Czy Northrop Grumman zastosował ciągłe poszycie okrywające mechanizację płata w sposób nieprzerwany?
Byłoby to pożądane (ponownie – radary kochają wszelkie szparki, odstępy, krawędzie i nierówności), ale czy wykonalne w sposób nieszkodzący charakterystykom samolotu? Rozwiązanie realizujące taką koncepcję istnieje, opracowała je firma FlexSys, ale nic nie wskazuje na to, aby przejmowała się właściwościami stealth.
Druga sprawa to szeroka, płaska dysza na centralnej części krawędzi spływu. Czy to dysza silnika? Zdjęcia spotterskie pokazujące Raidera od tyłu sugerują, że ma on normalne dysze silników, przynajmniej w takim samym sensie „normalne”, w jakim „normalne” są dysze Spirita.
Na zdjęciu ze startu możemy też przyjrzeć się podwoziu. Większy i cięższy Spirit ma dwuosiowe podwozie główne w odróżnieniu od jednoosiowego na Raiderze. Czarne kwadraciki na dolnej powierzchni kadłuba to podobne czujniki, ale stałe – monitorujące położenie samolotu względem otaczającego go powietrza, tak aby komputery systemu fly-by-wire mogły należycie sterować lotem. Dobrze też widać, że centropłat w czworokącie zamkniętym z trzech stron goleniami podwozia – tam, gdzie znajdują się komory uzbrojenia – jest tu prawie że idealnie płaski.
Tu przypomnijmy zdjęcia opublikowane na Instagramie przez @point_mugu_skies – Marka i jego 11-letniego syna Taja – w dniu pierwszego lotu. To wciąż najlepsze dostępne obecne zdjęcia dolnej powierzchni płatowca. Wydaje się, że przestrzeń między lotką a płatem jest „oklejona”. Ponadto Raider najwyraźniej ma trzy komory zamiast dwóch – jest jedna dłuższa pośrodku i dwie trochę krótsze po bokach. Czyżby było to miejsce dla dronów?
Główną przewagą Raidera nad starszym bratem ma być modułowy system oprogramowania o otwartej architekturze, dzięki któremu późniejsze modernizacje B-21 będą znacznie szybsze i łatwiejsze. B-21 ma pozostawać nowoczesny przez wiele dekad. Pod względem zasięgu ma on przewyższać wszystkie będące obecnie w służbie bombowce. Samolot od początku projektowano jako opcjonalnie bezzałogowy. Opcja ta nie będzie dostępna w momencie wejścia do służby, ale dzięki wspomnianej otwartej architekturze będzie można ją zaimplementować w przyszłości.
Bezzałogowi mają za to być lojalni skrzydłowi Raidera. Zgodnie z najnowszymi trendami bombowiec nowej generacji ma być rdzeniem systemu systemów nazwanego Long Range Strike (pierwotnie program B-21 nosił oznaczenie LRS-B, czyli Long Range Strike-Bomber), obejmującego także drony, systemy łączności, nowe systemy uzbrojenia czy zarządzania misją.
Opublikowano także nowe zdjęcie w dobrze już znanej perspektywie – od przodu. Tu trudno dodać coś ciekawego, chociaż trzeba zwrócić uwagę, że w tym oświetleniu Raider wygląda niemalże biało, podczas gdy w rzeczywistości jego kolor jest jasnoszary. Sugeruje to, że nowy bombowiec będzie zoptymalizowany do działań za dnia, a nie tylko w nocy.
Teraz pozostaje nam tylko czekać na dobre zdjęcie od tyłu, które pozwoli na ocenienie kształtu dysz silników. Ale pewnie długo sobie poczekamy. Jako się rzekło – dysze to jeden z kluczowych elementów decydujących o charakterystykach obniżonej wykrywalności i w samolotach tej klasy są pilnie strzeżoną tajemnicą. Najlepszym przykładem jest prezentacja bombowca B-2A Spirit w 1988 roku. Wprawdzie gościom (w tym dziennikarzom) pokazano maszynę jedynie od przodu, ale dziennikarze Aviation Week Michael A. Dornheim i Bill Hartenstein wynajęli Cessnę 172 i przelecieli nad Fabryką 42 w trakcie ceremonii roll-outu. Tak powstało słynne zdjęcie Spirita od góry, zdradzające kształt nie tylko dysz silników, ale także krawędzi spływu płata.
USAF pozyska co najmniej sto bombowców nowego typu. Niektóre analizy mówią, że liczba ta powinna wzrosnąć nawet do 145. Nowy bombowiec strategiczny ma osiągnąć wstępną gotowość operacyjną w ciągu kilku lat, a około roku 2030 powinna już być gotowa pierwsza kompletna eskadra liniowa. W pierwszej kolejności nowe bombowce trafią do bazy Ellsworth w Dakocie Południowej, gdzie obecnie stacjonuje 28. Skrzydło Bombowe wyposażone w B-1B Lancery. Następne dwa miejsca w kolejce zajmują bazy Whiteman (Missouri) i Dyess (Teksas). Na razie USAF nie zdradza niczego na temat zamierzonego przebiegu prób w locie.