Siły powietrzne Nowej Zelandii ogłosiły wstrzymanie lotów śmigłowców NH90. Jest to pokłosie wypadku australijskiej maszyny tego typu, w którym zginęły cztery osoby. Przerwa na razie ma potrwać czterdzieści osiem godzin, ale może być wydłużona.
Ściśle rzecz ujmując, uziemienie nowozelandzkich śmigłowców jest reakcją nie na samą katastrofę, ale na późniejszą decyzję, która zapadła w Canberze. Początkowo ogłoszono tam „pauzę operacyjną” (operational pause), co jest rutynowym posunięciem w tej sytuacji. Stało się tak na przykład po marcowym wypadku, w którym nikt nie został poważnie ranny.
Pauza pozwala na szybkie skontrolowanie floty pod kątem usterek technicznych, które potencjalnie mogły spowodować dany wypadek. Tym razem jednak Australijczycy 31 lipca zmienili status na zaprzestanie lotów (cessation of flying). Ten krok przeważył szalę w Nowej Zelandii.
– Royal New Zealand Air Force nie ma obecnie powodu sądzić, że nasze NH90 nie mogą bezpiecznie latać – oświadczył dowódca sił powietrznych, generał dywizji Andrew Clark. – Aby jednak zachować ostrożność, podjęliśmy decyzję o wstrzymaniu lotów na czterdzieści osiem godzin, aby przeprowadzić ocenę ryzyka. Po upłynięciu tego czasu podejmiemy decyzję, czy wznowimy loty czy też nie
Przypomnijmy: 28 lipca późnym wieczorem MRH90 Taipan – jak nazwano te maszyny w Australii – biorący udział w ćwiczeniach „Talisman Sabre” rozbił się w Morzu Koralowym, opodal Whitsunday w północno-wschodniej Australii, tuż po wykonaniu zadania polegającego na wysadzeniu desantu komandosów. Płatowiec uległ dezintegracji.
Trailblazing military aviation: an all-female team onboard the Royal New Zealand Air Force’s NH90https://t.co/PlAQBAYwQj @NZAirForce pic.twitter.com/pUvjO3f017
— Fly High Aeromedia (@FHAeromedia) January 30, 2023
Na pokładzie znajdowali się kapitan Danniel Lyon, porucznik Maxwell Nugent, chorąży Joseph Laycock i kapral Alexander Naggs z 6. Pułku Lotniczego. Wszyscy czterej są uznawani za zaginionych. W akcję poszukiwawczo-ratowniczą zaangażowano ponad 800 osób, w tym załogi niszczyciela HMAS Brisbane, okrętu desantowego HMAS Adelaide i amerykańskiego okrętu bazy ekspedycyjnej USS Miguel Keith.
Niestety pomimo że znaleziono już wiele części śmigłowca, nie udało się odnaleźć żadnego z czterech żołnierzy przebywających na jego pokładzie. Obecnie wszystkich uznano już za zmarłych. Wciąż trwa poszukiwanie zwłok, ale nawet tutaj trudno już liczyć na sukces.
Royal New Zealand Air Force posiada osiem NH90 (z których trzy są teraz w Australii właśnie na ćwiczeniach „Talisman Sabre”). Wraz z AW109LUH w grudniu 2014 roku weszły one na wyposażenie 3. Eskadry, stacjonującej w Ohakei. Zgodnie z nową doktryną używane są jako maszyny poszukiwawczo-ratownicze oraz transportowe dla wojska, policji i rządu. Wprawdzie w ogólnym rozrachunku, a już zwłaszcza w ostatnich latach, Nowozelandczycy są zadowoleni ze swoich NH90 – w przeciwieństwie do „sąsiadów” zza Morza Tasmańskiego – ale nie znaczy to, że służba tych śmigłowców przebiegła bezproblemowo.
Dostawy NH90 opóźniły się o trzy lata. W 2012 roku wyszło na jaw, że śmigłowce ze względów bezpieczeństwa nie powinny odbywać lotów podczas opadów śniegu. W 2013 roku wirnik, śmigło ogonowe i kadłub jednej ze świeżo dostarczonych maszyn podczas postoju na ziemi zostały poważnie uszkodzone w wyniku uderzenia pioruna. NH90 z założenia miały być przenoszone na dłuższe dystanse wewnątrz nowozelandzkich C-130, ale jedynym typem samolotu zdolnym do ich transportu okazał się An-124.

Pierwsze nowozelandzkie NH90 ze zdemontowanymi łopatami wirników, dostarczone Anem-124 w grudniu 2011.
(New Zealand Defence Force, Creative Commons Attribution 2.0 Generic)
Minister obrony Nowej Zelandii, Gerry Brownlee, w kwietniu 2015 roku zakwestionował zdolność NH90 do niesienia pomocy humanitarnej czy działania z sojuszniczych jednostek nawodnych. Śmigłowce nie miały jeszcze mechanizmów składania łopat wirnika i belki ogonowej, co wraz z brakiem certyfikatów do lotów nad oceanem praktycznie uniemożliwiało ich przerzut w rejon działania.
W tym samym roku jednak NH90, już po modyfikacjach, zaokrętowano na HMNZS Canterbury, by operować wraz z australijskimi MRH90 w ramach – a jakże – ćwiczeń „Talisman Sabre”. Wiosną 2016 roku NH90 wzięły udział w misji humanitarnej nad Fidżi po uderzeniu cyklonu Winston, w listopadzie śpieszyły z pomocą po trzęsieniu ziemi w Kaikōurze na Wyspie Południowej, a na początku następnego roku uczestniczyły w działaniach w Zatoce Obfitości na Wyspie Północnej po przejściu cyklonu Cook.
Milestone reached🎉 Our NH90 helicopter #3302 is the first in the world of its type to reach 2000 flying hours.
Our high serviceability rates allow us to fly more hours per aircraft than any other nation – enabled by our maintenance, logistics & engineering teams.#NZAirForce pic.twitter.com/Q0gZ9xk79S
— Royal NZ Air Force (@NZAirForce) November 10, 2021
Również w 2016 roku nowozelandzkie NH90 otrzymały jednak zakaz wykonywania lotów nad terenami górskimi, akwenami i obszarami gęsto zaludnionymi oraz lotów z VIP-ami. Powodem była awaria silnika, która zmusiła jedną z maszyn do lądowania na małym prywatnym lądowisku w pobliżu miejscowości Blenheim w północnej części Wyspy Południowej. Po wypadku, w trosce o bezpieczeństwo załóg i osób postronnych, dowództwo wojsk lotniczych zakazało lotów NH90 tam, gdzie ewentualne natychmiastowe lądowanie awaryjne mogłoby okazać się niemożliwe. Z tego powodu musiała zostać odwołana wizyta dwóch ministrów w Kaikōurze.
W kwietniu 2017 roku, podczas przelotu śmigłowca między bazami Woodburne i Ohakea, doszło do groźnego incydentu z udziałem NH90 z dziewięcioma osobami na pokładzie. Tuż przed przekroczeniem linii brzegowej usłyszano huk i odnotowano nagły spadek mocy jednego z silników. Ponieważ część załogi była świeżo po szkoleniach z procedur awaryjnych, lądowanie z dobiegiem na jednym pracującym silniku wykonano w sposób wręcz podręcznikowy.
Zobacz też: Brytyjski okręt baza dla platform MCM rozpoczął próby morskie