Jak skutecznie i tanio zwalczać coraz liczniejsze zagrożenia ze strony środków napadu powietrz­nego – od pocisków manewrujących po bezzałogowce? Wielkie nadzieje wiązane są z laserami i bronią mikrofalową, jednak najpraktyczniejszym obecnie rozwiązaniem wydaje się klasyczna lufowa artyleria stosująca nową amunicję. US Army w ramach programu Multi-Domain Artillery Cannon (MDAC, wielodomenowe działo artyleryjskie) chce pozyskać kołową haubicę samobieżną kalibru 155 mili­metrów zdolną także do zwalczania celów powietrznych.

W ostatnich latach dyskusja nad renesansem artylerii dotyczyła przede wszystkim okrętów. Liderami w tej dziedzinie są Włosi. Marina Militare pozostała wierna artylerii nawet, gdy działa okrętowe wyszły z mody. Stąd duże środki zainwestowane w rozwój amunicji precy­zyj­nej, takiej jak DART kalibru 76 mili­metrów i Vulcano oferowanej w kilku wariantach w kalibrach 127 i 155 mili­metrów. W zależności od wersji ma ona zasięg 60–100 kilometrów. Co więcej, Vulcano można wystrzeliwać w trybie „odpal i zapomnij”, umożliwiając okrętowi niemal jednoczesne atakowanie kilku celów.

Pierwotnie myślano raczej o użyciu amunicji precy­zyj­nej do zwalczania celów lądowych i nawodnych. Poza celnością równie istotna jest duża szybkostrzelność, pozwalająca „zdusić” obronę przeciwnika. Te same atuty doskonale sprawdzają się jednak w obronie przeciw­lotni­czej. Przyjęte przez Włochów założenia potwierdziły swoją słuszność w marcu tego roku. Niszczyciel Caio Duilio (D 554) zestrzelił przy użyciu działa Super Rapid kalibru 76 mili­metrów drona wysłanego przez jemeńskich Hutich.

Wykorzystanie artylerii lądowej do zwalczania celów powietrznych może wydawać się egzotyczne, ale jest to pomysł już dobrze ugruntowany. Przynajmniej w USA. Już w roku 2016 US Army i Pentagon zaczęły myśleć o wykorzystaniu haubic ciągnionych M777 i samobieżnych M109 w roli artylerii przeciw­lotni­czej. Pocisk artyleryjski jest dużo tańszy niż rakiety systemów Patriot czy THAAD. Oprócz tego haubice są dużo bardziej mobilne i w przeciwieństwie do systemów antyrakietowych stale towarzyszą wojskom lądowym.

Mobilność i elastyczność zaczęły nabierać jeszcze większego znaczenia wraz z rozwojem nowych koncepcji walki, szczególnie w przypadku konfrontacji z Chinami. Wykorzystanie haubic w roli artylerii przeciwlotniczej jest też szczególnie istotne wobec spodziewanego masowego stosowania przez Chiny pocisków manewrujących i balistycznych do atakowania amerykańskich baz w Japonii i na Guamie. Z drugiej strony dla artylerii dalekiego zasięgu przewidziana jest istotna rola w przełamywaniu chińskich i rosyjskich stref antydostępowych (A2/AD).

W roku 2020 na poligonie White Sands przeprowadzono przełomowy eksperyment. Haubica samobieżna zestrze­liła cel powietrzny BQM-167 imitujący pocisk manewrujący. Początkowo mówiono, że była to M109A6, później okazało się jednak, że wykorzystano XM1299. Zestrze­lenia dokonano za pomocą rozwijającego prędkość Mach 5 pocisku HVP (Hypervelocity Projectile), opracowanego przez BAE Systems pierwotnie z myślą o systemie AGS dla niszczycieli typu Zumwalt.

MDAC

Wprawdzie program XM1299 anulowano wiosną tego roku w związku z rosnącymi kosztami, ale doświadczenia wyniesione z eksperymentów z haubicą w roli armaty przeciwlotniczej mają zostać wykorzystane w nowym programie MDAC. US Army nie ujawnia jeszcze wielu szczegółów. Ogólnie nowa haubica samobieżna ma wykorzystywać podwozie kołowe, charak­te­ry­zo­wać się wysokim stopniem automatyzacji, opcjonalnym sterowaniem zdalnym, dużym zasięgiem ognia i zapasem amunicji, a także szybkim jego uzupełnianiem, ręcznym i zautomatyzowanym. Dalsze wymogi to kompatybilność z pociskami HVP i wysoka szybkostrzelność.

Rapid Capabilities and Critical Technologies Office (RCCTO) wystawiło zapytanie ofertowe z terminem odpowiedzi do 24 lipca. Harmonogram jest bardzo napięty. Kontrakt na budowę prototypu ma zostać podpisany w trzecim kwartale roku podatkowego 2025, czyli w drugim kwartale przyszłego roku kalendarzowego. Prototyp „poziomu baterii” ma zostać dostarczony nie później niż w czwartym kwartale roku podatkowego 2027, a operacyjny demonstrator – w roku podatkowym 2028. Po zakończeniu prób mają rozpocząć się dostawy MDAC do jednostek liniowych. Warto zwrócić uwagę, że na upublicznionych wizualizacjach widać system bardzo podobny do szwedzkiego Archera.

Wybór platformy kołowej podyktowany jest wymogiem wysokiej mobilności taktycznej i strategicznej. Oznacza to oczywiście możliwość transportu na pokładzie samolotów C-130 Hercules. Zdolność szybkiego rozmieszczenia i zwinięcia systemu ma zapewnić zwiększoną przeżywalność, wpisuje się także idealnie w koncepcję operacji rozproszonych, rozwijaną z myślą o walkach na Pacyfiku.

Już w roku 2020 US Army domagała się integracji haubic przeciwlotniczych z systemem dowodzenia ABMS (Advanced Battle Management System) rozwijanym przez siły powietrzne. System ten zresztą testowano razem z XM1299 strzelającą amunicją HVP. Kilka lat minęło, ale wymogi tak bardzo się nie zmieniły. MDAC ma zostać zintegrowany z systemem dowodzenia Command and Control Battle Manager (C2BM) oraz ze Zintegrowanym Systemem Obrony Powietrznej i Przeciwrakietowej (IAMD), będącym częścią Zintegrowanego Systemu Zarządzania Walką (IBCS). US Army liczy, że IBCS osiągnie gotowość operacyjną do końca bieżącego roku kalendarzowego.

Rozszerzany cały czas jest również zakres zwalczanych celów. Początkowo wymieniano przede wszystkim pociski balistyczne i manewrujące. Teraz do listy dopisano pociski hipersoniczne.

Na koniec jeszcze słów kilka o cenie amunicji. Pojedynczy pocisk HVP kosztuje około 100 tysięcy dolarów, a po uruchomieniu seryjnej produkcji cena na pewno spadnie. Dla porów­nania: pojedynczy efektor Patriota to ponad 5 milio­nów dolarów, a w przypadku THAAD-a – kilkanaście milionów dolarów.

Stridsvagn122, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International