Mocno – i to jeszcze jak. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że formalnie wycofano je ze służby prawie piętnaście lat temu. Nighthawki dają jednak amerykańskim siłom powietrznym wyjątkowe zdolności, z których Pentagon ani myśli rezygnować. Trudno się spodziewać, żeby jeszcze kiedyś ruszyły do walki, ale są intensywnie wykorzystywane jako platformy doświadczalne i „pomoce naukowe” w ćwiczeniach. I będą jeszcze długo.

Jak dowiedział się serwis The War Zone, USAF planuje utrzymać F-117A w służbie co najmniej do 2034 roku. Sprawa początkowo wyszła na jaw, kiedy Ośrodek Doświadczalny Sił Powietrznych, działający przy słynnej kalifornijskiej bazie Edwards, wystosował zapytanie o informacje w sprawie potencjalnego przyszłego kontraktu na obsługę techniczną i logistyczną tych samolotów. Kontrakt miałby obowiązywać przez dziesięć lat, licząc od 1 stycznia 2024 roku.

Kilka dni temu rzeczniczka USAF-u, odpowiadając na pytanie dziennikarzy TWZ, potwierdziła, że siły powietrzne rzeczywiście planują utrzymać pewną liczbę F-117A w służbie do roku 2034, a potencjalnie i dłużej, ale jedynie w celach doświadczalnych i szkoleniowych.



Obecnie w dyspozycji USAF-u pozostaje około czterdziestu pięciu Nighthawków (z pięćdziesięciu dziewięciu zbudowanych), z których wszystkie – niezależnie od tego, czy wciąż latają – stacjonują na poligonie Tonopah Test Range. Kilkanaście egzemplarzy na dobre wycofanych ze służby zdemilitaryzowano i przekazano do muzeów. Kolejne maszyny, w miarę ich skreślania ze stanu, również będą potencjalnie udostępniane placówkom muzealnym, a te, dla których nie znajdzie się miejsce, będą złomowane.

F-117A z rozwiniętym spadochronem hamującym.
(US Air Force / Staff Sergeant Michael Holzworth)

Utrzymanie F-117A – w światku lotniczym zwanych pieszczotliwie Stinkbugami – w stanie gotowości do lotu wymaga wyspecjalizowanych rozwiązań technicznych. Problemy sprawia głównie poszycie płatowca, które wspomaga obniżanie echa radiolokacyjnego maszyny. Jego dokładna struktura wciąż jest ściśle utajniona.

Podmiot, który będzie zapewniać samolotom obsługę techniczną przez najbliższą dekadę, będzie musiał także wprowadzać tymczasowe modyfikacje niezbędne do realizacji danego programu testowego. Z drugiej strony ten sam wykonawca będzie także odpowiedzialny za przygotowanie maszyn do permanentnego wycofania ze służby i oddania ich na złom lub do muzeów. Pierwotnie, w 2017 roku, USAF dostał od Kongresu zielone światło, aby pozbywać się czterech maszyn rocznie, ale najnowsze dokumenty mówią tylko o dwóch lub trzech rocznie.



Tu również wykonawca kontraktu będzie musiał się zmierzyć z poszyciem antyradarowym, które jest nie tylko tajne, ale także toksyczne, jeśli zostanie naruszona jego ciągłość. Oczyszczanie płatowca z zewnętrznej powłoki trzeba wykonywać w szczelnych ubiorach ochronnych. Jeśli samolot ma trafić do muzeum, jest potem malowany zwykłą czarną farbą.

Dwa Nighthawki w bazie Lotniczej Gwardii Narodowej we Fresno.
(Air National Guard / Capt. Jason Sanchez)

O tym, że F-117A wciąż latają, wiadomo na pewno co najmniej od dziewięciu lat. USAF początkowo utrzymywał jednak, iż są to tylko rutynowe loty mające potwierdzić możliwość przywrócenia samolotów do służby liniowej w razie nagłej potrzeby operacyjnej, a wszystkie F-117 są przechowywane w standardzie konserwacji „Typu 1000” w specjalnych hangarach w Tonopah. Magazynowanie „Typu 1000” oznacza, że samoloty muszą być utrzymywane w stanie pozwalającym na ich sprawne przywrócenie do służby. Nie można z nich usuwać żadnych części, co cztery lata są wyprowadzane ze stanu zakonserwowania w celu sprawdzenia stanu technicznego. Zdolność do lotu musi być przywrócona w ciągu 30–120 dni od wydania rozkazu.

