Koncern Turkish Aerospace Industries zdobył pierwszego zagranicznego nabywcę samolotów szkolno-treningowych Hürkuş. Trafią one do sił zbrojnych Nigru wraz z bezzałogowymi statkami powietrznymi Bayraktar TB2 i pojazdami opancerzonymi. Niestety na razie nie jest znany rozmiar zamówienia, ale można bezpiecznie założyć, że w przypadku Hürkuşów mówimy o co najwyżej kilku egzemplarzach. Niemniej nawet mały kontrakt pozwoli odetchnąć z ulgą szefom TAI, którzy od lat bezskutecznie szukali klientów poza Turcją.
Służba prasowa tureckiej kancelarii prezydenta poinformowała wczoraj o rozmowie telefonicznej Recepa Tayyipa Erdoğana z nigerskim kolegą po fachu Mohamedem Bazoumem, rządzącym krajem od kwietnia tego roku. Właśnie w tej rozmowie Erdoğan zapewnił, że tureckie samoloty, UCAV-y i pojazdy podniosą potencjał nigerskich sił zbrojnych i sił bezpieczeństwa.
Pozyskanie TB2 i pojazdów opancerzonych (nieujawnionego typu – być może chodzi o wozy rodziny Ejder lub zamówione również przez Kenię MRAP-y Katmerciler Hızır) to logiczny ruch w przypadku kraju zmagającego się z działalnością bojówek islamistycznych. Od północy musi walczyć z naporem ekstremistów z Mali, a od południa do kraju przenikają członkowie Boko Haram. Obie frakcje przeprowadzają zakrojone na dużą skalę ataki, tak na oddziały sił rządowych, jak i na bezbronnych cywilów. Dwa tygodnie temu w ataku w regionie Tillabéri zamordowano sześćdziesiąt dziewięć osób.
Ale po co Nigrowi Hürkuşy? Niespełna rok temu pisaliśmy, że Niger planuje zwiększenie liczebności sił zbrojnych z 25 tysięcy do 50 tysięcy w ciągu pięciu lat. Zakup samolotów doskonale się wpisuje w taki plan. Szkopuł w tym, że nie wiadomo, jak ówczesny rząd planował sfinansować rozbudowę wojska ani jak administracja Bazouma zamierza ją kontynuować. Niger jest nie tylko krajem bardzo biednym, ale również niestabilnym i skorumpowanym. W sierpniu 2020 roku wszyły na jaw ogromne malwersacje. Ministerstwo obrony miało zmarnować nawet 875 milionów dolarów na zakup sprzętu po zawyżonych cenach w ramach transakcji z przedsiębiorstwami między innymi z Chin, Rosji i Ukrainy. Ujawnienie tych informacji doprowadziło do zamieszek.
Władze w Niamey mogą jednak liczyć na szerokie międzynarodowe wsparcie. Głównym sojusznikiem pozostaje Francja, która wprawdzie zredukowała obecność wojskową w Afryce, ale akurat nie na pograniczu nigersko-malijskim. Ważne, choć na mniejszą skalę, jest również wsparcie ze strony Stanów Zjednoczonych, Włoch i Niemiec. W sierpniu Czad zredukował liczebność swojego kontyngentu na styku granic Mali, Burkina Faso i Nigru.
Być może Turcja chce zacząć budować własną strefę wpływów w Sahelu, a zbudowanie nowych – choćby i symboliczznych – wojsk lotniczych Nigru stanowiłoby wyraźny ruch w tym kierunku. Obecnie dysponują one jedynie dwoma samolotami uderzeniowymi Su-25 kupionymi od Ukrainy i dwiema rozpoznawczymi Cessnami 208 oraz niewielką flotą maszyn transportowych i śmigłowców. Czy Frogfooty w ogóle są jeszcze w stanie latać – nie wiadomo.
Hürkuşa opracowano w trzech wariantach: podstawowym Hürkuş-A, zaawansowanym Hürkuş-B (z HUD-em, „szklanym kokpitem” i systemem nawigacyjnym GPS) oraz szkolno-bojowym Hürkuş-C, który ma być odpowiednikiem takich maszyn jak A-29 Super Tucano i AT-6B Texan II. O ile Bayraktary TB2 stały się hitem eksportowym tureckiego przemysłu zbrojeniowego w następstwie wojny armeńsko-azerbejdżańskiej, o tyle Hürkuş, mimo intensywnej akcji marketingowej, od oblotu w sierpniu 2013 roku nie zdobył zamówień poza ojczyzną.
