Podczas debaty w namibijskim parlamencie poseł Henny Seibeb zapytał ministra obrony, dlaczego posłów nie poinformowano o zgodzie na stacjonowanie sił chińskich w Namibii. Minister Peter Hafeni Vilho odmówił odpowiedzi i oświadczył, że chociaż nie podpisano formalnego układu wojskowego, kwestia obecności Chińczyków w kraju jest sprawą tajną.
Doniesienia dotyczące rzekomej obecności chińskich sił w Swakopmund, Walvis Bay i Henties Bay od kilku tygodni krążyły wśród namibijskich polityków. Nieoficjalnie mówi się, że Pekin mógł wysłać do kraju nawet 3,5 tysiąca żołnierzy. Nie wiadomo, jakie zadania maja tam wypełniać, jednak wszystkie domniemane lokalizacje, w których stacjonują, znajdują się wzdłuż wybrzeża.
Dyskusja o chińskich żołnierzach wywołała awanturę w namibijskim parlamencie. Minister obrony oświadczył, że skoro potencjalny układ wojskowy z Pekinem nie był omawiany, to znaczy, że „nie jest tak ważny, żeby go tu omawiać”. Komentarz doprowadził do burzliwej sprzeczki i oskarżeń o zatajanie kluczowych umów międzynarodowych przed posłami.
Poseł Vipuakuje Muharukua stwierdził, że dotychczas wszystkie pytania do ministerstwa obrony były odrzucane w taki sposób, a sam resort de facto odpowiada tylko przed prezydentem. Dodał również, że żadna osoba nie powinna mieć możliwości zawieszenia działania instytucji państwa i instytucji – nawet prezydent.
Wkroczenie Chin do Afryki z początku było zaskoczeniem dla pozostałych światowych mocarstw. Zaangażowanie Państwa Środka obejmuje głównie finansowanie projektów infrastrukturalnych, jednak staje się ono również coraz ważniejszym partnerem wojskowym wielu rządów. Choć Chiny mają na kontynencie tylko jedną stałą bazę (w Dżibuti), utrzymują bliskie relacje z afrykańskimi politykami. Jednym z najbliższych partnerów Chin jest prezydent Zimbabwe Emmerson Mnangagwa.
Zobacz też: Nowy chiński myśliwiec w przyszłym roku
(namibian.com.na)