F-117A okazały się szczególnie przydatne zadaniach red air, czyli jako agresorzy symulujący samoloty bojowe przeciwnika. USAF formalnie potwierdził wykorzystanie ich w tej roli we wrześniu 2021 roku. Charakterystyki obniżonej wykrywalności z jednej strony czynią Nighthawka obiektywnie trudniejszym celem do znalezienia i zniszczenia, z drugiej – pozwalają symulować (przynajmniej do pewnego stopnia) rozwiązania stealth wprowadzane w najnowszych samolotach bojowych w Rosji i Chinach. Pozwalają też nie odciągać do ćwiczeń maszyn należących do jednostek liniowych.



Pod tym kątem w ubiegłym roku reaktywowano 65. Eskadrę Agresorów, która teraz lata na F-35A w niespotykanym dotąd dwubarwnym kamuflażu. Do roli „agresorów” skierowano F-35A wczesnych serii produkcyjnych, które nigdy nie były przeznaczone do służby liniowej. Jest jednak dziedzina, w której Nighthawk przewyższa Lightninga II: niska sygnatura w podczerwieni.

F-117A przygotowywany do startu z bazy w Kuwejcie, 1998 rok.
(Tech. Sgt. James D. Mossman, US Air Force)

Jak już wielokrotnie pisaliśmy, Amerykanie zaniedbali kwestię zdolności pasywnego śledzenia i namierzania celów w podczerwieni, a teraz starają się nadrobić opóźnienie. Żaden obecnie używany amerykański myśliwiec wielozadaniowy nie dysponuje zabudowaną w płatowcu głowicą IRST. Odróżnia to Amerykanów zarówno od Rosjan, jak i od „Eurokaczek” z Europy Zachodniej. Na Typhoonie stosowana jest głowica PIRATE (Passive Infrared Airborne Track Equipment), przez wielu analityków uznawana za najlepszy system tej klasy na świecie, na Gripenie – Skyward-G, na Rafale’u zaś – OSF (Optronique secteur frontal).

W przypadku F-35 nie ma problemu, gdyż system AN/AAQ-37 DAS (Distributed Aperture System) powinien zapewniać możliwości wykraczające daleko poza klasyczną głowicę IRST, ale oczywiście nie samymi Lightningami USAF stoi. I choć niektórzy bardzo by chcieli – nigdy do tego nie dojdzie. Trzeba więc zadbać o możliwości Eagle’i i Fighting Falconów, a w marynarce wojennej także Super Hornetów.



Zasobnik Legion pod kadłubem F-15C.
(US Air Force / 1st Lt Lindsey Heflin)

Lekarstwem ma być opracowany przez Lockheeda Martina zasobnik Legion, który może zawierać w sobie różnorodne zestawy czujników, ale jego najważniejszym i nieodłącznym elementem jest głowica naprowadzania i śledzenia w podczerwieni IRST21. Pierwszy lot F-15C z zasobnikiem nastąpił w roku 2016. W lipcu ubiegłego roku w czasie prób w bazie Eglin po raz pierwszy odpalono pocisk AIM-9X z F-15C przy użyciu zasobnika, a także wykonano pierwszy lot z zasobnikiem myśliwca F-16D. Ogromny krok naprzód wykonano w sierpniu ubiegłego roku, kiedy F-15C z zasobnikiem Legion Block 1.5 zniszczyła cel latający QF-16 FSAT za pomocą pocisku AIM-120 AMRAAM.

Oczywiście USAF nie zdradza, jak dokładnie wykorzystuje Nighthawki w roli „agresorów”. Zastosowanie ich do prac nad techniką termonamierników i procedurami ich użycia wydaje się sensownym zastosowaniem tych legendarnych maszyn. O pracach czysto doświadczalnych nie wiadomo praktycznie nic, mamy jedynie kilka mglistych poszlak, takich jak zauważenie maszyny tego typu z „lustrzanym” poszyciem, co sugeruje rozwój nowych materiałów pochłaniających fale radiolokacyjne.

Zobacz też: 4. okręt typu America otrzyma imię na cześć bitew o Falludżę

Tim Felce, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic