W listopadzie ruch powietrzny między Chinami a Rosją stał się bardzo ożywiony. Należące do przedsiębiorstwa lotniczego Wołga-Dniepr ciężkie samoloty transportowe An-124 i Ił-76 po kilka razy dziennie kursują między Moskwą a Zhengzhou w środkowych Chinach. Co istotne, rosyjskie maszyny często wyłączają transpondery. Ukraiński serwis Defense Express, który nagłośnił sprawę, pisze o moście powietrznym. Bez odpowiedzi pozostaje jednak kluczowe pytanie: co przewożą Rusłany i Iły-76?

Dzięki serwisom śledzącym loty samolotów cywilnych ukraińskim dziennikarzom udało się zbudować interesujący obraz sytuacji. We wrześniu zidentyfikowano trzy loty, dwa wykonane przez Any-124 i jeden przez Iła-76. W październiku lotów było już jedenaście. Między 1 a 27 listopada zarejestrowano trzydzieści cztery loty. Ze względu na wyłączanie transponderów – do tej pory częste zachowanie rosyjskich samolotów wojskowych w pobliżu przestrzeni powietrznej NATO – podawane liczby na pewno nie są pełne. Przykładowo serwis Radarbox w ciągu tygodnia między 21 a 27 listopada zarejestrował siedem lotów maszyn Wołgi-Dniepru z Rosji do Chin i tylko trzy w kierunku przeciwnym.



Jako uczestniczące w moście powietrznym zidentyfikowano Iły-76 o rejestracjach RA-76511 i RA-76952 oraz Any-124 RA-82081, RA-82079, RA-82044 i RA-82074. Samoloty latają z moskiewskich lotnisk Wnukowo i Szeremietiewo oraz na nie wracają, zdarzają się jednak międzylądowania w Nowosybirsku, Barnaule i Krasnojarsku. W Chinach celem kilku lotów było nie Zhengzhou, lecz Urumczi.

Innym źródłem zapewniającym niepełne informacje są profile spotterów w chińskich mediach społecznościowych. To właśnie dzięki nim Defense Express zwrócił uwagę na całą sprawę. Bardzo aktywne działania chińskiej cenzury w obliczu protestów na dużą skalę przeciw drakońskiej polityce covidowej Pekinu sprawiają jednak, iż to źródło informacji czasowo wysycha.

Ił-76 RA-76952.
(Alex Beltyukov, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

Co jest transportowane?

Według chińskich spotterów na pokładach rosyjskich samolotów przewożone maja być hełmy, kamizelki kuloodporne, mundury zimowe i podobne wyposażenie. Wątek podchwyciły też chińskie media państwowe. Ich komunikaty podkreślają neutralność Chińskiej Republiki Ludowej w toczącym się konflikcie i wstrzymywanie się od dostarczania obu stronom jakiegokolwiek sprzętu wojskowego. Faktycznie, wszelka chińska broń znajdowana do tej pory po obu stronach frontu, jak chociażby amunicja moździerzowa, trafiała tam okrężną drogą z państw, które zakupiły ją lata temu. W oficjalnej wersji Chiny maja wysyłać do Rosji cywilną odzież zimową, której ma tam bardzo brakować, a także artykuły gospodarstwa domowego.

Mimo wszystko istnieje kilka poszlak pozwalających spekulować co transportują Rusłany i Iły-76. Zhengzhou to ważny ośrodek przemysłowy, zakłady ma tam między innymi gigant chińskiej branży zbrojeniowej Norinco. Również Urumczi to ważny ośrodek przemysłowy. Inną wskazówką są wykorzystywane samoloty. An-124 może zabrać 150 ton ładunku, Ił-76TD-90WD używany przez Wołga-Dniepr – do 60 ton. Oznacza to w największym skrócie transport ładunków o dużej masie lub objętości, które Rosji są potrzebne pilnie i w dużych ilościach. Według szacunków Defense Express, biorąc pod uwagę uśrednioną masę i wymiary ładunków, w listopadzie rosyjskie samoloty mogły przewieźć z Chin ponad 1500 ton.



Idąc dalej tym tropem, ukraiński serwis wylicza, że tyle mniej więcej waży półtora miliona kurtek zimowych. Taką liczbę brakujących zimowych sortów mundurowych podał na początku października deputowany do dumy Andriej Gurulew. Niby wszystko układa się w logiczną całość: w Rosji zostaje ogłoszona mobilizacja, na jaw wychodzą braki w magazynach, zaczyna się poszukiwanie na gwałt kurtek zimowych, pod koniec października liczba lotów do Chin wykonywanych przez Wołga-Dniepr zaczyna rosnąć. Wykorzystanie Rusłanów do przewozu kurtek byłoby jednak, delikatnie mówiąc, ekstrawagancją, to się zwyczajnie nie kalkuluje finansowo. Transport kolejowy jest w tym przypadku bardziej opłacalny.

Do tego pojawiają się informacje że Rosja zamówiła zimowe sorty mundurowe w Korei Północnej. Zhengzhou jest wprawdzie ważnym hubem logistycznym, jednak wożenie towarów z Korei Północnej w głąb Chin ma równie dużo sensu co transportowanie kurtek Rusłanami. Do tego loty do Pjongjangu łatwiej byłoby utrzymać nawet nie tyle w tajemnicy, ile z dala od wszędobylskich mediów społecznościowych.

