Sekretarz generalny ONZ António Guterres zaapelował w liście do państw członkowskich o wysłanie do Libii obserwatorów. Ich zadaniem byłoby monitorowanie przestrzegania zawieszenia broni i embarga na dostawy uzbrojenia. To ostatnie jest notorycznie łamane przez sojuszników stron konfliktu w Libii – głównie wspierającą Rząd Porozumienia Narodowego (GNA) Turcję i stojące po stronie Libijskiej Armii Narodowej (LNA) Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Apel Guterresa skierowany jest w szczególności do „bloków regionalnych”, którymi mogą być Unia Europejska, Liga Państw Arabskich i Unia Afrykańska. Wcześniej przedstawiciele GNA apelowali, aby obserwatorzy ONZ wywodzili się z państw o „jasnym stanowisku i roli” względem Libii. Jest to niewątpliwie aluzją do stronników LNA, czyli Rosji, Egiptu, ZEA i Francji.
Wycofanie obcych sił z Libii
Misja Wsparcia Narodów Zjednoczonych w Libii (UNSMIL) liczy 230 pracowników – zdecydowanie zbyt mało, aby skuteczne monitorować sytuację w kraju. Nowe obowiązki wymagałaby więc zdecydowanego wzmocnienia sił ONZ. Czas, w którym Guterres wychodzi z propozycją wysłania obserwatorów, nie jest jednak przypadkowy. Podpisane 23 października porozumienie o zawieszeniu broni zakłada między innymi wycofanie w ciągu trzech miesięcy wszystkich obcych wojsk z terytorium Libii.
Tymczasowa specjalna wysłanniczka ONZ do Libii, Stephanie Turco Williams, informuje jednak o obecności w tym kraju blisko 20 tysięcy zagranicznych żołnierzy. Mowa tu zarówno o regularnych siłach zbrojnych, do których możemy zaliczyć choćby tureckich wojskowych, jak i najemnikach z różnych krajów, na przykład członków rosyjskiej Grupy Wagnera.
Birleşmiş Milletler (BM) Libya Destek Misyonu (UNSMIL) Temsilcisi Stephanie Williams, Libya'da en az 20 bin yabancı savaşçı ve paralı asker olduğunu söyleyerek bunun ciddi bir kriz kaynağı olduğunu vurguladı. pic.twitter.com/tVB5wwM1TR
— Abdullah Çiftçi (@abdullahciftcib) December 3, 2020
Każda strona wojny domowej inaczej interpretuje kwestie wycofania obcych sił. Dla LNA i Chalify Haftara fundamentalną kwestią jest likwidacja tureckiej obecności wojskowej. Haftar niedawno zadeklarował gotowość do rozpoczęcia wojny z Turcją, co nie spotkało się z przychylną reakcją jego protektorów z Rosji i Egiptu. Z kolei władze w Trypolisie wzywają do wycofania się z kraju rosyjskich i sudańskich najemników wspierających LNA. Nie wydaje się, aby w nadchodzącej przyszłości udało się doprowadzić do trwałego wycofania obcych sił z Libii. Dla GNA wojska tureckie same w sobie stanowią parasol ochronny, powstrzymujący LNA przed ofensywą. Z kolei siły Haftara w znacznej mierze polegają na zagranicznych najemnikach, a ich wycofanie z linii frontu zbytnio osłabiłoby potencjał LNA.
Rola Turcji i Egiptu
Nie wiadomo, jak duży jest turecki kontyngent w Libii. Na podstawie umów o współpracy wojskowej zawartych z GNA Ankara szkoli lokalne oddziały i zapewnia wsparcie logistyczne. Jednocześnie co najmniej dwie bazy mają być wykorzystywane przez Turków: przejęta z rąk LNA Al-Watija i port morski w Trypolisie, gdzie mają stale stacjonować tureckie okręty.
