Tegoroczna waszyngtońska konferencja i wystawa AUSA 2022 rozpieszcza nas wieloma nowinkami. Z bliska mogliśmy przyjrzeć się między innymi nowemu wydaniu czołgu M1 AbramsX, zobaczyliśmy wizję przyszłej wersji śmigłowca AH-64, a teraz dowiadujemy się o nadchodzącym, ale opóźnionym finale realizowanego przez US Army programu FLRAA (Future Long-Range Assault Aircraft), który ma na celu wyłonienie następcy legendarnych już śmigłowców rodziny UH-60 Black Hawk.
– W ciągu najbliższych kilku miesięcy wybierzemy przyszły wiropłat dalekiego zasięgu – mówił generał James McConville, szef sztabu wojsk lądowych Stanów Zjednoczonych.
Przedstawiciele wojska nie podali jednak żadnych konkretnych dat w tej sprawie. W zasadzie odpowiedzi na ten temat unikano jak ognia. Zapytany wcześniej o harmonogram programu FLRAA generał dywizji Walter Rugen, jeden z dyrektorów programu Future Vertical Lift, mówił, że w zasadzie nie zamierza się w to zagłębiać.
Napięcie do pewnego stopnia załagodził Rodney Davis, wicedyrektor wykonawczy programu ds. lotnictwa.
– Nie jesteśmy gotowi, aby dziś ogłosić wynik programu – przyznał. – Ale pracujemy nad tym. Spodziewamy się, że w stosunkowo krótkim czasie podejmiemy dobrą decyzję. Nie mówimy o dokładnych datach.
Davis dodał, że program obecnie znajduje się w tak zwanym okresie zamkniętym i prowadzone są intensywne prace, aby wybrać zwycięzcę FLRAA. W sierpniu zakładano, że decyzja o wyborze zwycięzcy zostanie podjęta w październiku. Ostatnie wypowiedzi jednak wskazują na to, że wszystko przesunie się na przyszły rok. Chyba każda osoba interesująca się tematem chciałaby poznać „nowego Black Hawka” już teraz, jednak na wyniki postępowania trzeba będzie poczekać.
FLRAA jest jednym z dwóch programów realizowanych w ramach projektu Future Vertical Lift. Skupia on w sobie nie tylko przyszłego następcę rodziny UH-60, ale i nowe śmigłowce rozpoznawczo-uderzeniowe, powstające w ramach postępowania FARA. Celem tego drugiego jest zaprojektowanie i budowa lekkich śmigłowców rozpoznawczych i uderzeniowych, które wypełnią lukę po wycofanych w 2017 roku śmigłowcach OH-58D Kiowa Warrior.
W realizowanym od 2014 roku projekcie FLRAA rywalizują konstrukcje Bell i konsorcjum Sikorsky-Boeing. Sikorsky w ramach postępowania stworzył śmigłowiec SB-1 Defiant/Defiant X, natomiast Bell – tiltrotor V-280 Valor. Do 2025 roku powstać ma sześć prototypów zwycięskiego projektu, natomiast wejście do służby liniowej planowane jest na 2030 rok. Niezależnie od tego, która spółka wygra projekt, nowy śmigłowiec pozwoli na zastąpienie części floty UH-60 nową konstrukcją oferującą lepsze osiągi i zasięg zbliżony do Ospreya. Parametry te będą znaczącym atutem, zarówno przy wsparciu zespołów rozsianych po wyspach Pacyfiku, jak i przemieszczaniu pododdziałów między nimi.
Pierwszą oblataną maszyną w programie był Valor, który wzniósł się w powietrze po raz pierwszy w 2017 roku. Valor będzie w stanie zabrać na pokład czteroosobową załogę i czternastu żołnierzy z wyposażeniem. Porusza się z prędkością 520 kilometrów na godzinę (czyli 280 węzłów – stąd nazwa) i ma zasięg 2100 mil morskich. Przy projektowaniu V-280 zdecydowano się wykorzystać układ z V-22 Ospreya, dzięki czemu Valor może startować i lądować jak śmigłowiec, a latać jak samolot. W Valorze zastosowano parę silników General Electric T64 o mocy 4750 koni mechanicznych, ale docelowo Bell zainstaluje silniki AE 1107C – pochodną wersję jednostki napędowej Ospreya. Dodatkowo maszyna wykonuje już loty testowe zbliżone do warunków bojowych.
Konkurent Valora, SB-1 Defiant (producent zapisuje jego oznaczenie jako SB>1), cechuje się jeszcze bardziej nietypowym układem konstrukcyjnym. Zdecydowano się wykorzystać współosiowy układ wirników nośnych i śmigło pchające z tyłu. Oblot miał nastąpić w tym samym roku co oblot konkurenta, jednak program opóźnił się z powodu problemów z wytwarzaniem kompozytowych łopat wirnika. Zgodnie z sugestią US Army do ich wytwarzania użyto procesu znanego jako automated fiber placement (AFP), czyli stosunkowo nowatorskiej technologii zrobotyzowanego układania taśm kompozytowych. Ma to pozwolić w dalszej perspektywie na obniżenie kosztów produkcji, ale przygotowanie maszyn do tego procesu okazało się dużo trudniejsze, niż początkowo zakładano.
Z powodu tych problemów dziewiczy lot odbył się w marcu 2019 roku w Sikorsky Development Flight Center w West Palm Beach. O ile demonstrator technologii Defianta napędzany jest parą silników Honeywell T55, o tyle w docelowym Defiancie X pojawi się nowa jednostka napędowa tego samego producenta: HTS7500 o mocy 7500 koni mechanicznych. W konstrukcji zaimplementowano doświadczenia zdobyte przy opracowywaniu T55-714C dla najnowszych CH-47F Chinooków.
Podobnie jak w Valorze załoga liczy cztery osoby, jednak SB-1 może zabrać o dwóch mniej pasażerów. Jest przy tym mniejszy od konkurenta, a rozmiarami nie odbiega mocno od rozmiarów UH-60. Może to ułatwić jego ewentualne przejęcie do służby, a przynajmniej obniżyć koszty – nie trzeba będzie znacząco przebudowywać istniejącej infrastruktury. Na początku tego roku Defiant z powodzeniem przeszedł testy w zakresie profilu lotu odpowiadającego zadaniom wykonywanym przez przyszły FLRAA.
Mimo że wciąż nie mamy oficjalnie wybranego zwycięzcy i obie maszyny wciąż przechodzą testy, spółka Bell pokusiła się o rozpoczęcie prac nad bezpilotową wersją V-280 oraz zaprezentowała koncepcje wersji stealth i uzbrojonej. Czeka nas więc zacięta rywalizacja. Jako że konkurenci walczą o zastąpienie nie tylko UH-60, ale i OH-58 w ramach programu FARA, dla każdej ze spółek jest to szansa na stanie się dostawcą dwóch kluczowych typów śmigłowców wojskowych. Nie tylko dla US Army, lecz także na potencjalny rynek eksportowy.
Zobacz też: Rosyjskie gruszki na wierzbie – koncepcja okrętu podwodnego Arktur