Ostatni wycofany ze służby amerykański lotniskowiec o napędzie konwencjonalnym – USS Kitty Hawk (CV 63) – wczoraj rano po raz ostatni wyszedł w morze z bazy marynarki wojennej w Bremertonie. Kieruje się do Brownsville w stanie Teksas, gdzie zostanie pocięty na złom w stoczni International Shipbreaking. Z nabrzeża pożegnała go liczna grupa byłych marynarzy służących niegdyś w jego załodze.
Największy problem wynika z tego, że Bremerton leży nad Pacyfikiem. Jako że Kitty Hawk jest za duży, aby dało się go holować przez Kanał Panamski, będzie musiał okrążyć cały kontynent amerykański i przejść przez Cieśninę Magellana. Oznacza to rejs o długości 16 tysięcy mil, który może zająć do osiemnastu tygodni, czyli cztery i pół miesiąca.
Wycofany ze służby Kitty Hawk od 2009 roku pozostawał w stoczni Puget Sound w tak zwanej nieaktywnej rezerwie, gdzie przechowywany był na wypadek wojny. 20 października 2017 roku został skreślony z oficjalnego rejestru okrętów US Navy. Kiedy na widnokręgu zamajaczyła prawdopodobna decyzja o pocięciu okrętu na żyletki, weterani, którzy na nim służyli, rozpoczęli akcję ratunkową. Chociaż zdołali zebrać ponad 5 milionów dolarów darowizn, aby przerobić go na muzeum, ostatecznie plany te spełzły na niczym. Okazało się, że US Navy od początku dążyła do złomowania okrętu i w ogóle nie rozważała przekazania go jakiejkolwiek placówce muzealnej czy fundacji.
Former aircraft carrier USS Kitty Hawk drifting through the fog like a ghost as she begins her 16,000 mile journey to the scrapper. This trip will take at least 129 days and take three separate crews. If you look close you can see her propellers sitting on the rear flight deck. pic.twitter.com/qszLfjjwDS
— Atomic Aerials (@AtomicAerials) January 16, 2022
– Choć życie na tym okręcie było trudne, jest on częścią mojej historii – mówił wczoraj cytowany przez Kitsap Sun dawny marynarz Kitty Hawka Corey Urband, który później został ślusarzem w stoczni marynarki wojennej Puget Sound. – Podczas gdy inni kończyli szkołę średnią i koledż, jak siedziałem dziesięć metrów poniżej linii wodnej, pół świata od domu.
Lotniskowiec – zwany pieszczotliwie Battle Cat i mniej pieszczotliwie (zwłaszcza w późniejszym okresie służby) Shitty Kitty – został sprzedany w październiku 2021 roku za iście bajońską kwotę: dokładnie jednego centa. Za drugiego centa Pentagon dołożył w pakiecie lotniskowiec USS John F. Kennedy (CV 67), również typu Kitty Hawk. Stocznia International Shipbreaking musiała jednak się zobowiązać do przeholowania okrętów we własnym zakresie. Marynarka wojenna jedynie w marcu ubiegłego roku wprowadziła okręt na krótko do suchego doku, aby oczyścić kadłub obrośnięty morską florą i fauną.
USS Kitty Hawk shrouded in fog on its way out from Bremerton this morning. pic.twitter.com/r0HQdlMSiK
— Nathan Pilling (@KSNatePilling) January 15, 2022
– Wartość kontraktu odzwierciedla korzyści przedsiębiorstwa z późniejszej sprzedaży złomu, żelaza i metali nieżelaznych – wyjaśniał wówczas Alan Baribeau z Naval Sea Systems Command. W International Shipbreaking pocięto wcześniej na złom inne amerykańskie lotniskowce – USS Constellation, USS Independence i USS Ranger.
Trzeba mieć na uwadze, że gdyby marynarka wojenna chciała rozmontować okręt we własnym zakresie, kosztowałoby to podatnika zapewne kilkadziesiąt milionów dolarów. W przypadku zniszczonego przez pożar USS Bonhomme Richard koszt procedury szacowany jest na 30 milionów dolarów. Utylizacja lotniskowca o napędzie atomowym USS Enterprise (CVN 65) może kosztować nawet około 1,5 miliarda dolarów.
Holowanie Kennedy’ego będzie prostsze. Znajduje się on w stoczni marynarki wojennej w Filadelfii, toteż będzie musiał jedynie przejść na południe wzdłuż wschodniego wybrzeża USA, wokół Półwyspu Florydzkiego i na przeciwny kraniec Zatoki Meksykańskiej.
Kitty Hawk miał w swojej historii kilka ciekawych epizodów. Podczas wojny wietnamskiej doszło na nim do buntu na tle rasowym, w którym rannych zostało pięćdziesięciu marynarzy i który zapoczątkował proces zmian w kulturze organizacyjnej US Navy. W zastępstwie Nimitza na krótko pojawił się w filmie o podróży lotniskowca w czasie „Jeszcze raz Pearl Harbor”. W 1984 roku Kitty Hawk zderzył się na Morzu Japońskim z wynurzającym się w nocy radzieckim okrętem podwodnym K-314 projektu 671 (NATO: Victor I). Lotniskowiec wyszedł z kolizji bez szwanku, ale K-314 miał problemy z powrotem do bazy o własnych siłach. W 1963 roku Kitty Hawk uczestniczył w próbach z samolotem zwiadowczym U-2A, mających zweryfikować zdolność tej maszyny do działania z pokładów lotniskowców.
Weterani podkreślają, że po fizycznym unicestwieniu Kennedy’ego i Kitty Hawka na świecie nie pozostanie już ani jeden z superlotniskowców typów Forrestal i Kitty Hawk. Trudno zaś wierzyć, aby okrętem muzeum miał kiedyś zostać lotniskowiec o napędzie atomowym. US Navy obecnie kategorycznie wyklucza taki scenariusz. Wcześniej podejmowano starania o ocalenie innych lotniskowców. Na przykład USS Ranger Foundation chciała przeholować Rangera do stanu Oregon i ustawić go na rzece Columbia, opodal miasta Portland. Ostatecznie jednak nie zdobyła koniecznych funduszy.
Miłośnicy historii i techniki okrętowej zaapelowali do szefostwa International Shipbreaking, aby przed rozpoczęciem złomowania na krótko udostępniono oba okręty zwiedzającym. Kontrakt z US Navy uniemożliwia jednak przedsiębiorstwu wpuszczanie na pokład osób postronnych. Nie ma też miejsca, w którym można by zorganizować swoistą ceremonię powitalno-pożegnalną. Podjęto taką próbę, kiedy do stoczni miał wejść USS Constellation, ale liczba liczba ludzi chętnych, aby zobaczyć przybycie lotniskowca – ponad półtora tysiąca – przekroczyła możliwości stoczni.
Obecnie w USA jest pięć lotniskowców działających jako okręty muzea: Intrepid (CV 11) w Nowym Jorku, Yorktown (CV 10) w Mt. Pleasant w Karolinie Południowej, Lexington (CV 16) w Corpus Cristi w Teksasie, Midway (CV 41) w San Diego w Kalifornii i Hornet (CV 12) w Alamedzie także w Kalifornii.
Zobacz też: RPA staje się bazą terrorystów w Afryce Południowej