W stanie Taraba we wschodniej Nigerii doszło do wybuchu walk między przedstawicielami grup etnicznych Szomo i Dżole. Podłożem konfliktu był spór o to, do kogo należy jezioro leżące na terytorium zamieszkałym przez obie grupy i kto ma prawo do połowu ryb. W wyniku starcia zginęło dziewiętnaście osób. Liczbę ofiar potwierdził rzecznik policji stanu Taraba, David Misala.
Pozornie błaha sprzeczka przerodziła się w bitwę, spalono również około stu domów. Prezydent Muhammadu Buhari wyraził smutek z powodu zdarzenia, które jego zdaniem powinno zostać załatwione na drodze negocjacji. Rząd centralny, nie mogąc doprowadzić do polubownego załatwienia sprawy, całkowicie zakazał połowów na spornym jeziorze.
Konflikty o dostęp do zasobów naturalnych są powszechne w Nigerii. Najbardziej znany jest ten między pasterzami Fulani a rolnikami w środkowej części kraju.
Sytuacja w Nigerii
Nigeria składa się z kilkuset grup etnicznych i religijnych. Spójność społeczna jest ogromnym problemem, którego nie rozwiązano od czasu uniezależnienia się od Wielkiej Brytanii. Kraj boryka się z problemami natury społeczno-politycznej, z których największym jest walka z islamistyczną Boko Haram, kontrolującą znaczną część stanów północnych. Ekstremiści regularnie odnoszą sukcesy w starciach z wojskiem, któremu nie ustępują pod względem wyposażenia.
Równie niebezpiecznie wygląda sytuacja na południu. Zazwyczaj uwagę władz przyciągały działania zwolenników niepodległej Biafry, jednak uaktywniły się również grupy paramilitarne działające rzekomo w imieniu mieszkańców delty Nigru. W tym przypadku konflikt, choć mniej medialny niż walka przeciw Boko Haram, jest znacznie groźniejszy dla państwa. Uderzenia na instalacje naftowe mogą zniechęcić inwestorów zagranicznych i poważnie naruszyć wizerunek Nigerii przyjaznej wielkim koncernom. Napięcia etniczne i religijne podsyca plaga fake newsów.
Zobacz też: Buhari: Nigeria ma problem z terroryzmem, nie z wojną religijną
(aljazeera.com)