Koniec śmigłowca bojowego Tiger UHT w służbie Bundeswehry wydaje się przesądzony. Berlin nie chce brać udziału w modernizacji w ramach francusko-niemieckiego projektu, a nękany awariami i niepowodzeniami śmigłowiec ma zostać wymieniony. 13 maja Süddeutsche Zeitung, powołując się na ustalenia w ministerstwie obrony, poinformował, że wymiana floty zabierze Niemcom aż piętnaście lat.

Jeszcze w marcu niemiecka edycja magazynu Business Insider informowała, że proces wycofywania Tigerów ze służby ma się rozpocząć w roku 2027, a w roku 2029 Tigery maja zostać definitywnie wycofane z użytku operacyjnego, chociaż ostatnie zostaną spisane ze stanu dopiero w roku 2032.

Nowo ujawnione plany stopniowego odsuwania na bok Tigerów zakładają, że pierwszy śmigłowiec odejdzie ze służby dopiero w 2031 roku, a ostatnia maszyna zostanie wycofania dopiero w roku 2038. Daje to dużo czasu na ewentualną zmianę decyzji, zwłaszcza że resort przyznaje, że rezygnacja z usług Tigerów nie jest ostateczna. Berlin nie jest pewny, czy warto szybko pozbawiać się jakichkolwiek wiropłatów zdolnych do bezpośredniego wsparcia pola walki czy jednak zachować je i znosić ich słabą dostępność operacyjną.



Decyzja o rezygnacji z Tigerów nie jest zaskakująca. Kiedy rok temu Organizacja do spraw Współpracy w Zakresie Uzbrojenia (OCCAR) i Airbus Helicopters podpisały umowę w sprawie opracowania i wdrożenia modernizacji śmigłowców tego typu do wersji Mk III, kontrakt dotyczył tylko maszyn francuskich i hiszpańskich. Niemcy zostały pominięte ze względu na chroniczną niezdolność do podjęcia decyzji i obaw Berlina o to, czy wersja Mk III będzie pozbawiona wad, które spędzają sen z powiek niemieckich logistyków.

W 2012 roku Niemcy wysłały cztery Tigery do Afganistanu, gdzie były wykorzystywane do rozpoznania, wsparcia lotniczego i eskortowania konwojów. Wszystkie doposażono w systemy samoobrony, filtry przeciwpyłowe w silnikach i dodatkowe wyposażenie łączności. W 2017 Tigery wysłano do Mali w ramach misji MINUSMA.
(Bundeswehr)

Największy wpływ na decyzję o wycofaniu śmigłowców miały ciągłe problemy techniczne i słaba dostępność operacyjna. Pod koniec kwietnia 2022 roku ówczesna minister obrony Christine Lambrecht z SPD oświadczyła w Bundestagu, że z pięćdziesięciu jeden maszyn sprawnych jest tylko dziewięć. Niewiele lepiej było w latach poprzednich. Niemieckie media (bo ministerstwo się nie pochwaliło) podawały, że w 2018 roku Bundeswehra posiadała średnio 11,6 śmigłowca sprawnego operacyjnie. Przez lata problem w dużej mierze ignorowano, refleksja przyszła dopiero po rosyjskiej agresji na Ukrainę.

Wojska lądowe (Heer) posiadają obecnie pięćdziesiąt jeden Tigerów. Bundeswehra otrzymała ogółem sześćdziesiąt maszyn, trzy z nich utracono, a resztę skanibalizowano na potrzeby utrzymania innych. Uzmysławia to skalę awaryjności i zużywania się części zamiennych.

Obecnie najbardziej prawdopodobne jest zastąpienie Tigerów flotą lekkich śmigłowców Airbus H145M. Będzie to rozwiązanie „pomostowe”, ale stosunkowo najkorzystniejsze finansowo, a zarazem pozwoli wypełnić zobowiązania sojusznicze w NATO. Rzecznik resortu nie ujawnił jednak konkretnych szczegółów dotyczących liczby pożądanych śmigłowców ani kosztu ich zakupu. Przed końcem tego roku do komisji budżetowej Bundestagu trafi umowa do zatwierdzenia.



Pozyskanie H145M rodzi więcej pytań niż odpowiedzi, zwłaszcza w kwestiach niszczenia celów mocno opancerzonych i przeżywalności na polu walki. Berlin ma rozważać pozyskanie za 3,5 miliarda euro osiemdziesięciu dwóch maszyn tego typu, z których dwadzieścia cztery ma zostać przystosowanych do zadań bojowych z możliwością zwalczania czołgów. H145M dysponuje wprawdzie modułem uzbrojenia HForce, ale koncentruje się on na lekkim uzbrojeniu. Dopiero w lipcu 2021 roku Airbus zapowiedział integrację z systemem pocisków przeciwpancernych Spike ER2.

H145M z systemem HForce.
(Anthony Pecchi / Airbus)

Krytycy pomysłu zwiększenia wykorzystania H145M przez Bundeswehrę wskazują na charakter tych maszyn: są to lekkie śmigłowce wielozadaniowe, których nie projektowano z myślą o działaniu w strefie intensywnych walk. HForce w żadnym wypadku nie dorównuje uzbrojeniu Tigera, o którego sile stanowią pociski przeciwpancerne PARS 3LR lub HOT 3, niekierowane Hydra 70 i powietrze–powietrze Stinger. Z drugiej strony taka sytuacja nie będzie w Niemczech niczym nowym. Pierwszym niemieckim śmigłowcem przeznaczonym do zwalczania czołgów był PAH-1, czyli lekki MBB Bo 105 uzbrojony w pociski przeciwpancerne HOT. Szybkość i zwinność uznano za lepszą ochronę niż mocna konstrukcja i opancerzenie.

H145 są już na uzbrojeniu Bundeswehry. Heer posiada siedem maszyn w wariancie LUH SAR (Light Utility Helicopter Search and Rescue) przeznaczonych do transportu operatorów sił specjalnych i misji ratunkowych. Luftwaffe posiada dalszych szesnaście H145M, wykorzystywanych jako maszyny wielozadaniowe.



Druga koncepcja to wybór AH-64E, podobnie jak uczyniła to Australia, która już w styczniu 2021 roku ogłosiła pozyskanie amerykańskich maszyn w miejsce Tigerów. W Niemczech ta opcja ma wielu zwolenników, ale jeszcze więcej przeciwników. Za zakupem przemawiają kwestie czysto wojskowe i użytkowe, na przeszkodzie jednak stoją sprawy polityczne, które mogą poróżnić Niemcy i Francję i doprowadzić do opóźnienia lub zakończenia innych wspólnych programów, jak FCAS czy MGCS.

Tak więc niepewna rola H145M jako oręża do walki z czołgami i brak oczywistej alternatywy dla Tigerów sprawia, że Berlin znalazł się między młotem a kowadłem. Z jednej strony chciałby szybko uwolnić się od problematycznych maszyn, z drugiej nie ma w ich miejsce oczywistego zamiennika, który mógłby przejąć rolę latającego łowcy czołgów.

Zobacz też: TKMS przekazał pierwszą fregatę MEKO A-200 dla Egiptu

Airbus Helicopters (c) Germany, ABARR Charles