Według japońskiego magazynu Nikkei Asia Niemcy chcą jeszcze w tym roku wysłać jedną ze swoich fregat do Japonii, a w programie wizyty mogą znaleźć się także wspólne ćwiczenia z Morskimi Siłami Samoobrony. Gazeta powołuje się na Thomasa Silberhorna, parlamentarnego sekretarza stanu przy ministerstwie obrony. Niewymieniony jeszcze z nazwy okręt miałby podnieść kotwicę latem tego roku i skierować się na wody Oceanu Indyjskiego i Pacyfiku.

Mimo że najbardziej prawdopodobnym celem rejsu będzie Japonia, pod uwagę są brane również wizyty w Australii i Korei Południowej oraz udział w manewrach na obszarze francuskich terytoriów na Pacyfiku. W planach jest także przejście okrętu przez sporne wody Morza Południowochińskiego.

Jako cel misji Silberhorn wymienia pogłębianie więzi z partnerami z obozu demokratycznego w regionie Indo-Pacyfiku i zastrzega, że nie będzie ona w wymierzona w żaden inny kraj. Biorąc jednak pod uwagę plan rejsu, trudno nie domyślać się, że w tle stoi Chińska Republika Ludowa i jej coraz agresywniejsza polityka zagraniczna. W rozmowie z Nikkei Asia sam Silberhorn stwierdził, że nie można pozwolić Chinom i Korei Północnej na siłowe narzucanie własnego porządku.



Shogo Akagawa, korespondent gazety w Europie, zwraca tutaj uwagę na kwestię od kilku miesięcy coraz żywiej dyskutowaną w Niemczech i nie tylko: jak długo Berlinowi udawać się będzie balansowanie między Pekinem a Waszyngtonem i koncentrowanie się na korzyściach gospodarczych. Robi się to coraz bardziej problematyczne w obliczu deklarowanego skupienia na prawach człowieka w polityce zagranicznej. Kwestia ta nabiera szczególnie dużego znaczenia, ponieważ według części źródeł Volkswagen dał się wmanewrować chińskim władzom w skandal wokół korzystania z pracy przymusowej Ujgurów przetrzymywanych w „obozach reedukacyjnych”.

Inne źródła rządowe w Berlinie, na które powołuje się Akagawa, sugerują, że pobyt fregaty w regionie Indo-Pacyfiku może potrwać kilka miesięcy. Wspólne ćwiczenia i operację swobody żeglugi (FONOP) na Morzu Południowochińskim zasugerował japoński minister obrony Nobuo Kishi podczas grudniowego spotkania z szefową niemieckiego resortu obrony Annegret Kramp-Karrenbauer. Obie strony wyraziły wówczas wolę zacieśnienia współpracy militarnej.



Australia, Indie i Japonia już od dłuższego czasu domagają się od Niemiec „oznaki solidarności” w zmaganiach z chińską ekspansją i chociaż symbolicznej obecności wojskowej. Na ubiegły rok zaplanowano wysłanie w region fregaty Hamburg typu Sachsen, na przeszkodzie stanął jednak wybuch pandemii COVID-19.

Głównym orędownikiem wojskowego zaangażowania się Niemiec po drugiej stronie globu do tej pory był dowódca Marine, Vizeadmiral Andreas Krause. Ostatnio zyskał sojusznika, którym stał się dowódca Luftwaffe, Generalleutnant Ingo Gerhartz. Zapowiedział on wysłanie grupy niemieckich samolotów do Australii w celu zademonstrowania własnych zdolności projekcji siły i potencjału odstraszania.

Niemiecka fregata Hamburg (F220) i amerykański okręt zaopatrzeniowy USNS Bridge (T-AOE 10) oraz lotniskowiec USS Dwight D. Eisenhower (CVN 69).
(US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class Ryan D. McLearnon)

Niezależnie od tego, jak rozwinie się sytuacja z dalekimi misjami marynarki wojennej i lotnictwa, niemieckie zaangażowanie w regionie Indo-Pacyfiku długo jeszcze pozostanie symboliczne. Dla porównania: Wielka Brytania szykuje się do wysłania na wody Azji Wschodniej grupy lotniskowcowej Queen Elizabeth, która ma zawinąć również do Japonii. Zespół ma wyruszyć w drogę między kwietniem a czerwcem tego roku.



Na maj z kolei zaplanowano pierwsze ćwiczenia francusko-japońsko-amerykańskie. Mają one zostać przeprowadzone na którejś z niezamieszkanych japońskich wysp. Paryż bardzo otwarcie wyraża swoje cele.

– Chcemy zademonstrować naszą obecność w regionie i wysłać wiadomość o współpracy japońsko-francuskiej – stwierdził w wywiadzie z japońskim dziennikiem Sankei Shimbun admirał Pierre Vandier, szef sztabu francuskiej marynarki wojennej. – To jest wiadomość skierowana do Chin. Jest to wiadomość o wielostronnym partnerstwie i swobodzie żeglugi.

Pod kątem ewentualnej konfrontacji z Chinami prowadzona jest także reorganizacja francuskich wojsk lądowych. Proces ten zakłada między innymi pogłębienie współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, ale jednocześnie promowana ma być różnorodność koncepcji i doktryn, która pozwoli siłom zbrojnym różnych państw wzajemnie się uzupełniać.

Zobacz też: Belgia: Sześć lat bez czołgów to o sześć za dużo?

(asia.nikkei.com)

Ein Dahmer, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International