Kilka dni temu pisaliśmy o debiucie bojowym chińskich czołgów VT-4 w siłach zbrojnych Nigerii w ramach operacji „Tura Takaibango”. Operacja trwa nadal, a Nigeryjczycy musieli się zmierzyć z najpoważniejszym do tej pory wyzwaniem – odbiciem z rąk ekstremistów bazy w Marte nad dawnym brzegiem jeziora Czad, 130 kilometrów od Maiduguri. 15 stycznia w nocy bojownicy Prowincji Afryki Zachodniej Państwa Islamskiego zaatakowali i zdobyli bazę. Nocne uderzenie zaskoczyło obrońców którzy zostali zmuszeni do porzucenia pozycji i wycofania się.

Szybko udało się zorganizować kontruderzenie, które wyparło terrorystów z bazy. Według przedstawicieli nigeryjskiego sztabu generalnego natychmiast rozpoczęto pościg za uciekającymi bojownikami. W operacji wzięło udział lotnictwo. Całość starcia nadal w dużej mierze owiana jest tajemnicą. Rząd nie ujawnił danych dotyczących strat w ludziach i sprzęcie. Wiadomo jednak, iż już 16 stycznia żołnierze odzyskali pełną kontrolę nad bazą i przyległym miastem.

Nieco jaśniej sytuacja wygląda ze strony terrorystów. Za pośrednictwem kontrolowanej przez Da’isz agencji Amaq poinformowano, że zabito siedmiu żołnierzy, a jeden dostał się do niewoli. Z Marte zrabowano duże zapasy broni i amunicji oraz kilka samochodów. Podczas walk spłonęła część zabudowań na terenie bazy. Doniesienia te nie zostały jednak zweryfikowane.



Mimo początkowej porażki Nigeryjczycy szybko odzyskali inicjatywę i przeprowadzili udaną akcję odbicia bazy. W walkach udało się zniszczyć siedem uzbrojonych samochodów terenowych (technicali). Sukces w dużej mierze możliwy był dzięki ścisłej współpracy między siłami lądowymi i powietrznymi. Z tą kwestią Nigeryjczycy w przeszłości miewali duże problemy: lotnictwo wykorzystywano do niszczenia kryjówek terrorystów, jednak kilkukrotnie dochodziło do błędnej identyfikacji celu i ataku między innymi na obozy dla uchodźców wewnętrznych.

Rywalizacja o przywództwo w afrykańskim dżihadzie

Prowincja Afryki Zachodniej Państwa Islamskiego powstało w 2016 roku w wyniku rozpadu Boko Haram pod wpływem braku zgodny dowództwa na przyjęcie części wytycznych przekazanych przez Da’isz. Głównym punktem spornym było wykorzystywanie kilkuletnich dzieci w charakterze zamachowców samobójców. Abubakar Shekau stanowczo odrzucał możliwość odejścia od tej taktyki, co poskutkowało rozpadem organizacji na dwie frakcje. Bojownikami uznającymi zwierzchność samozwańczego kalifa al-Bagdadiego pokierował Abu Musab al-Barnawi.

Rywalizacja obu grup doprowadziła do pogłębienia kryzysu w Afryce Zachodniej. Ataki w rejonie jeziora Czad nasiliły się, a terroryści jeszcze mocnej uciskali ludność zamieszkującą kontrolowane przez nich tereny. Rządy krajów najbardziej dotkniętych falą przemocy nie mają ustalonej jednolitej strategii walki, co w połączeniu z wyjątkowym okrucieństwem przeciwnika sprawia, iż wojna z Boko Haram trwa już niemal dwadzieścia lat i nadal daleka jest od końca.



Sytuacja w Nigerii

Nigeria składa się z kilkuset grup etnicznych i religijnych. Spójność społeczna jest ogromnym problemem, którego nie rozwiązano od czasu uniezależnienia się od Wielkiej Brytanii. Kraj boryka się z problemami natury społeczno-politycznej, z których największym jest walka z islamistyczną Boko Haram, kontrolującą znaczną część stanów północnych. Ekstremiści regularnie odnoszą sukcesy w starciach z wojskiem, któremu nie ustępują pod względem wyposażenia.

Równie niebezpiecznie wygląda sytuacja na południu. Zazwyczaj uwagę władz przyciągały działania zwolenników niepodległej Biafry, jednak uaktywniły się również grupy paramilitarne działające rzekomo w imieniu mieszkańców delty Nigru. W tym przypadku konflikt, choć mniej medialny niż walka przeciw Boko Haram, jest znacznie groźniejszy dla państwa. Uderzenia na instalacje naftowe mogą zniechęcić inwestorów zagranicznych i poważnie naruszyć wizerunek Nigerii przyjaznej wielkim koncernom. Napięcia etniczne i religijne podsyca plaga fake newsów.

Zobacz też: Nigeria: Rząd rozważa użycie najemników przeciwko Boko Haram

(aljazeera.com, africanews.com, garda.com)

Nigerian Army