Duży, wart wiele milionów dolarów okręt desantowy z setkami marynarzy i marines na pokładzie jest dość dobrze chroniony przed atakiem na pełnym morzu. Co jednak zrobić, gdy jednostka trafi na wody przybrzeżne, gdzie narażona jest na działania rojów łodzi motorowych, ostrzał rakietowy z brzegu lub pojedyncze ataki zamachowców samobójców? Odpowiedź brzmi: użyć wszystkiego, co jest w ładowniach.

Do ataku na cele naziemne na pokładzie śmigłowcowca mogą zająć miejsce wyrzutnie systemu HIMARS. Przy podwyższonym zagrożeniu atakiem lotniczym posiadaną przez okręt broń woda–powietrze mogą wesprzeć samobieżne zestawy przeciwlotnicze i żołnierze z wyrzutniami pocisków Stinger. Dodatkową obronę przed małymi jednostkami pływającymi zapewni zaś uzbrojenie wojsk zmechanizowanych.

24 i 27 września serwis DVIDS, podlegający amerykańskiemu Departamentowi Obrony, zamieścił zdjęcia z takich działań prowadzonych na pływającym po Morzu Południowochińskim śmigłowcowcu desantowym USS Wasp (LHD 1). W ramach ćwiczeń Defense of the Amphibious Task Force (DATF) na podnośnikach samolotów Waspa pojawiły się transportery opancerzone LAV-25, a na dziobie – dwa uzbrojone HMMWV, należące do 31. Jednostki Ekspedycyjnej Piechoty Morskiej.

Celem, do którego prowadzono ogień z 25-milimetrowych działek M242 Bushmaster oraz karabinów maszynowych zamontowanych na pojazdach i na samym okręcie, był killer tomato, czyli pływający, jaskrawo pomalowany trzymetrowej średnicy balon. W różnych miejscach pokładu rozlokowano też stanowiska ręcznych karabinów maszynowych M240B i snajperów USMC z karabinami M107 lub M110.

W akcji brał udział jeden z bazujących na Waspie śmigłowców MH-60S, który jednak nie prowadził ognia, ale czuwał nad bezpieczeństwem szkolenia. Podobne ćwiczenia z użyciem ostrego uzbrojenia przeprowadzono na wchodzącym w skład grupy innym okręcie desantowym, USS Ashland (LSD 48) typu Whidbey Island.

Zobacz też: US Navy przetestowała nowy rodzaj grupy bojowej

(pacom.mil, dvidshub.net)

US Marine Corps / Lance Cpl. Alexis B. Betances