Hürkuş ma 11,2 metra długości i 10 metrów rozpiętości. Napęd stanowi silnik turbośmigłowy Pratt & Whitney Canada PT6A-68T z pięciołopatowym śmigłem HC-B5MA-3, które rozpędzają maszynę do prędkości maksymalnej 574 kilometrów na godzinę. W wersji C maksymalna masa zabieranego uzbrojenia wynosi 1500 kilogramów (samolot ma pięć punktów podwieszeń). Tureckie ministerstwo obrony zamówiło dwanaście Hürkuşów-C z opcją na kolejnych dwanaście
Pierwszy rodzimy turecki samolot wojskowy nazwano na cześć Vecihiego Hürkuşa, pioniera lotnictwa w Turcji. Był on nie tylko jednym z pierwszych lotników nad Bosforem, ale też twórcą pierwszego tureckiego samolotu Vecihi K VI1 i sześciu innych typów, które również nazwał swoim imieniem, oraz założycielem linii lotniczych Hürkuş Hava Yolları. Pomimo wyjątkowych zasług Hürkuş zmarł w zapomnieniu, a nazwa samolotu jest częścią starań o przywrócenie tego człowieka do zbiorowej pamięci Turków.
Türk Hava Kuvvetleri, İstiklal Harbi’ne Birinci Dünya Savaşı’ndan kalan ve Konya Tayyare İstasyonu’nda onarılan uçaklar ile katılmıştır. İstiklal Harbi’ndeki ilk hava harekâtı görevini 15 Ağustos 1920'de Kartal Müfrezesi pilotlarından Vecihi (HÜRKUŞ) Bey gerçekleştirmiştir. pic.twitter.com/91X0KXdIl9
— T.C. Millî Savunma Bakanlığı (@tcsavunma) August 19, 2021
Serwis Defense News przypomina, że już 11 listopada szef TAI Temel Kotil zapowiedział w telewizji rychły eksport Hürkuşa i dostawę pierwszego samolotu w ciągu sześciu miesięcy. Nie ujawnił wówczas kontrahenta, ale teraz można wnioskować, że chodziło właśnie o Niger. Jeszce wcześniej Kotil mówił, że koncern szykuje się do realizacji zamówienia zagranicznego na dwanaście szkolno-bojowych Hürkuşów-C.
Trzeba podkreślić, że nie ma pewności, czy i w tym wypadku chodzi o kontrakt z Nigrem. Ale jeśli tak – tuzin Hürkuşów-C będzie stanowić potężny „argument” w wojnie z islamistami, zwłaszcza jeśli uda się opracować procedury współpracy z TB2. Te drugie mogłyby spełniać funkcję rozpoznawczą, może nawet bez uzbrojenia, aby zmniejszyć zużycie paliwa, a samoloty załogowe przybywałyby na miejsce, żeby zniszczyć już rozpoznany cel. Dzięki użyciu kierowanych pocisków rakietowych UMTAS i Cirit oraz kierowanych laserowo bomb ślizgowych MAM Hürkuş powinien być w stanie niszczyć cele z wysoką precyzją i w razie potrzeby zapewniać wsparcie bezpośrednie pododdziałom w bezpośrednim kontakcie z przeciwnikiem. Wszystko zależy jedynie od poziomu wyszkolenia załóg.
W kontekście rozbudowy (czy raczej: budowy od zera) nigerskich sił powietrznych należy jeszcze przypomnieć, że dwa lata temu Niger wzbogacił się o nową bazę lotniczą – opatrzoną numerem 201 i zlokalizowaną w Agadezie. Zbudowano ją na mocy porozumienia Stanów Zjednoczonych z rządem Nigru z 2014 roku. Prace rozpoczęto dwa lata później, a pierwszy samolot (C-130J) wylądował tam 3 sierpnia 2019 roku.
Obiekt kosztował ponad 110 milionów dolarów. Budowa była trudna, ponieważ pas startowy znajduje się na środku pustyni. Zdaniem generała brygady Michaela Rawlsa było to jedno z największych wyzwań, przed którymi stały amerykańskie siły powietrzne w ostatnich latach. Obecnie stacjonują tam głównie bezzałogowe aparaty latające, które wykonują loty na obszarze Afryki Zachodniej. Umowa najmu obowiązywać ma przez dziesięć lat i przez ten czas część instalacji jest wydzielona do wyłącznego użytku Amerykanów. Baza pozostaje wszakże własnością Niamey.
A @usairforce C-17 Globemaster III takes off from Air Base 201 in Agadez, Niger. @US_TRANSCOM's air mobility forces provide a distinct advantage to combatant commanders. #TogetherWeDeliver @USAfricaCommand @HQUSAFEAFAF pic.twitter.com/qeuXhzG5ny
— USTRANSCOM (@US_TRANSCOM) June 23, 2021
Zobacz też: Co Indie budują w Mauritiusie i jaki jest związek tego od projektu z Chinami?