Może zatem na pokłady samolotów ładowana jest broń? Związki Zhengzhou z Norinco są argumentem za taką hipotezą, jednak argumentów przeciw jest więcej. W ostatnich tygodniach Xi Jinping zainicjował ofensywę dyplomatyczną, mającą na celu ocieplenie relacji z USA i Zachodem. Wprawdzie jej efekty są mizerne, jednak dostarczanie broni Rosji przekreśliłoby wszelkie dotychczasowe wysiłki. Oznaczałoby też większe zaangażowanie w konflikt, czego mimo poparcia dla Moskwy Pekin starał się do tej pory uniknąć. Nadto potwierdzenie dostaw broni dla Rosji naraziłoby Chiny na zachodnie sankcje.

Kolejna opcja to faktycznie transport sprzętu AGD. W poprzednich miesiącach zanotowano skokowy wzrost importu przez Rosję z Armenii i Kazachstanu pralek i lodówek. Jak się przypuszcza, z urządzeń wymontowywane są układy scalone, które następnie są wykorzystywane w produkcji sprzętu wojskowego. To by po części wyjaśniało wykorzystanie ciężkich samolotów transportowych: elektronikę trzeba dostarczyć szybko.



W grę wchodzi też transport samych układów scalonych, zamówionych i wyprodukowanych w Chinach. Defense Express zwraca jednak uwagę, że półtora tysiąca ton elektroniki w ciągu miesiąca przekracza zapotrzebowanie nie tylko rosyjskiej branż zbrojeniowej, ale całej gospodarki. Chyba że Moskwa gromadzi zapasy.

Ostatnia opcja: fundamentalna zmiana

Pozostaje jeszcze jedna opcja, oznacza ona jednak fundamentalną zmianę w rosyjskim przemyśle. Chodzi mianowicie o import obrabiarek. Do tej pory rosyjski przemysł, także zbrojeniowy, polegał na maszynach sprowadzanych z Europy Zachodniej, Japonii i Korei Południowej. Sankcje nie zablokowały tego kanału, ale utrudniły serwisowanie i aktualizację oprogramowania. Istnieje też ryzyko, że kolejne pakiety sankcji odetną Rosję od zachodnich technologii przemysłowych.

W takiej sytuacji jedynym wyjściem pozwalającym utrzymać funkcjonowanie branży zbrojeniowej jest przejście na chińskie maszyny. Samoloty doskonale się nadają do przewożenia takich ładunków. Nowoczesne, precyzyjne obrabiarki zajmują sporo miejsca w ładowniach, a przede wszystkim są wrażliwe na wstrząsy i wibracje. Transport koleją odpada.

Argumentem za hipotezą maszyn przemysłowych są punkty międzylądowań. W Nowosybirsku zlokalizowane są zakłady Suchoja, a także linie produkcyjne pocisków przeciwlotniczych do systemów S-300 i Tor, pocisków balistycznych Iskander, aerobalistycznych Kinżał i pocisków powietrze–ziemia Ch-59. Krasnojarsk to ośrodek produkcji satelitów, w tym przeznaczonych dla systemu nawigacji satelitarnej Glonass. Znajdują się tam również zakłady wzbogacania uranu. Wreszcie w Barnaule zlokalizowane są zakłady Rotor produkujące żyrokompasy i precyzyjne urządzenia dla okrętów podwodnych i jednostek nawodnych. Sama Moskwa to też ważny ośrodek przemysłowy.



Oznacza to fundamentalną zmianę. Do tej pory Rosja trzymała się z dala od chińskich obrabiarek. Trudno określić, co było ważniejszym powodem takiego stanowiska – obawy o jakość chińskich maszyn czy względy polityczne, wymóg uniknięcia nadmiernej zależności od Pekinu. Do tego przejście ze sprzętu zachodniego na chiński to zmiana ekosystemu obejmującego między innymi serwisowanie, logistykę, oprogramowanie. To proces kosztowny i wymagający czasu.

Przypomnijmy w tym miejscu, że po roku 2014 i odcięciu od silników wysokoprężnych produkcji ukraińskiej i zachodniej rosyjska marynarka wojenna eksperymentowała z dieslami południowokoreańskimi i chińskimi. Nie spełniły jednak one oczekiwań, a chińskie silniki okazały się zawodne i droższe niż diesle zachodniej produkcji. Do tego miała jeszcze dojść niewystarczająca jakość paliw i smarów.

Jeżeli Kreml faktycznie zdecydował się przejść na chińskie obrabiarki, krok ten ma daleko idące implikacje. Oznacza to przygotowania do długotrwałej wojny z Ukrainą i konfrontacji z Zachodem. Najwyraźniej po rosyjskiej stronie nie ma nadziei na powrót do business as usual. Oznacza to również pogodzenie się z rolą młodszego partnera Chin, a nawet pogłębieniem istniejących zależności.

Zobacz też: Amerykański senat chce ratować „lądowe” Growlery

Sergey Kustov, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported