Program budowy lotniczego systemu bojowego Future Combat Air System zmaga się z ciągłymi problemami. Do typowych wyzwań technicznych dochodzą spory kompetencyjne, finansowe i polityczne, które spowalniają proces, a nawet zagrażają jego trwaniu. We wrześniu FCAS może napotkać kolejnego przeciwnika – partię Zielonych, która po wrześniowych wyborach parlamentarnych w Niemczech może wejść do koalicji rządowej i uzyskać duży wpływ na decyzje związane z programem.

Na FCAS składa się kilka elementów. Myśliwiec nazwany Next Generation Fighter (NGF) będzie częścią Next Generation Weapons System (NGWS) – systemu składającego się zarówno z samolotów załogowych, jak i z rojów bezzałogowców oraz innych rodzajów uzbrojenia. To wszystko będzie z kolei częścią FCAS, na który poza NGWS będą składały się naziemne, lotnicze i kosmiczne środki rozpoznawcze oraz wiele innych systemów wspierających.



Co do zasady Zieloni widzą i popierają konieczność budowy nowego wielozadaniowego samolotu bojowego wraz z towarzyszącymi mu systemami rozpoznawczymi i bojowymi. Popierają również współpracę z Francją, która ma dać Europie niezależność przemysłową i wojskową. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Zieloni formułują w stosunku do programu trzy zarzuty. Pierwsze dwa dotyczą bezpośrednio opracowywanego systemu FCAS. Zielonym nie podoba się wykorzystanie autonomicznych uzbrojonych dronów oraz możliwość przenoszenia przez samolot broni jądrowej. Trzeci zarzut jest natury politycznej i dotyczy chęci ścisłej kontroli eksportu myśliwca, co nie podoba się Francji, która stosuje liberalne podejście do eksportu uzbrojenia.

Niemieccy Zieloni kolejnym zagrożeniem dla programu FCAS

Schemat programu FCAS obejmującego myśliwce nowej generacji współpracujące z bezzałogowcami, satelitami i starszymi samolotami.
(Airbus)

Dla Zielonych wykorzystanie autonomicznych uzbrojonych dronów stanowi tabu. Partia postrzega dzisiejsze zdalnie sterowanie samoloty bezzałogowe jako ostatni etap przed przejściem do w pełni autonomicznych samolotów bojowych. Dyskusja na ten temat toczy się w Niemczech od dekady. W grudniu 2020 roku socjaldemokraci z SPD, którzy wspólnie z chadekami z CDU tworzą wielką koalicję, nie udzielili poparcia planom Budeswehry w kwestii pozyskania uzbrojonych dronów.

Jeśli rzeczywiście przyszły niemiecki rząd będą tworzyły CDU (popierająca uzbrojone drony) i Zieloni, ci drudzy przy dalszym braku poparcia dla uzbrojonych dronów mogą być postrzegani jako partner niegodny zaufania. Z drugiej strony, jeśli zgodzą się na wnioski Bundeswehry, mogą stracić poparcie wśród pacyfistycznej części swojego elektoratu.



Dron nazywany na obecnym etapie Remote Carrier stanowi kluczowy element programu FCAS. Może być wykorzystany jako platforma rozpoznawcza, ale również jako platforma uzbrojona o różnym stopniu autonomiczności. Do przeanalizowania zagadnień etycznych związanych z wykorzystaniem autonomicznych dronów Airbus oraz mający siedzibę w Bonn Instytut Fraunhofera do Spraw Komunikacji, Przetwarzania Informacji i Ergonomii (FKIE) powołały niezależny panel ekspertów. W panelu, którego prace zainicjowano w Niemczech w 2019 roku, zasiadają przedstawiciele niemieckiego ministerstwa obrony, ministerstwa spraw zagranicznych, fundacji, uniwersytetów i ośrodków analitycznych.

Co ciekawe, jedną z ekspertek jest zasiadająca w zarządzie Zielonych Ellen Ueberschär. Co jeszcze ciekawsze niedawno napisała ona artykuł w Der Tagesspiegel wzywający do odbudowy więzi transatlantyckich i utrzymania roli Niemiec w NATO-wskim programie współdzielenia broni jądrowej. Spotkała ją za to ostra krytyka ze strony innych członków partii.

Artykuł Ueberschär nie miał bezpośredniego związku z FCAS, ale dotykał drugiego tabu Zielonych – broni jądrowej. NGF ma mieć możliwość je przenoszenia. Jest to jeden z niepodlegających negocjacjom warunków stawianych przez Francję. FCAS będzie także jednym z następców niemieckich Tornad, które również są przystosowane do przenoszenia bomb atomowych.



– Naszymi priorytetami są przewaga powietrzna i odstraszanie jądrowe, i to są główne czynniki przemawiające za załogowym samolotem FCAS będącym jądrem systemu systemów – mówił już w 2018 roku generał dywizji Jean-Pascal Breton z francuskich sił powietrznych. – W rozważaniach o samolocie załogowym lub bezzałogowym określiliśmy, że z powodu specyfiki tych misji potrzebujemy czegoś bardzo bliskiego klasycznego samolotu bojowego.

Francuzi będą się przesiadać na FCAS bezpośrednio z Rafale’i, natomiast Niemcy rozważają jeszcze zakup samolotu przejściowego, który od wycofania Tornad do wejścia do linii NGF pełniłby właśnie funkcję nosiciela broni atomowej.

Jeśli taki samolot nie zostanie wybrany i Niemcy utracą możliwość przenoszenia broni jądrowej i wyjdą z programu jej współdzielenia w ramach NATO (czego chcieliby Zieloni, a czego chce uniknąć CDU), częściowo zniesie to jeden z argumentów „przeciw”. Jedynie częściowo, ponieważ nawet jeśli Niemcy nie będą korzystały z atomowych możliwości samolotu, będą współpracowały przy jego opracowywaniu, co byłoby niezgodne, przynajmniej z duchem najnowszego Traktatu o Zakazie Broni Jądrowej. Niemcy traktatu nie podpisały, ale Zieloni już zdążyli wezwać obecny rząd do jego ratyfikacji.

Jeśli dodać do tego tarcia w rodzaju żądania budowy dwóch demonstratorów technologii, tradycyjnego oporu biurokracji i konieczności decyzji o wyłożeniu do 2025 roku kilkunastu miliardów euro na dalszy rozwój systemu, może się okazać, że FCAS szybko straci polityczne poparcie w Niemczech. Zwłaszcza jeśli Zieloni rzeczywiście wejdą do nowego rządu. Dassault już zapowiedział, że jest gotowy kontynuować projekt samodzielnie.

Zobacz też: Wenezuela uzbroiła K-8W w bomby Mk 82

(ecfr.eu)

Airbus