Dla Ankary libijski przyczółek jest istotny w rozgrywce o zwiększenie wpływu w regionie Morza Śródziemnego i swobodę w eksploatacji węglowodorów na tym obszarze. Turcja nie będzie więc skłonna wycofać sił z Libii, zwłaszcza że tamtejszy parlament pod koniec grudnia przedłużył misję w tym kraju o kolejnych osiemnaście miesięcy. Te pozory tymczasowej obecności militarnej stanowią zasłonę dla rzeczywistego celu, którym są stałe bazy wojskowe w Libii.
Usiłuje temu przeciwdziałać Egipt, jeden z głównych sojuszników LNA. W ostatnim czasie stanowisko Kairu wobec GNA zmieniło się. 28 grudnia do Trypolisu przybyła delegacja egipska, składająca się z wysokiej rangi urzędników ministerstwa spraw zagranicznych i wywiadu. W spotkaniach z Libijczykami poruszono kwestie wdrożenia postanowień porozumienia pokojowego i wzajemnych stosunków. Wyraźnie widać, że Egipt stara się zrównoważyć wpływy Turcji, angażując się w dialog z GNA.
Ale stanowisko Kairu nie jest jednoznaczne. O ile bowiem ministerstwo spraw zagranicznych stara prowadzić dialog z Trypolisem, o tyle wojsko, koordynując swoje działania z ZEA, ma zdecydowanie twardsze podejście. Pomimo uspokojenia sytuacji w Libii dalej realne jest ryzyko bezpośredniej konfrontacji Turcji i Egiptu.
Impas w rozmowach pokojowych
ONZ od miesięcy prowadzi rozmowy pomiędzy stronami konfliktu w Libii w ramach 75-osobowego Forum Dialogu Politycznego. Składa się ono z przedstawicieli wszystkich frakcji i klanów, a jego głównym zadaniem ma być wyłonienie premiera i rządu ogólnokrajowego oraz przygotowanie nowych wyborów parlamentarnych. Te ostatnie zostały zaplanowane na 24 grudnia 2021 roku.
Obecnie trwa impas spowodowany brakiem porozumienia w co do progu głosów, które miałyby zdecydować o wyborze nowego premiera. Ten, wydawałoby się, czysto techniczny spór ukazuje doskonale niski poziom zaufania wśród frakcji libijskich. Przedstawiciele ONZ ogłosili powołanie 18-osobowego Komitetu Doradczego Libijskiego Forum Dialogu Politycznego (LPDF). Organ ma pomóc przełamać spór wokół powołania rządu.
During a virtual press conference last night, the Acting SRSG and Head of UNSMIL, Stephanie Williams, announced that participants to the Libyan Political Dialogue Forum agreed that the national elections in #Libya should take place on 24 Dec 2021. pic.twitter.com/a7TcIflYdM
— UNSMIL (@UNSMILibya) November 14, 2020
Jednocześnie rozmowy pomiędzy stronami trwają, wymuszone ciężką sytuacją ludności. Pogarszająca się sytuacja ekonomiczna spowodowana jest wojną, ale także pandemią COVID-19. Prowadzi to do protestów, które mogą stanowić zagrożenie zarówno dla GNA, jak i dla LNA. Punktem zapalnym jest także obecność zagranicznych najemników i islamskich milicji, dopuszczających się nadużyć względem ludności. Przykładem mogą być odbywające się od kilku dni protesty w Hun, nieopodal bazy lotniczej Al-Dżufra. Spowodowane były one morderstwem jednego z mieszkańców dokonanym przez sudańskich najemników.
Podsumowując: sytuacja w Libii mimo toczących się rozmów pokojowych pod auspicjami ONZ i ustania walk dalej jest niestabilna. Zaangażowanie mocarstw w konflikt i ich sprzeczne interesy mogą być czynnikiem hamującym cały proces. Skomplikowaną kwestią jest także wzrost niezadowolenia społecznego i pogorszenie sytuacji ekonomicznej kraju. Wszystko to każe sceptycznie podchodzić do kwestii trwałego pokoju w Libii.
Zobacz też: Etiopia próbowała pozyskać francuską broń atomową
(egypttoday.com, theguardian.com)